Polska jest dla DuPonta największym rynkiem regionu Europy Centralnej. W I kwartale spółka osiągnęła na naszym rynku 40-proc. wzrost sprzedaży.
ROZMOWA
• Jak sytuacja gospodarcza na świecie wpływa na przemysł chemiczny?
- DuPont wywodzi się z rynku amerykańskiego, gdzie koniunktura na rynku nieruchomości i w przemyśle motoryzacyjnym, dla których firma dostarcza swoje produkty, znacznie zwolniła. Do tego dochodzą rosnące ceny surowców. Ta sytuacja wpływa na nasze metody działania. W ciągu ostatnich pięciu lat DuPont przeszedł transformację. Obecnie ponad 60 proc. przychodów firmy pochodzi z rynków spoza USA - z Europy, Azji i Ameryki Południowej. W I kwartale tego roku osiągnęliśmy 9-proc. wzrost sprzedaży i 22-proc. wzrost zysku na akcję.
• Jak ocenia pan przyszłość polskiego rynku chemicznego?
- Będzie ona zależała od dwóch czynników. Pierwszym z nich jest dywersyfikacja produktowa oraz ilość nowych i innowacyjnych produktów w portfolio polskich firm. Drugim jest zdolność do inwestowania we własne zasoby zgodnie z wzrastającymi wymaganiami związanymi z ochroną środowiska. Wszyscy wiemy, że nie możemy już produkować w taki sposób i z takimi zasobami, jak to było 30 lat temu. Konieczne jest coraz większe minimalizowanie naszego wpływu na środowisko.
• Zauważył pan oznaki spowolnienia polskiego rynku?
- Z naszej perspektywy rynek polski rozwija się znakomicie. Ciągle są obszary, takie jak budownictwo, motoryzacja, elektronika, przemysł energetyczny i gazowy czy rolnictwo i żywienie, gdzie zapotrzebowanie na nasze produkty jest duże i gdzie wzrosty z roku na rok są coraz większe. Polska jest dla DuPonta największym krajem regionu Europy Centralnej. W I kwartale tego roku osiągnęliśmy tu 40-proc. wzrost sprzedaży.
• Pana zdaniem prywatyzacja polskiego przemysłu jest koniecznością?
- Prywatyzacja to odpowiedź na potrzeby inwestycyjne spółki i szanse na zwiększenie jej przewagi konkurencyjnej. Nawet mniejszościowy akcjonariusz z konkretną wizją rozwoju firmy i np. własną technologią jest w stanie dać wymaganą przewagę konkurencyjną.
• Czy to dobry moment? Kupiłby pan teraz, w tych warunkach, jakieś aktywa w Polsce?
- Zazwyczaj najlepszym czasem na prywatyzację spółki jest okres największych jej osiągnięć. Dla mnie prywatyzacja oznacza pozyskanie inwestora, który zwiększy dostęp spółki do rynku. To także partner, który ma fundusze i chce inwestować w rozwój i który ma komplementarną ofertę. Fundamentem biznesu nie jest teraz wielkość przychodów, ale poziom zysku i wydajność produkcji. Patrząc na politykę DuPonta - wejście kapitałowe ma sens tylko wtedy, gdy daje nam unikalny produkt czy unikalną korzyść, np. przewagę nieosiągalną dla konkurencji. Obecnie inwestujemy w kapitał ludzki i zwiększenie dostępności naszych produktów.
• Jak ta sytuacja na rynkach międzynarodowych wpływa na polski rynek firm chemicznych?
- Obserwujemy zmianę w przemyśle chemicznym. Widzimy większy wpływ biologii zarówno poprzez używanie w produkcji surowców niekopalnych pochodzenia roślinnego, jak i w opartych na biologii technologiach produkcji, chociażby korzystaniu z enzymów w produkcji chemicznej. Jeśli polski przemysł nie idzie za otaczającym, a zmieniającym się dynamicznie środowiskiem i wymaganiami rynku, jego rozwój może być ograniczony. Ta oparta na rozwiązaniach naukowych droga będzie miarą sukcesu. Chciałbym podkreślić raz jeszcze zastosowanie biotechnologii w produkcji polimerów, włókien, ale także w bardzo ważnym dla DuPonta segmencie, jakim jest rolnictwo i żywienie. To właśnie biotechnologia pozwala nam tworzyć nowe produkty zarówno nasiona, jak i środki ochrony roślin.
THIERRY MARIN
pracuje dla DuPonta od 22 lat, ukończył Ecole National Superieur des Arts et Metiers w Paryżu (ENSAM). Dyrektorem DuPont w Europie Centralnej został w listopadzie 2007 r.