Znany film „Sens życia wg Monty Pythona” otwiera scena porodu w szpitalu. A ponieważ zabieg ma obserwować administrator placówki, położnicy koniecznie chcą włączyć nowocześnie wyglądającą i zamówioną przez niego „maszynę, która robi ping”.
Choć na dobrą sprawę nikt nie wie, do czego ona służy, i na pewno nie przyda się do porodu, trzeba ją uruchomić, bo robi świetne wrażenie, migając światełkami i „pingując”. Teraz w roli takiej maszyny zostanie obsadzony Komitet Stabilności Finansowej, który ma się zająć sprawą Amber Gold. To ciało bardzo ważne i jego powołanie było jedną z ważniejszych antykryzysowych decyzji rządu w 2008 r., ponieważ daje ona prawne ramy do koordynacji działań między niezależnymi od siebie instytucjami: bankiem centralnym, Komisją Nadzoru Finansowego i rządem reprezentowanym przez resort finansów
. Komitet to parasol na czasy kryzysu. Jak przewiduje powołująca go ustawa, ma on trzy cele:
1) dokonywanie ocen sytuacji w krajowym systemie finansowym i na rynkach międzynarodowych,
2) opracowywanie i przyjmowanie procedur współdziałania na wypadek wystąpienia zagrożenia dla stabilności krajowego systemu finansowego i wreszcie
3) koordynowanie działań członków komitetu w sytuacji bezpośredniego zagrożenia dla stabilności krajowego systemu finansowego.
Innymi słowy – komitet został powołany w czasach, gdy wisiała nad nami groźba zamrożenia akcji kredytowej, możliwego drenażu polskich banków przez ich zagranicznych właścicieli i ryzyko upadku polskich instytucji finansowych. I do reakcji na zagrożenia tak wielkiej skali komitet został przygotowany. Oczywiście konsultacje w sprawie Amber Gold można podciągnąć pod punkt pierwszy, ale jakkolwiek gorzka byłaby to prawda dla klientów tej firmy, jej likwidacja w żadnym stopniu nie narusza bezpieczeństwa i stabilności krajowego systemu finansowego.
Można powiedzieć, że w tym przypadku komitet został obsadzony nie tylko w roli maszyny robiącej ping, ale przy okazji także armaty strzelającej do wróbli.