Nikt nie ma wątpliwości, że praca w górnictwie jest skrajnie trudna i niebezpieczna, co pokazują wydarzenia sprzed tygodnia w kopalni Mysłowice-Wesoła, gdzie wciąż pod ziemią uwięziony jest jeden z górników. Nikt też nie zarzuca górnikom, że źle wykonują swoją pracę.

Ale i nikt, kto choć minimalnie zna się na tej branży, nie ma złudzeń, że bez radykalnych cięć w zatrudnieniu w polskim górnictwie nigdy nie będzie lepiej. Kopalnie nie będą zarabiać tyle, by utrzymać przerosty zatrudnienia, bo polski węgiel przegrywa konkurencję z zagranicznym. A przegrywa także dlatego, że... zatrudniamy za dużo górników. Koło się zamyka.
Czeska firma górnicza OKD ogłosiła tymczasem, że jeszcze w tym roku zwolni 300 osób, w tym ponad 200 pracujących pod ziemią. Jedyny czeski producent węgla kamiennego zwalnia, ponieważ chce zmniejszyć wydobycie z powodu spadku cen na światowych rynkach.
Nasz problem polega na tym, że górnictwo jest jedną ze strategicznych gałęzi polskiego przemysłu. W Czechach nie. My mamy silne związki zawodowe, Czesi nie. U nas decyduje polityka, tam nie. Te różnice powodują, że Czesi stają się coraz bardziej konkurencyjni, a my nie. I jeszcze długo nie.