Zamiast zalać akcjonariuszy petrodolarami, Petrolinvest puścił ich w skarpetkach. Przy okazji bolesny upadek z najwyższego piętra zaliczył biznesmen będący dekadę temu jednym z najbogatszych Polaków.
13 470,81 zł – o tyle więcej warta była na szczycie hossy w lipcu 2007 r. jedna akcja Petrolinvestu, wyceniana na dnie bessy pod koniec czerwca tego roku na 1,19 zł. Nigdy na GPW najwyższy kurs w historii nie był oddzielony tak dużym dystansem od najniższego. Paradoksalnie jednak udziałowcy Petrolinvestu są wielkimi szczęściarzami. Choć najwięksi pechowcy, którzy uwierzyli Ryszardowi Krauzemu, że ten z kazachskich stepów wyciśnie ropę i gaz, stracili na inwestycji w akcje Petrolinvestu 99,99 proc. (z każdego zainwestowanego tysiąca złotych zostało im niecałe 9 gr), to mogli nie mieć już nic. Tak byłoby, gdyby gdański sąd na wniosek Zakładu Ubezpieczeń Społecznych ogłosił upadłość likwidacyjną spółki. Nie zrobił tego, bo firma nie ma dość majątku, żeby pokryć koszty postępowania upadłościowego.
Wyrok w zawieszeniu
Pozostało
88%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama