"Takiego kryzysu, jaki obecnie się rozpoczyna, jeszcze w historii III RP nie było. W tym kontekście środki, które rząd wyasygnował na ratowanie gospodarki, należy uznać za bardzo niewielkie. Można odnieść wrażenie, że rząd wciąż skupia się przede wszystkim na kondycji finansów publicznych i utrzymywaniu w ryzach deficytu budżetowego" - ocenił w poniedziałek Kolorz w komentarzu, opublikowanym przez biuro prasowe śląsko-dąbrowskiej Solidarności.
Jego zdaniem, takie podejście może mieć skutek odwrotny do zamierzonego. "Jeśli setki tysięcy ludzi zaczną tracić pracę, to koszty tego spadną na budżet. Jeżeli przedsiębiorstwa będą likwidowane jedno po drugim, to nie będzie wpływów z podatków. Koszty takiego scenariusza będą wielokrotnie większe niż w przypadku kilkumiesięcznego pakietu pomocowego dla dużych przedsiębiorstw" - wskazał przewodniczący największego regionu "S".
Według Kolorza, rządowa tarcza antykryzysowa skupia się prawie wyłącznie na małych firmach, zaś rozwiązań wspierających duże przedsiębiorstwa w zasadzie nie ma. Jako przykład podał dopłaty do pensji pracowników - możliwość skorzystania z tego rozwiązania zależy od spadku obrotów, a nie przychodów. "To sprawia, że naprawdę niewiele dużych firm będzie mogło otrzymać to wsparcie" - ocenił.
Szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności uważa, że brak pomocy dla dużych firm będzie miał katastrofalne skutki, zwłaszcza na Śląsku i w Zagłębiu, gdzie gospodarka jest oparta na przemyśle, czyli właśnie na dużych przedsiębiorstwach.
"Jest bardzo prawdopodobne, że gdy w końcu zwalczymy epidemię koronawirusa, pojawi się nowa: epidemia biedy i bezrobocia. Już dzisiaj ogromne problemy ma hutnictwo. Z dnia na dzień pogarsza się sytuacja górnictwa i energetyki. Branża motoryzacyjna praktycznie cała stoi i to wcale nie ze względów bezpieczeństwa, ale po prostu z powodu braku zamówień" - wyliczał Kolorz.
Przypomniał, że 24 marca Solidarność wystąpiła do szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen o natychmiastowe zawieszenie systemu opłat za emisję CO2 oraz porzucenie prac nad tzw. Europejskim Zielonym Ładem. Związkowcy argumentują, że aby rozkręcić na nowo europejską gospodarkę po kryzysie trzeba będzie przede wszystkim taniej energii.
"Energetyka konwencjonalna, gdy zwolni się ją z opłat narzuconych przez politykę klimatyczną UE, będzie tę energię produkować nieporównywalnie taniej i stabilniej niż OZE. Wyjście z kryzysu gospodarczego będzie kosztować Europę biliony euro, podobnie jak szaleństwo pod nazwą Europejski Zielony Ład. Jednego i drugiego jednocześnie nie udźwigną nawet najbogatsze państwa UE. To zupełny absurd. Niestety polski rząd w tej sprawie milczy" - uważa Dominik Kolorz.
Obowiązująca od 1 kwietnia tarcza antykryzysowa, która ma przeciwdziałać gospodarczym skutkom pandemii, przewiduje m.in.: zwolnienie mikrofirm do 9 osób ze składek do ZUS na 3 miesiące (marzec–maj); świadczenie postojowe do ok. 2 tys. zł – dla zleceniobiorców (umowa zlecenia, agencyjna, o dzieło) i samozatrudnionych o przychodzie poniżej 3-krotności przeciętnego wynagrodzenia; dofinansowanie wynagrodzeń pracowników – do wysokości 40 proc. przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia i uelastycznienie czasu pracy – dla firm w kłopotach.