Jeszcze do niedawna w całym kraju rozlegało się wołanie o polską Nokię. Ostatnio z powodu kłopotów fińskiego giganta ten przykład już nie pada, ale postulaty, że nasz kraj potrzebuje firmy brylującej w nowych technologiach, są wciąż aktualne. A mnie bardziej niż polska Nokia przydałaby się firma „Polski Dobry Mechanik”.
Wszyscy doskonale wiedzą, jakim skarbem jest dobry mechanik samochodowy. Człowiek, który tak naprawi auto, że wkrótce nie zepsuje się ono ponownie. Ktoś, kto nie tylko zdiagnozuje, co źle działa, lecz także zwróci uwagę na potencjalne kłopoty.
Poszukiwanie warsztatu to zwykle błądzenie w ciemnościach, bo niby skąd brać informacje o jakości? Te, niestety, najczęściej zdobywa się na własnej skórze czy też na własnym samochodzie, a na dodatek zazwyczaj bez większej pewności – w końcu skąd wiadomo, czy kolejna awaria była zupełnie niezależna od pierwszej, czy może układają się one w ciąg przyczynowo-skutkowy.
Nie wiem, jaką przyszłość miałaby polska Nokia czy Apple, ale ktoś, kto będzie w stanie stworzyć w miarę dużą sieć warsztatów samochodowych gwarantujących dostępność, jakość napraw i ceny niższe niż w autoryzowanych stacjach obsługi, na pewno odniesie rynkowy sukces.
Nie tylko sieci warsztatów mają przed sobą wielką przyszłość. To właściwie dotyczy każdego rodzaju usługi. Naprawdę nie trzeba zbyt dużego doświadczenia w remontowaniu domów, aby wiedzieć, że majster majstrowi nierówny, że są kafelkarze i są goście, którzy jedynie w mało zabawny sposób żartują, że potrafią położyć glazurę. A hydraulicy to chyba wszyscy wyjechali za granicę, bo znalezienie jakiegokolwiek graniczy z cudem. Wprawdzie obecnie mamy spowolnienie w budownictwie, jednak nie oznacza to, że ekipy remontowe nie mają nic do roboty. Zwykle bowiem, skoro nie można kupić nowego, remontuje się stare lokum. To jest potężny rynek, po którym przeciętny konsument porusza się jak we mgle i bierze takiego fachowca, na którego wpadnie.
I znowu – jakie morze możliwości kryje się w stworzeniu sieci usługowej, która zapewni wykonanie remontu w przyzwoitym standardzie, po rozsądnych cenach i w ustalonym terminie. I żeby czas oczekiwania na usługę nie był zbliżony do czasu oczekiwania na wizytę u specjalisty w publicznej służbie zdrowia.
Ta tęsknota za firmami, które w rozsądnej cenie oferowałyby usługi o przyzwoitej jakości, jest tęsknotą za jakąś standaryzacją w tej części naszej gospodarki. Generalnie bowiem przyzwyczailiśmy się, że gdy coś kupujemy, mamy określone prawa i możliwości, z których możemy korzystać w razie potrzeby. Zaś rynek usług to coś w rodzaju dżungli, gdzie nie ma innych drogowskazów niż opinia znajomych i gdzie coś takiego jak reklamacja zazwyczaj nie funkcjonuje, bo winę zawsze ponoszą inni.
Kluczem do sukcesu w tego typu firmach jest mechanizm kontroli jakości pracy. Bo w końcu jak można ocenić, czy mechanik nie zapomniał o dokręceniu dwóch z trzech śrub, że w trakcie dnia rzeczywiście zajmuje się pracą, a nie pogawędkami z kolegą z kanału. Jak ocenić satysfakcję klientów, którzy nie wracają ani wtedy, kiedy praca jest dobrze wykonana (bo niby po co?), ani wtedy, kiedy fachowiec popełnił fuszerkę, bo wtedy szukają już lepszego specjalisty?
Ten czy ci, którzy rozwiążą problem odpowiedniego nadzoru nad taką czy inną usługą i będą w stanie zagwarantować dobrą jakość, zarobią, jak sądzę, miliony. Owszem, może z punktu promocji kraju ważniejsze jest powstanie polskiego Apple’a czy Microsoftu, ale dla mojej wygody i jakości życia ważniejsze jest powstanie sieci „Dobry Mechanik” czy „Remont Nie Musi Być Męczarnią”.