RADOSŁAW DUDZIŃSKI z PGNiG: Chcemy kupić aktywa Vattenfallu w Polsce. Skala transakcji jest porównywalna z prywatyzacją Energi czy Enei – chodzi o miliardy złotych.
W marcu ma zostać przedstawiona nowa strategia spółki. Jakich zmian należy się spodziewać?
W poprzedniej strategii dużo mówiliśmy o możliwych kierunkach fuzji i aliansów. Wskazywaliśmy nawet trzy konkretne branże – chemia, przemysł petrochemiczny i elektroenergetyka. Teraz te akcenty na pewno się zmienią. Chemia nie jest już naszym celem.
Dlaczego?
Był okres, że chcieliśmy być integratorem tego przemysłu. Jednak ostatnie trzy lata pokazały, że polska chemia chce iść własną drogą. Nie dostaliśmy pozytywnego odzewu od sektora, bo część firm chemicznych sama chciała znaleźć się w roli takich kreatorów. Widać zresztą ambicje Puław czy Tarnowa, który przejął Kędzierzyn. Poza tym kryzys gospodarczy zweryfikował marzenia i wartość tego sektora. Dlatego dzisiaj chcemy skupić się na elektroenergetyce i ciepłownictwie.
Czy przejęcie Vattenfallu i SPEC to priorytety PGNiG?
Mamy bardzo poważne plany wobec SPEC i części aktywów Vattenfallu w Polsce. W sprawie SPEC odebraliśmy już memorandum informacyjne, trwają jego analizy. W przypadku Vattenfallu czekamy na sygnał, jak ma wyglądać struktura transakcji i jej harmonogram. Istotne jest to, czy Vattenfall sprzeda całość swych aktywów w jednej transakcji, czy też będzie sprzedawał aktywa częściami.
To oznacza gigantyczne inwestycje. Firma jest na nie gotowa?
Zakładając, że Vattenfall zdecyduje się na jednorazową sprzedaż aktywów, to skala transakcji będzie porównywalna z prywatyzacją Energi czy Enei. Możemy mówić o zaangażowaniu idącym w kilka miliardów złotych. W takiej sytuacji będziemy się rozglądać za partnerem. Zamierzamy podjąć rozmowy z Tauronem. Nie ukrywamy, że naszym głównym obiektem zainteresowania są jednak aktywa wytwórcze w Warszawie, a nie sieć dystrybucyjna dawnego Górnośląskiego Zakładu Energetycznego, czyli dzisiejszego Vattenfall Distribution Poland.
Czy w związku z wydarzeniami w Afryce Północnej zmienią się priorytety firmy w segmencie poszukiwań i wydobycia ropy oraz gazu?
Gdy prowadziliśmy prace nad nową strategią, Afryka Północna była spokojnym i stabilnym obszarem. Po zamieszkach w Egipcie i praktycznie wojnie domowej w Libii region ten, który wydawał nam się obszarem umiarkowanego ryzyka, stał się nieprzewidywalny. Mimo to nie rezygnujemy z Afryki Północnej. Jest dopiero marzec. Sytuacja w Egipcie się normalizuje. Na jesieni zarządzone są wybory. Myślę, że tam wrócimy i to jeszcze w tym roku. Więcej obaw budzi Libia. Nie do końca wiadomo, jak rozwinie się tam sytuacja. Ważne jest to, że zarówno w Egipcie, jak i Libii nasze koncesje zostały nabyte w bardzo transparentnej procedurze, w wyniku konkursu.
Na inwestycje w Egipcie i Libii planowaliście wydać w tym roku około 200 mln zł. Co z tymi pieniędzmi?
Na bieżąco będziemy dokonywali korekt w planie inwestycyjnym. Jeżeli będziemy mieli jasność, że zaplanowane zadania nie zostaną wykonane w tym roku, środki zostaną przesunięte na inne cele w kraju lub za granicą, być może na przejęcie SPEC i aktywów Vattenfallu.
Czy problemy z poszukiwaniami w Afryce nie wpłyną na wasze plany wydobywcze?
Do 2015 roku chcemy pozyskiwać 1,5 mld m sześc. gazu rocznie z aktywów zagranicznych. Ok. 0,5 mld m sześc. będzie pochodzić ze złóż w Norwegii. Musimy wydobyć za granicą jeszcze 1 mld m sześc. gazu. Liczyliśmy, że duży udział w tym wydobyciu będzie miała właśnie Libia. Czy dziś jest to realne? Nie wiem. Jeśli sytuacja szybko się nie unormuje, czeka nas ogromne wyzwanie, by pozyskać ten 1 mld m sześc. gazu.
Utworzyliście w Niemczech spółkę, która ma w przyszłości sprzedawać gaz wydobywany przez PGNiG za granicą. O jakiej skali działalności mówimy?
Niemiecka spółka ma handlować gazem, a więc nie tylko sprzedawać, lecz też kupować. Ma prowadzić działalność tradingową. Chcemy, by osiągnęła zdolność handlową do połowy przyszłego roku. Od połowy 2012 r. chcielibyśmy, by spółka przejęła odpowiedzialność za zagospodarowanie gazu wydobytego ze złoża Skarv w Norwegii i znalazła optymalny sposób na jego sprzedaż po jak najwyższej cenie. W początkowym etapie spółka ma handlować z dużymi partnerami przez platformy handlowe Gaspool, NCG lub TTF czy giełdę w Lipsku. To najprostszy sposób sprzedaży. Liczymy, że docelowo – w perspektywie ok. 2 lat – będzie w stanie uplasować ok. 500 – 700 mln m sześc. gazu w dostawach do odbiorców na rynku niemieckim. To ambitny cel na tak trudnym i konkurencyjnym rynku, jakim są Niemcy.