Witajcie w kraju dwóch ekonomii. W państwie, którego obywatele oszczędzili na prywatnych kontach 908 mld zł, czyli 63 proc. całego PKB. Gdzie giełda bije kolejne rekordy – wzrostu notowań i przyrostu notowanych spółek. Którego firmy nie mogą nadążyć z eksportem swoich towarów.
Ale witajcie też w kraju, którego rząd w lutym nie wie, czy w kwietniu deficyt finansów publicznych nie wywali wszystkich bezpieczników i nie sparaliżuje państwa. W kraju, gdzie reformy wyznaczają grupy nacisku, a nie interes publiczny.
Od blisko roku, wspólnie z ekspertami i przedstawicielami najważniejszych organizacji przedsiębiorców, monitorujemy prace rządu i wpływ poszczególnych decyzji na stan gospodarki. Oceny są mierne, ale zawsze wysoko oceniane były działania prywatyzacyjne. Wszystko, co pozwala ograniczyć udział państwa w państwie.
Nie spodziewajmy się w roku wyborczym reform czy naprawy finansów publicznych. Nie spodziewajmy się ich też po wyborach. Nawet jeżeli zwycięży PO, to będzie słabsza o nowych lewicowych koalicjantów. Pamiętajmy o prywatyzacji. To rząd może zrobić przed wyborami. Bez wiekszego uszczerbku w sondażach może dokończyć wszystko to, czego nie zrobiono przez ostatnie 12 lat. Wymieniać tę jałową Polskę na prywatną i energiczną. Teraz. Po wyborach i tego nie da się już zrobić.