Gdy mowa o wynikach finansowych firm, zawsze przypomina mi się złota rada sprzed wielu lat firmy konsultingowej Arthur Andersen (z tej perspektywy jest zupełnie oczywiste, dlaczego już nieistniejącej) dla jednej z państwowych spółek, wybita w tytule w jednym z ogólnopolskich dzienników: „Ciąć koszty, zwiększać przychody”.
Rada uniwersalna, a jednak dziś zupełnie nie do zastosowania. Widać to jasno, gdy popatrzy się na podsumowanie sytuacji przedsiębiorstw zaprezentowane wczoraj przez GUS albo gdy przyjrzy się wynikom poszczególnych spółek giełdowych (także kontrolowanych przez państwo gigantów, korzystających nierzadko z przywileju monopolisty).
Przychody wprawdzie rosną, ale jeśli wziąć pod uwagę kilkadziesiąt tysięcy badanych przez GUS firm niefinansowych, w II kwartale ten wzrost był najsłabszy od dwóch lat, a jego tempo tylko nieznacznie wyprzedzało inflację. Problem w tym, że koszty rosną znacznie szybciej niż obroty, a to oznacza, że nie mamy prawa spodziewać się wyższych zysków. I nie ma o nich mowy. Wynik netto jest o jedną trzecią niższy niż rok wcześniej.

Na osłodę: mamy z czego hamować. Łączny zysk przedsiębiorstw niefinansowych w ostatnich dwunastu miesiącach to wciąż ponad 90 mld zł.

Do tej wyliczanki – a przypominam, że mowa o II kwartale, gdy nie było jeszcze mowy o żadnym dramacie, jeśli chodzi o dynamikę produkcji przemysłowej czy sprzedaży detalicznej, powszechnie wiadomo jedynie, że lekko nie było budowlańcom – dodajmy jeszcze kilka elementów. Sytuacja w strefie euro jest daleka od normalności, więc na zagraniczne rynki zbytu specjalnie nie liczmy. Jeszcze z zagranicy – ropa jest droga, co przekłada się na koszty przedsiębiorstw. A w kraju? Inwestycji coraz mniej, konsumpcja zwalnia, a podatki płacić trzeba (i te stare, i nowe – jak podatek od kopalin w przypadku KGHM).
Wniosek? Zapnijmy pasy i przygotujmy się na ostre hamowanie. Firmom będzie trudniej o kontrahentów (szczególnie tych, którzy będą w stanie zapłacić w terminie), a nam wszystkim – o utrzymanie pracy, nie wspominając o znalezieniu nowej czy o podwyżkę.