Kto tak naprawdę nie był chciwy?Nie wiem, czy pozew, jaki złożyła Huta Batory, zależna od giełdowej Alchemii, będzie jedynym, czy też rozpocznie lawinę.

Jednak niezależnie od tego, czy czeka nas seria sporów sądowych oraz jakie będą ich wyniki, pojawiają się inne problemy.Bankowcy, którzy bronili się przed oskarżeniami o próbę doprowadzenia polskich firm do upadłości, mówili o chciwości.

O tym, że żądza zysków tak potrafiła zaślepić zarządy czy właścicieli przedsiębiorstw, że niektórzy z nich zawierali opcje na wielokrotność przychodów firm w obcych walutach.Jednak ciekawe, co było powodem, dla którego przedstawiciele banków sprzedawali swoim klientom opcje? Co powodowało, że bankowcy decydowali się na zaoferowanie potencjalnie niebezpiecznego produktu firmom, z którymi pracowali od lat?

Jaka była przyczyna, że – jak wynika z wielu opinii krążących po rynku – banki brały na siebie ryzyko obsługi opcji w razie upadłości firmy, która umowę zawarła? Mam wrażenie, że także bankowców zaślepiła chciwość. I to potężna, bo zaryzykowali nie tylko przyszłość innych firm, nie tylko wyniki swoich banków, ale przede wszystkim postawili na szali swoją reputację.Ciekaw jestem, jak będzie wyglądała kooperacja między bankami a przedsiębiorstwami po zakończeniu sprawy opcji.

Całkiem możliwe, że te firmy, które poczuły się oszukane przez bank X, zerwą z nim współpracę i poszukają innego, który nie był zamieszany w oferowanie ryzykownych produktów. Jeżeli okaże się, że wśród największych banków komercyjnych nie ma czystych pod tym względem podmiotów, być może firmy zdecydują się na współpracę z coraz większymi podmiotami z sektora banków spółdzielczych. Podejrzewam też, że na tej niechęci będą chciały także skorzystać SKOK-i.

Być może teraz udzielają pożyczek o niewielkiej wartości, ale ich twórcy są na tyle pomysłowi, że na pewno znajdą jakieś korzystne rozwiązanie.Taka rezygnacja jest tym bardziej prawdopodobna, jeśli pozwów przeciw bankom będzie więcej. Przecież firmy nie będą chciały wspomagać podmiotów, z którymi toczą batalię w sądach.

Pozwy zaś będą oznaczały wzrost kosztów banków, bo trzeba będzie opłacić prawników. Ciekawe, czy dochody z prowizji ze sprzedaży opcji – bo przecież banki podobno były tylko pośrednikom – wystarczą im na koszty obsługi prawnej. Nie oszukujmy się, prawnicy też zażądają niemałych pieniędzy. I trudno im się dziwić. Bo niby dlaczego tylko oni w tym towarzystwie mieliby nie być chciwi?

Marek Siudaj