Minister wskazał, że choć przedsiębiorstwa zagraniczne stanowią ok. 14 proc. wszystkich przedsiębiorstw niefinansowych w Polsce (zatrudniających powyżej 9 osób), to ich nakłady inwestycyjne stanowiły ok. 40 proc. wszystkich nakładów inwestycyjnych w 2018 roku. "To pokazuje, że firmy te mają większą skłonność do realizacji inwestycji niż nasze krajowe" - podsumował.
Wynika to - jak zaznaczył - z większych możliwości kapitałowych inwestorów zagranicznych, ale przede wszystkim z dobrych perspektyw polskiej gospodarki. Przypomniał, że tempo wzrostu naszego PKB wynoszące ok. 4,7 proc. rok do roku, jest obecnie niemal cztery razy wyższe niż w strefie euro i prawie trzy razy wyższe niż w całej Unii Europejskiej. "Tylko silne szoki zewnętrze mogłyby tę dynamikę zatrzymać" - podkreślił.
Szef MIiR zaznaczył, że już dane za pierwszy kwartał tego roku pokazały, że bodziec inwestycyjny w firmach jest bardzo silny (21,7 proc. r/r - PAP), co wynika w znaczniej mierze z konieczności uruchomienia dodatkowych mocy produkcyjnych. Wyjaśnił, że przedsiębiorcy zwiększają produkcję, ponieważ rośnie popyt wewnętrzy, o czym świadczy obserwowany od miesięcy wzrost konsumpcji.
Pytany, czy osłabienie koniunktury w Niemczech nie wpłynie negatywnie na rynek polski, minister powiedział, że "nasza gospodarka nie jest już tak silnie uzależniona np. od gospodarki niemieckiej jak kilka czy kilkanaście lat temu. "Wprawdzie w dalszym ciągu 80 proc. naszego eksportu trafia do UE, ale polscy producenci z kwartału na kwartał zwiększają sprzedaż m.in na rynki azjatyckie, do Stanów Zjednoczonych, Kanady czy krajów Ameryki Południowej.
Zdaniem Kwiecińskiego wysoki udział zagranicznych firm w nakładach inwestycyjnych jest pozytywny dla naszej gospodarki, ponieważ przedsięwzięcia, które realizują, wymagają zastosowania rozwiązań nowoczesnej technologii i tworzą wysokopłatne miejsca pracy. To - jak podkreślił - jest zupełnie inna sytuacja niż w latach 90-tych, gdy zagraniczne koncerny, skuszone niskimi kosztami pracy, otwierały u nas niemal wyłącznie montownie.
Jako przykład inwestycji opartej o światowej klasy technologie, Kwieciński wskazał wspólne przedsięwzięcie Lufthansy Technik i firmy MTU Aero Engines, które w podrzeszowskiej Jasionce budują jedno z najnowocześniejszych na świecie centrów lotniczo-kosmonautycznych, gdzie będą serwisowane i naprawiane silniki lotnicze. Inwestycja ma kosztować 150 mln euro i w ciągu najbliższych lat ma dać zatrudnienie dla co najmniej 800 osób.
Dodał, że zagraniczne firmy inwestują najwięcej w sektor elektromobilności (np. baterie, części i podzespoły do elektrycznych samochodów) czy centra usług wspólnych. Zaznaczył, że rozwój branży BPO oznacza m.in. zwiększone zapotrzebowanie na usługi informatyczne a także na wysokiej klasy specjalistów, ponieważ firmy te coraz częściej uruchamiają w Polsce działalność badawczo-rozwojową, finansową czy konsultingową. Wskazał, że "liczba osób zatrudnionych w branży BPO przekroczyła już 300 tys. i jest prawie cztery razy większa niż w górnictwie, i co ważne, pracę tam znajdują osoby z wyższym wykształceniem".
Minister zaznaczył, że coraz większym zainteresowaniem inwestorów z sektora BPO cieszą się średniej wielkości miasta, takie jak np. Kalisz, Piła czy Nowy Sącz, co jest m.in. efektem wejścia w życie ustawy, która umożliwia przedsiębiorcom otrzymanie ulg podatkowych na terenie całej Polski (do niedawna było to możliwe tylko w Specjalnych Strefach Ekonomicznych - PAP). "Zależy nam, żeby przyciągać inwestorów nie tylko do dużych ośrodków miejskich, ale też do rejonów od nich oddalonych, zwłaszcza tych, gdzie są szkoły wyższe" - wskazał.
Według raportu przygotowanego przez Związek Liderów Usług Biznesowych w pierwszym kwartale 2019 roku w Polsce działało 1400 centrów obsługi, z czego 2/3 stanowiły podmioty zagraniczne.