To nie polskie banki są źródłem obecnego kryzysu gospodarczego, ale to one przez ograniczenia akcji kredytowej mogą spowodować, że kryzys w Polsce może być bardzo głęboki.
Nie mogę pozbyć się wrażenia, że w środowisku bankowym dominuje odruch stadny. Kiedyś wszyscy prześcigali się w ułatwieniach przy udzielaniu kredytów, a teraz trwa wyścig w stawianiu barier - czasem naprawdę zbędnych. Tymczasem jedziemy na jednym wózku. Jeśli uda nam się przejść kryzys suchą nogą, bez recesji, to skorzystają na tym wszyscy, także banki. Na razie trzeba zachęcić je do kredytowania gospodarki. Bankowcy, jak nikt inny na świecie, potrafią liczyć, więc jeśli liczą na pomoc publiczną, na mniejsze rezerwy, na gwarancje państwa, to muszą w zamian zaoferować wzrost akcji kredytowej. To wcale nie kłóci się z wolnym rynkiem, bo oczywiście nikt z pomocy państwa korzystać nie musi.