MAREK BELKA o współpracy z Bronisławem Komorowskim, reformie emerytur i wyższych podatkach - Pana kandydaturę zgłosił Bronisław Komorowski i, jak twierdzi premier, była to jego decyzja. Czuje się pan zobowiązany, by go teraz wspierać?

Najważniejsza jest współpraca między organami państwa dla dobra Polski i jej obywateli. Prezydent RP to najwyższy urząd państwowy, do którego mam ogromny szacunek, i jestem przekonany, że współpraca z prezydentem będzie konstruktywna i będzie sprzyjała wzrostowi dobrobytu kraju.

Kampania to była ostra licytacja na obietnice. Nowy prezydent wywiąże się z nich?
A jakie to obietnice, bo nie śledziłem kampanii? Z tego, co wiem, ekonomia nie była głównym przedmiotem dyskusji.
Obietnice podwyżek dla nauczycieli, ulg dla studentów, nieruszania KRUS.
Dobrze jest wiedzieć, jakie jest nastawienie prezydenta do polityki gospodarczej, ale jej głównym twórcą jest rząd.
Do końca kadencji Sejmu 500 dni. Jakie zmiany powinna przeprowadzić koalicja?
Do końca tego roku trzeba przygotować ambitny budżet na rok 2011. To konieczne, choć na razie Polska wydaje się krajem odpornym na turbulencje na rynkach finansowych. Jednak jest to kryzys światowy, który skoncentrował się obecnie w Europie, i nikt nie jest w 100 procentach bezpieczny. Dlatego lepiej być przygotowanym na takie zdarzenia. Choć mamy rok wyborczy, liczę, że rząd skupi się teraz na walce z deficytem budżetowym. W przeciwnym razie może osłabnąć zainteresowanie inwestorów polskimi obligacjami i będziemy mieli utrudnione finansowanie wydatków.
Co to znaczy budżet ambitny?
Nie może polegać tylko na wzroście wpływów podatkowych związanych z poprawiającą się koniunkturą, ponieważ to nic nie zmienia. Jak się koniunktura pogorszy, to znów pojawią się te same problemy. Dlatego potrzebne są zmiany strukturalne, czyli obniżające wydatki lub ograniczające ich wzrost.
Z zapowiedzi rządu wynika, że będzie reguła wydatkowa. Raczej nie cięcia, ale ograniczenia wzrostu wydatków. To wystarczające kroki?
Polska nie jest w sytuacji, gdy trzeba desperacko ciąć wydatki. Oczywiście są obszary, gdzie można ciąć, ale nie będę ich wskazywał, bo lepiej zna się na tym minister finansów i nie chcę go wyręczać. Na szczęście jesteśmy lata świetlne od sytuacji Grecji.
Największym wyzwaniem, które stanie przed tandemem Tusk-Komorowski, będzie reforma emerytalna.
Jednym z największych sukcesów tego rządu była reforma emerytur pomostowych, czyli faktyczne ograniczenie prawa do wcześniejszych emerytur dla znaczącej liczby obywateli. Reformę emerytalną trzeba dokończyć, bo wiele rzeczy jest niedopracowanych. Zmiany są potrzebne, na przykład w mundurówkach i KRUS.
W Europie kolejne państwa podnoszą wiek emerytalny.
Nie uciekniemy od tego z powodów demograficznych. Pierwszym krokiem powinno być wprowadzenie elastycznego wieku emerytalnego. Gdy ludzie będą mieli prawo wybierać, bardzo szybko się zorientują, jak olbrzymie znaczenie dla wysokości wypłacanych emerytur ma dłuższa praca. Zachęcałbym tu rząd do zdecydowanych działań, jednak przede wszystkim trzeba obniżyć poziom niepokoju, jaki w tej sprawie panuje, przekonać społeczeństwo. Niech rząd da jasny sygnał: chcesz iść na emeryturę wcześniej, proszę bardzo, ale dostaniesz za to mniej.
Od ponad dziesięciu lat, od rządu Jerzego Buzka, kolejne rządy zmniejszają podatki. Czy kłopoty w finansach publicznych doprowadzą do tego, że obciążenia znów wzrosną?
Na pewno nie ma co liczyć na dalsze obniżki, ale dobrze byłoby uniknąć podwyższania podatków. To jest możliwe pod warunkiem energicznego ograniczania wzrostu wydatków, a tam, gdzie trzeba, po prostu cięć.