Rozmawiamy z ROBERTEM WĄCHAŁĄ, dyrektorem Departamentu Nadzoru Obrotu Komisji Nadzoru Finansowego - Komisja Nadzoru Finansowego konsultuje z rynkiem, czy i w jaki sposób obowiązki informacyjne spółek powinny objąć informacje o pochodnych instrumentach finansowych.
● Ile postępowań wobec spółek giełdowych dotyczących naruszenia obowiązków informacyjnych w związku z opcjami prowadzi KNF?
- Prowadzimy sześć postępowań. Zarzuty dotyczą ukrywania faktu posiadania opcyjnych kontraktów walutowych, których negatywna wycena pod koniec ubiegłego roku lawinowo rosła, bądź opóźniania informacji na ten temat. Mamy kolejnych kandydatów do wszczęcia postępowań. W sumie liczba spółek, wobec których podejmiemy działania z tego tytułu, co najmniej podwoi się. Wydaje się, że wszystkie, które korzystały z instrumentów zabezpieczających ryzyko kursowe, poinformowały o tym w raportach bieżących oraz opisały je w raportach kwartalnych. Nie mogę natomiast stwierdzić, że inwestorzy i nadzorca znają wszystkie przypadki. Nie wiemy, co znajdzie się w raportach rocznych, badanych przez biegłych rewidentów.
● Ilu dokładnie spółek dotyczy problem opcji?
- Liczba firm, które poinformowały w raportach kwartalnych o zaangażowaniu w opcje walutowe na koniec 2008 roku, pokrywa się danymi, które dostaliśmy wcześniej od ponad 350 spółek z GPW. To 46 firm, w których negatywna wycena opcji wynosiła w połowie lutego prawie 2 mld zł. Zdecydowana większość z nich już wcześniej, m.in. po sugestiach KNF, poinformowała o opcjach w raporcie bieżącym. Do niechlubnych wyjątków należą PKM Duda i Alchemia, które zrobiły to tuż przed podaniem raportu kwartalnego lub w nim ujęły. Zachowanie zarządów spółek, które uchybiły obowiązkom informacyjnym, powinno być brane pod uwagę przez rady nadzorcze i walne zgromadzenia, m.in. przy skwitowaniu na walnych zgromadzeniach.
● Może spółki powinny informować o instrumentach pochodnych zaraz po zawarciu umów, a nie tylko kiedy mogą mieć istotny wpływ na kurs?
- Kwestie dotyczące instrumentów finansowych zabezpieczających kurs walutowy nie są wymienione w rozporządzeniu dotyczącym obowiązków informacyjnych. Wcześniej nikt nie widział takiej potrzeby. Ryzyko z nimi związane ujawniło się jesienią, kiedy złoty zaczął się gwałtownie osłabiać. Obecnie prowadzimy rozmowy z organizacjami reprezentującymi rynek kapitałowy, czy powinny znaleźć się w nim zapisy dotyczące pochodnych instrumentów finansowych. Nie chcemy w sposób nieprzemyślany narzucać żadnego rozwiązania. Problem polega na tym, że to instrumenty powszechnie używane. Zobowiązanie do informowania o każdej transakcji opcyjnej może spowodować chaos informacyjny. Spółki zamiast np. 50 raportów bieżących rocznie będą publikowały dodatkowe 100, wśród których zginą te istotne. Poza tym na firmach odbija się teraz piętno opcji, choć zabezpieczanie ryzyka walutowego w sposób prawidłowy jest jak najbardziej zasadne.
● Ale właśnie na brak informacji o opcjach i ich małą przejrzystość skarżyli się inwestorzy.
- Na tym etapie wydaje się, że spółki są świadome potrzeb informowania rynku. Mam nadzieję, że powoli przywracamy rynkowi wiarygodność zachwianą na przełomie roku. Dlatego jesteśmy ostrożni z wprowadzaniem tego typu zapisów w sposób nieprzemyślany. Poza chaosem, jaki mogą spowodować, prawdopodobieństwo powtórzenia takiego osłabienia złotego jak w ubiegłym roku jest w przyszłości niewielkie, a planowane przyjęcia euro sprawi, że w dłuższej perspektywie spółki nie będą praktycznie zawierały kontraktów walutowych. Ponad 80 proc. z nich jest oparta o euro.
● Nie można jednak wykluczyć całkowicie ryzyka gwałtownego osłabienia złotego.
- Nie, ale oceniamy to prawdopodobieństwo jako niewielkie. Nie chcemy wprowadzać zmian w przepisach pod wpływem emocji. Oceniamy, że problemy z opcjami zdecydowanie zmaleją w połowie roku. Większość spółek zawierała umowy opcyjnie z rocznym terminem wykonania, a liczba takich umów od sierpnia 2008 r. drastycznie spadła.