Chodzi o opłatę, którą przewoźnicy kolejowi płacą spółce PKP PLK, która zarządza większością linii kolejowych. Na początku marca br. spółka PKP PLK przedłożyła prezesowi UTK do zatwierdzenia projekt stawek, które miały obowiązywać od grudnia br. wraz z wprowadzeniem nowego rocznego rozkładu jazdy.
UTK twierdzi, że proponowane podwyżki stawek były za wysokie
Jak poinformował urząd na swojej stronie internetowej, zostało przeprowadzone postępowanie administracyjne, które zakończyło się wydaniem decyzji odmawiającej zatwierdzenia stawek. "W toku przeprowadzonego postępowania wskazano, że przedstawiony przez PKP PLK projekt stawek cechuje nieuzasadniony wzrost średniej stawki sieciowej, tj. o 8,9 proc. za minimalny dostęp do infrastruktury kolejowej oraz nierównomierne określenie wysokości stawek dla przedziałów masy brutto pociągów i kategorii linii kolejowych" - poinformował UTK. Prezes UTK odmówił również zatwierdzenia stawek jednostkowych za dostęp do urządzeń związanych z obsługą pociągów.
PKP PLK może się odwołać od decyzji do Sądu Okręgowego w Warszawie. Spółka ma na to 14 dni od daty doręczenia decyzji. Jak poinformował PAP rzecznik PKP PLK Krzysztof Łańcucki, spółka jeszcze nie zdecydowała, czy skorzysta z tej możliwości. "Analizujemy na razie skutki oddalenia naszego wniosku" - powiedział rzecznik. Dodał, że wyniki analizy będą przedstawiane właścicielom spółki (nadzór właścicielski sprawuje PKP SA - PAP) i dopiero wtedy mogą zapaść jakieś decyzje.
Przewoźnicy protestowali przeciwko podwyżkom
Jeszcze w marcu kilku przewoźników kolejowych zwróciło się do prezesa UTK, by nie zatwierdzał proponowanych przez PKP PLK stawek. PKP Intercity wskazywało, że gdyby weszły one w życie, to koszty przewoźnika na niektórych liniach, np. Kraków-Przemyśl, Kraków-Katowice czy Warszawa-Białystok, drastycznie by wzrosły. Spółka CTL Logistics argumentowała, że już teraz opłata za korzystanie z infrastruktury to jedna trzecia kosztów ponoszonych przez przewoźnika, a dalszy wzrost stawek zmniejszy konkurencyjność transportu kolejowego w stosunku do transportu drogowego.
Przewoźnicy podkreślali, że choć obowiązujące w Polsce stawki należą do najwyższych w Europie, to po polskich torach jeździ się wolno, a sytuacji nie poprawiają też liczne remonty linii kolejowych.