Zeszłotygodniowy szczyt unijny był porażką polityczną. Odrzucenie przez Wielką Brytanię podjętych ustaleń jest bez wątpienia wydarzeniem historycznym, zmniejszającym wpływ Londynu na losy Europy.
Pozostawiam historykom i analitykom politycznym pytanie, czy taki musiał być ostateczny efekt tego spotkania. Gospodarczo jednak nie można zaliczyć szczytu do nieudanych. Najważniejsza, choć rzadko komentowana decyzja podjęta przez przywódców europejskich, to powrót do gry Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Ta decyzja jest w rzeczywistości przyznaniem się Europy do tego, że sama sobie z problemem zadłużenia Włoch nie poradzi. I dobrze, że w końcu zostało to jasno powiedziane, bo taka jest prawda i wiadomo to od dawna. Inne sposoby ratowania strefy euro się nie powiodły. Powrót do standardowych metod, od których próbowano uciec, jest dowodem na to, że już grecki kryzys sprzed dwóch lat należało rozwiązywać właśnie za pomocą MFW.
Krótkookresowo rynki finansowe martwią się głównie o utratę płynności Włoch. Nie bez znaczenia jest jednak średniookresowa perspektywa, dla której kluczowa jest odpowiedź na pytanie, czy Włochy wejdą niedługo na ścieżkę wzrostu. Plan przedstawiony ostatnio przez premiera Montiego przewiduje nie tylko redukcję deficytu o 30 mld euro w ciągu trzech lat, ale także reformy liberalizujące, w tym wydłużenie godzin otwarcia sklepów czy też redukcje podatków w celu zaktywizowania kobiet na rynku pracy. Pakiet zapewne zostanie jeszcze w tym miesiącu przyjęty we włoskim parlamencie, ale nie ma pewności, jak długo będzie trwał ten miły konsensus polityczny. Jak pokazała historia, przejęcie odpowiedzialności za włoski dług przez EBC natychmiast zniosło jakąkolwiek presję na premiera Berlusconiego do wprowadzania reform. MFW daje gwarancje, że tak się nie stanie, gdyż pomoc funduszu jest uzależniona od postępu reform. Ewidentnie największym błędem Europejczyków w tej fazie kryzysu była decyzja, aby problemy fiskalne krajów strefy euro rozwiązywać wyłącznie w gronie członków klubu. Z dzisiejszej perspektywy widać, że musiały minąć prawie dwa lata prób i pomyłek, aby dojść do prostego wniosku, że UE nie ma wypracowanych mechanizmów wychodzenia z tego typu kryzysów, a wszelkie drogi na skróty zwykle kończą się jeszcze większą katastrofą.
Ta wstępna decyzja zwiększająca rolę MFW nie oznacza jeszcze wcale, że jesteśmy już po bezpiecznej stronie. Po pierwsze fundusz musi zadeklarowane środki zebrać (a tak naprawdę zaksięgować) i następnie otrzymać mandat na ratowanie Włoch. Poprzedni premier Włoch nie był w stanie o taką pomoc poprosić, przekonany, że Włochy nie są w kryzysie i obowiązek pomocy płynnościowej spoczywa na EBC. Mario Monti ma większą świadomość kryzysu i nie będzie miał problemu, aby poprosić MFW o pomoc. Ta decyzja byłaby kluczowa dla rozwiązywania problemu europejskiego zadłużenia.
Rola Polski jest bardzo ograniczona. Dyskusja nad tym, czy część rezerw NBP ma być postawiona w dyspozycji MFW, jest zupełnie bez sensu. Takie są po prostu nasze zobowiązania wynikające z uczestnictwa w globalnym systemie finansowym. Co więcej, deklaracja NBP o gotowości wypłacenia funduszowi oprocentowanej pożyczki nie zmniejszy rezerw NBP. Tak czy inaczej na tym polega porządek tego świata, że pomaga się wtedy, gdy ktoś inny jest w potrzebie. Ratowanie Włoch leży również w naszym interesie. Utrata przez ten kraj płynności grozi zapaścią w całej strefie euro, a także Polsce.
Najważniejsza decyzja europejskich przywódców to powrót do gry Międzynarodowego Funduszu Walutowego
Głównym problemem szczytu, obok braku porozumienia w gronie 27 państw, jest brak szczegółów dotyczących przyjętych rozwiązań. Przydałoby się szybko dokonać podziału ustalonej kwoty 200 mld euro dla MFW, szczegółowo opisać zasady działania prawie automatycznych sankcji, które mają być nakładane przez Komisję Europejską i zatwierdzane przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości. Należałoby również określić zasady, według których taki proces będzie przebiegał, i pokazać, że jest on bardziej automatyczny niż uznaniowy. Podobnie co do wprowadzenia do krajowego ustawodawstwa niemieckich reguł dotyczących deficytu i długu, przydałby się harmonogram, kiedy będą one wprowadzane w poszczególnych krajach.
Pytania co do szczegółów pozostają, ale kierunek działań jest właściwy. Odrzucono niebezpieczne pomysły, takie jak euroobligacje czy nieograniczony skup papierów zagrożonych państw przez EBC. Pozostał więc tylko MFW i zabezpieczenie się na przyszłość. Ważne, by te ustalenia szybko wprowadzić w życie.