Okazuje się, że rolnicy zapraszający pracowników ze Wschodu powinni być ekspertami w analizowaniu umów ubezpieczenia, i to w dodatku spisanych cyrylicą. Tacy pracownicy, żeby otrzymać wizę, kupują ubezpieczenie kosztów leczenia.
Niestety, nikt nie zwraca uwagi na zakres takich umów, choć np. na wciąż niedojrzałym rynku ukraińskim wiele towarzystw oferuje polisy standardem odbiegające od tego, co mamy w Polsce. To problem dla zapraszających, bo jeśli polisa nie zadziała, to oni będą musieli pokrywać ewentualne koszty leczenia zapraszanego gościa. Trudno oczekiwać, że będą wspólnie z gościem analizować warunki umowy i wyłapywać luki. Poza tym, jeśli już uznają, że nie spełnia ona oczekiwań i nie da ochrony, np. w razie przewlekłej choroby, mogą tylko wysupłać 50-100 zł i kupić dobre ubezpieczenie. To dodatkowy wydatek, ale może lepiej ponieść go, niż ryzykować pokrywanie wysokich rachunków za leczenie.