Sprzedaż Możejek jest jedynym sensownym wyjściem dla Orlenu. Co prawda zarząd płockiego koncernu zlecił Nomurze przegląd wszystkich możliwości biznesowych związanych z rafinerią. Trudno jednak sobie wyobrazić, żeby rekomendacja wobec przedsięwzięcia, które ma trwałe problemy z rentownością i, delikatnie mówiąc, nie cieszy się żadnym wsparciem strony litewskiej, była inna niż sprzedawać.
Owszem, można ubolewać, że największa polska inwestycja zagraniczna kończy się niewypałem. Tylko że często tak bywa z inwestycjami, których sens biznesowy w przeciwieństwie do politycznego jest niejasny. Można mieć wiele różnych pretensji do Orlenu, ale w sprawie podlanych politycznym sosem Możejek rzeczywiście zrobił, co mógł. A teraz, po kolejnych wstrętach ze strony Litwinów, trzeba powiedzieć „dość”.
Oczywiście Orlen nie powinien się pozbywać rafinerii za wszelką cenę. Tym razem musi decydować wymiar biznesowy. Jest tajemnicą poliszynela, że w zasadzie jedyni gracze, którzy są w stanie zapłacić sensowną cenę, to Rosjanie. Czy to powinno Polskę uwierać? Nie. Z Możejkami jest bowiem tak, że bardzo trudno wycisnąć z nich jakieś większe profity. Niech więc wożą się z tym inni, a nie tracą na litewskiej rafinerii płocki koncern i jego akcjonariusze.