W ramach przetargu na szybki internet pozyskamy od 500 do 700 mln zł. Walka będzie zacięta, te częstotliwości chcą mieć P4, T-Mobile i Orange. Mamy też oferty Sferii i Emitela - informuje Magdalena Gaj, prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej.

W ubiegły piątek podpisała pani z przedsiębiorcami telekomunikacyjnymi memorandum w sprawie współpracy na rzecz podnoszenia jakości usług. Czy to znaczy, że jest wiele do poprawienia?

Taka teza byłaby krzywdząca dla znacznej części przedsiębiorców telekomunikacyjnych. Obserwujemy jednak wiele niejasności związanych z dostarczanymi usługami. Podpisaliśmy zatem memorandum, w ramach którego opracujemy wskaźniki jakości usług, takie jak czas oczekiwania na przyłączenie czy wiarygodny pomiar szybkości transmisji danych. Dzięki temu klient będzie wiedział, co kupuje i czy np. prędkość transmisji obiecana w reklamie jest osiągalna w jego lokalu.

Czy celem tego dokumentu nie jest jedynie uspokojenie Komisji Europejskiej, która wyznaczyła nam określone cele rozwojowe?

Tak nie jest. Przepisy nowego prawa telekomunikacyjnego, które mają wejść w życie w ciągu dwóch miesięcy, nakładają wiele obowiązków na przedsiębiorców telekomunikacyjnych. Zaproponowałam podpisanie dokumentu, aby wyjść tym podmiotom naprzeciw. Pokazuję tym sposobem, że prezes urzędu chce uzgadniać działania związane z dostosowaniem się do nowych regulacji, a nie jedynie podejmować decyzje nakazowe.

Dlaczego szybki internet w Polsce to wciąż melodia przyszłości?

Pod względem internetu stacjonarnego jesteśmy na szarym końcu Unii. Znacznie lepiej jest natomiast z dostępem mobilnym, w tej kategorii plasujemy się bowiem powyżej średniej europejskiej. Do 2020 roku wszyscy mieszkańcy kontynentu powinni mieć zapewniony dostęp do globalnej sieci o szybkości wynoszącej przynajmniej 30 Mbps – wynika z unijnej strategii cyfryzacji. Przed nami znaczne inwestycje. Mamy przeznaczone 1,5 mld euro środków publicznych na budowę sieci szerokopasmowych, drugie tyle wyłoży sektor prywatny. Szybki internet stacjonarny opiera się na światłowodach, a mobilny to oczywiście LTE. Obecnie UKE przeprowadza przetarg na częstotliwość 1800 MHz, a częstotliwość 800 MHz będzie przedmiotem przyszłorocznej aukcji.

Pasmo 1800 MHz cieszy się zainteresowaniem. Ile urząd planuje pozyskać środków w ramach tego przetargu?

Myślę, że pozyskamy od 500 do 700 mln zł. Przetarg planujemy rozstrzygnąć przed końcem tego roku. LTE zapewni rozwój szerokopasmowego internetu. Z technologii tej korzysta już jeden przedsiębiorca telekomunikacyjny, pozostali czekają na wynik przetargu. Walka będzie zacięta, te częstotliwości chcą mieć P4, T-Mobile i Orange. Mamy też oferty Sferii i Emitela.

Stacje radiowe są zaniepokojone niektórymi zapisami nowego prawa, bo maksymalne stawki za korzystanie z częstotliwości mogą być nawet 200-krotnie wyższe.

Rozgłośnie będą wciąż płaciły tyle samo. Naszą intencją nie jest podnoszenie tych opłat. Obecnie opłaty pobierane są od stacji, po zmianach kluczem do rozliczeń będzie gmina i cel wykorzystania częstotliwości. Tym prawem walczymy z wykluczeniem cyfrowym. Im gmina będzie mniejsza, tym opłaty będą mniejsze.

Inwestycje w światłowody wymagają ogromnych nakładów. UKE jest w pewnym sporze z Komisją Europejską w sprawie deregulacji rynku światłowodów. Dany operator wybuduje infrastrukturę, ale regulator może narzucić mu obowiązki, np. współdzielenie sieci.

Na początku tego roku przekazaliśmy KE naszą decyzję w sprawie dostarczania światłowodów do odbiorców indywidualnych. Zdecydowaliśmy, że w takich przypadkach nie regulujemy opłat, ale Komisja nie zaaprobowała naszych ustaleń. Komisja zmienia jednak swoją politykę i zamierza łagodzić regulacje, możliwa jest więc zmiana stanowiska.