TRZY PYTANIA DO... BOGDANA JANICKIEGO, dyrektora Biura Studiów Strategicznych Grupy Lotos - UE nie zgadza się, aby paliwo z zawartością 10 proc. biokomponentów uznać za paliwo normatywne, które nie wymaga specjalnego traktowania, informowania o jego składzie klientów. Czy bez takich zmian w prawie możliwe jest wypełnienie w tym roku obowiązku udziału biokomponentów w rynku paliw ogółem na poziomie 4,6 proc.?
- Aby wykonać ten wymóg, należy przekroczyć dozwoloną granicę zawartości biokomponentów w paliwie, czyli wyjść poza poziom 5 proc. A to z kolei wiązać będzie się z inwestycjami w dystrybutory i budową nowych zbiorników na każdej stacji benzynowej. Jeden służyłby do benzyn z dodatkiem etanolu, a drugi - do oleju napędowego z dodatkiem estrów. To koszty, które w skali kraju szacujemy na 1 mld zł. Gdyby Unia Europejska dopuściła możliwość dodawania biokomponentów do paliw w większym zakresie - 10 zamiast 5 proc. - byłoby to wówczas paliwo normatywne. Nie byłoby potrzeby specjalnego oznaczania dystrybutorów na stacjach i budowania dodatkowej infrastruktury.
Liczycie na zmianę przepisów? 1 mld zł to gigantyczna inwestycja, a popyt na biopaliwo wciąż jest znikomy.
- Ministerstwo Gospodarki powinno jak najszybciej zainicjować zmianę rozporządzenia, zmniejszając poziom obowiązkowego udziału biokomponentów w sprzedaży paliw z 4,60 do poziomu 4,05 proc. Przepisy dopuszczają takie rozwiązanie w warunkach nadzwyczajnych. Naszym zadaniem takie warunki obecnie istnieją. I aby uzyskać pożądany skutek, takie rozporządzenie winno wejść w życie do końca I kwartału. Wtedy wymóg można by wykonać bez zbędnych nakładów.
Czy na zmiany zgodzi się jednak Unia Europejska?
- UE wyraźnie stwierdza, że jedynym parametrem, który muszą spełnić kraje członkowskie, jest osiągnięcie udziału biopaliw na poziomie 5,75 proc. w 2010 roku. Jak chcą dojść do tego poziomu, to ich sprawa. Teoretycznie dany kraj może mieć udział zerowy biopaliw w 2009 roku, natomiast w 2010 roku musi osiągnąć wymagany pułap. I wiele państw wcale nie spieszy się tak jak my. Dla przykładu w 2009 roku Dania zakłada osiągnięcie poziomu, 3 proc., Finlandia - 4 proc., Hiszpania - 3,40 proc., Wielka Brytania - 2,80 proc., Włochy - 2,50 proc. Polska w tym rankingu jest w ścisłej czołówce, jednak z tą różnicą, że w innych krajach zaleca się osiągnięcie wyższego poziomu a u nas istnieje obowiązek jego wykonania. Co więcej, niewykonanie w tych krajach zaleconego poziomu nie skutkuje sankcjami. W Polsce obowiązek obłożono karami, najsroższymi w całej Unii.