Naciągają na fikcyjne mieszkania w Krakowie. Oszuści mieszkaniowi mają nową metodę działania. Jak ustaliło Polskie Radio, osoby podszywające się pod właścicieli mieszkań wykorzystują pośpiech najemców i sezon na poszukiwanie studenckich kwater.

Pochodząca z okolic Częstochowy kobieta przez kilka dni bezskutecznie szukała mieszkania dla córki w Krakowie. Na jednym z portali ogłoszeniowych znalazła ofertę najmu dwupokojowego lokum w okolicach Rynku Głównego.

"Zadzwoniłam. Pan przedstawił się jako właściciel mieszkania, był miły i bardzo rzeczowo odpowiadał na pytania o lokal" - opowiada kobieta.

"Zaznaczał, że mieszkaniem jest zainteresowanych bardzo wiele osób i że jeżeli zależy mi na wynajęciu powinnam wpłacić kaucję 1500 złotych. Niestety zaufałam mu i wpłaciłam te pieniądze" - mówi oszukana.

Gdy pani Kinga razem z córką chciała zobaczyć mieszkanie, właściciel przepadł jak kamień w wodę. Ogłoszenie obejrzane przez ponad 6 tysięcy osób zostało usunięte.
Nie wiadomo, ile osób mogło paść ofiarą oszustwa. "Metoda działania przypomina tę z wirtualnymi kwaterami w Zakopanem czy nad Bałtykiem" - twierdzi podinspektor Mariusz Ciarka z małopolskiej policji.


"Mamy informację, że oszuści zmodyfikowali swoje działanie i teraz starają się naciągnąć osoby szukające mieszkań w miastach akademickich. Tak jak na przykład w Krakowie" - dodaje rzecznik małopolskich policjantów.

Aby nie dać się naciągnąć, warto pamiętać, że przed podpisaniem umowy najmu nikt nie ma prawa żądać od nas wpłacenia kaucji.

"Kaucja jest zabezpieczeniem ewentualnych roszczeń właściciela od wynajmującego. A nic nie możemy zabezpieczyć przed obejrzeniem mieszkania, ani przed podpisaniem umowy najmu" - wyjaśnia Katarzyna Szarek, pośrednik nieruchomości z Krakowa.

Ekspertka radzi rodzicom i studentom, aby nie wpłacali ani grosza dopóki nie podpiszą umowy najmu. Należy też pamiętać, że atrakcyjna finansowo oferta może być pułapką.