Może być coraz trudniej o wielki kredyt – mówi Wojciech Sobieraj, prezes Alior Banku.
Wszyscy odetchnęli, bo Grecja wychodzi z grupy na Euro, ale na razie nie wychodzi z eurogrupy. Dla pana to też ulga?
Tak, choć wcale nie jest już przesądzone, że teraz Europa ma z górki, a Grecy będą ciężej pracować i szybciej spłacać swoje długi. Włochy i Hiszpania były tak blisko osiągnięcia 7 proc. rentowności ich 10-letnich papierów dłużnych, a więc na krawędzi wypłacalności. Cieszmy się, że na razie wciąż jeszcze grają w Euro.
Perturbacje strefy euro mogą oznaczać kłopoty dla sektora bankowego w Polsce?
Bezpośredniej zależności nie ma. KNF w swoim stanowisku podkreśla, że kłopoty finansowe zagranicznych banków matek nie mają wprost przełożenia na sytuację banków działających w Polsce. Natomiast nie ma wątpliwości, że poważne kłopoty zagranicznych banków, zwłaszcza na południu Europy, będą ograniczać ich ekspozycje we wszystkich innych krajach, w których działają, w tym w Polsce.
I co wtedy?
Przecież my w Polsce zrobiliśmy dopiero pierwsze kroki na drodze modernizacji infrastruktury transportowej, energetycznej czy przemysłowej. Dalsze prace wymagają funduszy unijnych, ale także kredytów. O kredyty zaś może być coraz trudniej. Obawiam się, że zabraknie nam środków na tego rodzaju delewarowanie gospodarki.
Czy Alior Bank obawia się pożyczać pieniądze?
Znamy swoje miejsce w szeregu – jesteśmy fajnym bankiem, ale działającym lokalnie. Nasza ekspozycja na rynkach międzynarodowych jest mniejsza. Ponadto jesteśmy instytucją średniej wielkości, a mówimy o projektach modernizacyjnych potrzebujących dziesiątek miliardów złotych wkładu kredytowego. Tego rodzaju projektami mogą być zainteresowane jedynie banki działające w skali globalnej. Dlatego cieszę się, że pojawiają się u nas banki z Chin i innych części świata. Do tej pory modernizację infrastruktury w Polsce finansowały instytucje z Francji i Niemiec. Teraz to może się skończyć.
KNF wskazuje, że zamiera obrót kapitałem na polskim rynku międzybankowym.
Widziałem już, jak polski rynek międzybankowy zamarł całkowicie i nic się nie stało. Bardziej boję się ograniczenia akcji kredytowej dla budownictwa i dużych projektów infrastrukturalnych, np. dla budowy nowej gospodarki odpadami.
Czy zasługuje na uznanie idea stworzenia ogólnoeuropejskiej unii bankowej z jednym nadzorem i funduszem gwarancyjnym?
To jest ciekawy pomysł, ale zakłada zbudowanie najpierw ogólnoeuropejskiej unii fiskalnej i wspólnych urzędów skarbowych. To może być fundamentalny krok w stronę wspólnej Europy, ale dziś wcielanie tej idei w życie nie wydaje mi się realne.
To jak rozwiązać problemy banków rodziców? Może potrzebny jest jeden regulator działający w całej strefie euro? A może jest inny sposób?
Inny sposób oczywiście jest – wydrukujemy tyle pieniędzy, ile można, i powołamy ogólnoeuropejską komisję bankową, która będzie nadzorować ich wydatkowanie. W ten sposób ruszamy w kierunku średnioterminowej wysokiej inflacji.
Wróćmy na grunt polski. Czy nasilą sie zwolnienia pracowników w sektorze bankowym?
Od początku roku Alior Bank zatrudnił 800 osób. Planujemy jeszcze zatrudnić kolejnych 400 pracowników do końca tego roku. Fala zwolnień w polskich bankach nie wynika z pogarszania się ich sytuacji, lecz jest pochodną innych tendencji – na przykład bankowości elektronicznej.
A jak zachowują się klienci banków?
Firmy wolą poczekać z podjęciem decyzji inwestycyjnych. A wśród klientów indywidualnych upowszechnia się bankowość elektroniczna. Coraz mniej kochają bankowe oddziały.
Wywiad jest zapisem rozmowy z cyklu: Salon Ekonomiczny Trójki i Dziennika Gazety Prawnej