Przed dwoma dniami Szydło w wywiadzie dla telewizji Trwam zapewniła, że kończąc negocjacje z Airbus Helicopters w sprawie offsetu za 50 śmigłowców "polski rząd postąpił zgodnie z interesem polskiego państwa. Nawiązując do wypowiedzi, że ambicją Airbus Group było stworzenie w Polsce 6000 miejsc pracy, (z czego 3800 w programie śmigłowcowym 3800) Szydło powiedziała, że "absolutnie taka propozycja nigdy nie była zgłaszana przez stronę francuską”. Z każdych tych negocjacji są protokoły, można to oczywiście sprawdzić" - zapewniła.
W wydanym w związku z tą wypowiedzią oświadczeniu, przesłanym PAP w piątek, grupa Airbus zapewniła, że zawsze „w sposób transparentny i otwarty wypowiadała się o swoich planach związanych z rozwojem obecności przemysłowej w Polsce w branży śmigłowcowej, lotniczej i kosmicznej”.
„Ambicje naszej Grupy od początku wykraczały poza offset związany z programem śmigłowcowym” – napisano.
„W ostatnich dniach w mediach pojawiły się komentarze sugerujące, że Airbus Group nie poinformował Rządu Rzeczpospolitej Polskiej o zamiarze utworzenia 6000 miejsc pracy w kraju w ramach długofalowej strategii rozwoju Grupy. Nie odpowiada to stanowi faktycznemu. 11 lutego 2016 roku nasz plan działań został oficjalnie zaprezentowany Panu Wiceministrowi Radosławowi Domagalskiemu i pozostałym członkom polskiego zespołu offsetowego. Dzień wcześniej, podczas spotkania z przedstawicielami zarządów Airbus Helicopters i Airbus Group, informacje na ten temat uzyskał bezpośrednio Pan Wicepremier Mateusz Morawiecki. Wszelkie dokumenty z tym związane zostały przekazane polskim władzom w stosownym czasie” – oświadczyła firma w piśmie przesłanym przez obsługującą ją agencję PR.
Na początku października Ministerstwo Rozwoju, które prowadziło negocjacje offsetowe, poinformowało o zakończeniu rozmów, uznając je za bezprzedmiotowe. Polski rząd uznał, że oferta Airbusa nie zabezpieczała interesów ekonomicznych i bezpieczeństwa Polski.
Przetarg na wielozadaniowe śmigłowce dla wojska trwał od wiosny 2012. W kwietniu ub. r. MON do końcowego etapu zakwalifikowało ofertę Airbus Helicopters z maszyną H225M. MON podało, że tylko ta oferta spełniła wymogi formalne. Oferty konkurencji odrzucono m.in. ze względu na zbyt odległy termin dostawy (śmigłowce AW149 oferowane przez WSK-PZL Świdnik będące własnością Leonardo Helicopters) i brak uzbrojenia (Black Hawk w wersji eksportowej, które oferowało PZL Mielec należące do firmy Sikorsky). 30 września 2015 r. rozpoczęły się negocjacje umowy offsetowej, której podpisanie było warunkiem zawarcia kontraktu.
Airbus Helicopters napisała we wtorek w liście otwartym do premier, że offset oferowany przy zakupie Caracali odpowiadał wartości dostawy z podatkiem, zakładał transfer technologii do państwowych spółek, a ambicją przedsiębiorstwa było stworzenie 6 tys. miejsc pracy.
Wiceminister rozwoju Radosław Domagalski-Łabędzki mówił tego samego dnia, że jego resort prowadził negocjacje z Airbus Helicopters prawidłowo, w dobrej wierze; nie zerwał ich, ale zakończył zgodnie z zatwierdzonym przez obie strony harmonogramem i nie ma podstaw do roszczeń odszkodowawczych. Wieczorem w TVP Info Domagalski-Łabędzki mówił, że "pierwszy raz słyszał" o możliwości powstania 6 tys. miejsc pracy".
Do czasu nadania tej depeszy w piątek po południu PAP nie uzyskała komentarza Domagalskiego-Łabędzkiego do najnowszego oświadczenia grupy Airbus.
Decyzji MON o wyborze Caracala sprzeciwiały się m.in. związki zawodowe działające w zakładach, których oferty zostały odrzucone. PZL Świdnik zaskarżył postępowanie.
Wybór Caracala wzbudził zastrzeżenia PiS. Partia zawiadomiła prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przy przetargu przez wymagania preferujące maszynę europejskiego koncernu. Zastrzeżenia wyrażał również prezydent Andrzej Duda.
Szef MON Antoni Macierewicz na początku urzędowania podjął decyzję o przeglądzie postępowań dotyczących zakupów, w tym na śmigłowce. Ostatnio w Mielcu Macierewicz zapowiedział, że Wojskom Specjalnym zostaną w najbliższych miesiącach dostarczone maszyny Black Hawk.