Kilka tysięcy domen internetowych co miesiąc jest przejmowanych przez wyspecjalizowane firmy. Później odsprzedają je ze sporym zyskiem.

W Polsce zarejestrowanych jest już blisko 2,25 mln domen, a więc na rynku jest coraz ciaśniej. Coraz trudniej też jest wymyślić i znaleźć wolny adres. Można oczywiście próbować odkupić już przez kogoś zarejestrowany, ale często wiąże się to ze sporymi kosztami, bo potencjalnie popularne domeny są coraz droższe. Pod koniec września za polską domenę Co.pl. zapłacono rekordowe 315 tysięcy dolarów, czyli ponad milion złotych.

Zamiast więc płacić tak duże sumy, niektóre firmy wolą je przechwycić. Jak? Po zarejestrowaniu domeny jest ona opłacona i zarezerwowana na określony czas. Gdy termin upłynie, aby nadal móc być jej użytkownikiem, należy ją odnowić, czyli opłacić na kolejny okres ważności. Wiele osób jednak o tym zapomina lub rezygnuje z dalszego opłacania adresu. Wtedy zjawiają się zawodowi łowcy, trudniący się poszukiwaniem okazji.

– Pierwsze usługi tego typu pojawiły się pod koniec 2006 r. – mówi nam Michał Pleban z serwisu Dropped.pl. Dodaje, że wcześniej wiele osób przechwytywało domeny ręcznie, czyli żmudnie przeglądało rejestry w poszukiwaniu tych wygasających. – Ale wiedza, jak to robić, była dostępna dla nielicznych – dodaje.

Jako pierwszy powstał właśnie Dropped. Potem pojawiły się AZ.pl i Premium.pl. Szybko okazało się, że jest to całkiem niezła metoda na biznes, szczególnie że rynek internetowy przeżywa prawdziwy boom.

W 2006 roku zarejestrowanych adresów z rozszerzeniem.pl było zaledwie pół miliona, dziś jest ich już ponadczterokrotnie więcej i przybywa najszybciej w Europie.

Równie szybko rośnie liczba przechwytywanych adresów. – W roku 2007 było to około 500 domen miesięcznie, na początku 2008 – 1000, pod koniec 2009 już 5000. Obecnie co miesiąc przechwytywanych jest ponad 6 tysięcy adresów – dodaje Pleban. Z tego AZ.pl co miesiąc zdobywa około 600 nazw domen. Podobny wynik ma też Premium.pl.

Domeny po przechwyceniu trafiają na giełdę lub są oferowane potencjalnym nabywcom. Ich ceny są tylko trochę wyższe niż koszty rejestracji czy odnowienia domeny. To kilkadziesiąt złotych w przypadku tych polskich lub kilkadziesiąt euro lub dolarów w przypadku zagranicznych. A takimi odbitymi adresami interesują się głównie profesjonalni inwestorzy, liczący na ich odsprzedanie z naprawdę dużym zyskiem. – Zdarzają się sytuacje, w których firma, która utraciła domenę lub zauważyła, że wygasa ta odpowiadająca jej nazwie, zamawia jej przechwycenie. To rozwiązanie dużo tańsze i szybsze niż walka w sądzie. Tak potoczyła się historia domen Burgerking.pl czy Leroymerlin.com.pl – dodaje Pleban.

Adres wart miliony

10 najdroższych domen w tym roku sprzedano łącznie za 1,264 mln złotych. A wszystkie oficjalne transakcje są już warte ponad 3,6 mln złotych.

Najdroższe były:

● Co.pl – ok. 1 mln

● Lista.pl – 98 tys.

● Eventy.pl – 70 tys.

● Oled.pl – 30 tys.

● Libro.pl – 24,6 tys.

Od 2003 roku działa tak zwany sąd domen przy Polskiej Izbie Informatyki i Telekomunikacji, gdzie rozstrzygane są konflikty dotyczące praw do adresów internetowych. Do tej pory odbyło się przed nim 81 postępowań mediacyjnych i 528 arbitrażowych.