Kilka lat temu koncern Dell wypuścił na rynek kolejną serię komputerów z nadzieją na sukces. Sprzęt szybko zaczął się psuć i już po paru dniach klienci składali reklamacje.
Ale Dell udawał, że nic się nie stało. Wściekli klienci usiedli więc do komputerów – w internecie zawrzało. Wkrótce sprawę opisały największe gazety i omówiły telewizje. Dell odczuł to boleśnie – kurs akcji spółki zanurkował. Później naprawił swój błąd, ale przypadek tej spółki był analizowany przez większość firm na świecie – jak nieskrępowani niczym internauci potrafią wpływać na życie produktów i firm. W erze internetu – czyli błyskawicznej komunikacji i powstających społeczności – każdy błąd biznesowy wystawiony jest natychmiast na komentarz i ocenę. Władzę w internecie mają dziś ludzie, a nie firmy. Ale kij ma dwa końce, więc firmy uczą się, jak wykorzystać siłę internetu w służbie reklamy. Za kilka lat okaże się, kto ostatecznie będzie rządził w sieci – wciąż ludzie czy znowu firmy.