Paweł Olechnowicz uważa, że sprzedaż Lotosu powinna być odpowiedzią na zapotrzebowanie ze strony rynku, ale przede wszystkim odpowiadać interesom i państwa, i społeczeństwa. Ostateczna decyzja musi zależeć od spełnienia tych kryteriów.
Dlaczego na stacjach jest tak drogo?
Ceny benzyny są pochodną światowych cen dolara i ropy, a nie – jak często słyszę – chciwości sprzedawców. Właściciele stacji nie manipulują cenami, bo im się to nie opłaca. Jeżeli ktoś podkręci licznik, szybko straci klientów.
Jaką cenę osiągnie ropa w tym roku?
Kierunek jest na ponad 100 dol. za baryłkę i to byłoby już dość niebezpieczne. OPEC i inni gracze muszą więc stworzyć realną relację popytu i podaży, ale też uwzględnić wpływ zbyt wysokich cen ropy na osłabienie wzrostu gospodarczego. Jeśli zabraknie rozsądku, będzie niedobrze. Ale prawdziwy dramat rozegrałby się, gdyby pojawił się drugi Madoff, który wprowadzi do obrotu jakieś innowacyjne instrumenty finansowe oparte właśnie na surowcach naturalnych. Liczę, że tak się nie stanie i będziemy handlować rzeczywistą ropą, a nie wirtualnymi produktami finansowymi.
Droga ropa to zjawisko niekorzystne. Także dla Lotosu?
Dla całej gospodarki światowej, i polskiej. Jak paliwo jest za drogie, to wszystko drożeje.
A czy to prawda, że rozpoczęliście wojnę cenową z Orlenem, bo macie problemy ze sprzedażą surowca, którego po rozbudowie rafinerii macie w nadmiarze?
Są to bezpodstawne teorie. Żeby dowiedzieć się, kto, gdzie i po jakiej marży sprzedaje produkty, musimy poczekać do publikacji wyników. Jeżeli podpisaliśmy kontrakty, żeby tylko sprzedać większą masę produktów, to wyniki będą kiepskie. Jeżeli jednak zarobimy więcej, to niech wtedy ci, którzy snują takie hipotezy, przyznają, że nasze służby handlowe działają profesjonalnie. A tak właśnie działają.
Tyle że z drugiej strony rzeczywiście kredyty zaciągnięte na modernizację rafinerii trzeba będzie zacząć spłacać, i co wtedy?
To przecież normalne – pożyczone pieniądze trzeba oddać. Plotki o tym, że w drugiej połowie roku możemy mieć kłopot ze spłatą – ok. 60 mln dol. wraz z odsetkami są absurdalne – wystarczy obserwować nasze wyniki finansowe i rynek. Program 10+ jest doskonały nie tylko technicznie, ale ma też wzorową konstrukcję finansową. Umożliwi nam nie tylko spłatę nakładów, ale też wzrost zysku i wartości firmy. Mamy obecnie najnowszą technologicznie rafinerię w Europie o możliwości przerobu ropy na poziomie 10, 5 mln ton rocznie, a nie jak w 2002 r. 4,5 mln ton.



Czy Lotos powinien być sprywatyzowany, czy pozostać państwowy?
Norwegia kiedyś przyjęła strategię działania w sprawie gazu i ropy. Opracowano perfekcyjny system rozwoju biznesu poszukiwawczo-wydobywczego ropy i gazu na szelfie norweskim, w którym koordynacja i nadzór pozostaje w rękach państwa. Można więc postawić pytanie, czy pójść w tym kierunku, czy w innym? Problem w tym, że na polskim szelfie morskim na Bałtyku jest inaczej niż na szelfie norweskim.
Na dziś uruchomiona jest sprzedaż całego pakietu Lotosu.
Nie uważam, że to jest zły kierunek. Należy jednak przeanalizować głęboko sprawę długoterminowego interesu państwa. Grupa Lotos jest poważnym ogniwem w systemie bezpieczeństwa energetycznego Polski i te elementy powinny być podstawowe przy rozważaniu transakcji sprzedaży.
Dlaczego boi się pan prywatyzacji? Przecież wraz z nowym inwestorem będzie pan mógł wydobywać ropę na przykład na Uralu.
Nie neguję prywatyzacji. To, co mówię, to jedynie to, co do tej pory dzieje się w rozpoczętym procesie sprzedaży akcji Grupy Lotos. A więc dbałość o bezpieczeństwo energetyczne Polski i dalszy dynamiczny rozwój firmy zgodnie z zatwierdzoną w listopadzie ubiegłego roku strategią. Przypomnę, że jesteśmy firmą, która jest położona w kapitalnym miejscu logistycznym. Mamy dostęp do rurociągu i alternatywę w postaci drogi morskiej. Taką firmę powinno się sprzedawać bardzo rozważnie, z uwzględnieniem wszystkich aspektów strategicznych, państwowych i regionalnych.
Czyli jak?
Bez pośpiechu, w sposób przejrzysty. Sprzedaż powinna być odpowiedzią na zapotrzebowanie ze strony rynku, ale przede wszystkim odpowiadać interesom i państwa, i społeczeństwa. Ostateczna decyzja musi zależeć od spełnienia tych kryteriów. I jestem przekonany, że tak realizowany będzie ten proces.
Może nie sprzedawać?
Proces sprzedaży został uruchomiony. W trakcie jego realizacji okaże się, czy sprzedaż da się skutecznie połączyć z systemem bezpieczeństwa energetycznego kraju i czy jakikolwiek inwestor jest w stanie zagwarantować nam realny rozwój w długiej perspektywie.
W drugiej połowie lutego podacie wyniki za 2010 r. Jakie one będą?
Przerobiliśmy ponad 8 mln ton ropy, czyli ok. 15 proc. więcej niż rok wcześniej. Nasze przychody będą relatywnie wyższe o około 30 proc. Rynkowo nie odnotowaliśmy niczego, co by mogło nas negatywnie zaskoczyć. Myślę, że będzie dobrze.