- Jeśli Rosja użyje dostaw surowców jako broni albo zagrozi bezpieczeństwu Ukrainy, Stany Zjednoczone i Niemcy podejmą środki zaradcze - mówi Amos Hochstein, doradca ds. bezpieczeństwa energetycznego w Departamencie Stanu USA.

Dlaczego rząd Stanów Zjednoczonych dogadał się z Władimirem Putinem w kwestii gazociągu Nord Stream 2?
Nie ma żadnego porozumienia z Rosją w tej kwestii. Ogłosiliśmy porozumienie z kanclerz Niemiec Angelą Merkel. Aby to wyjaśnić, cofnijmy się nieco w czasie. NS2 to projekt, któremu Stany Zjednoczone są przeciwne od jego początku. To projekt stricte polityczny, a nie komercyjny. Gazociąg ma narazić na niebezpieczeństwo Ukrainę i jej rolę państwa tranzytowego dla surowców przesyłanych z Rosji do Europy. Dlatego administracja USA jest mu przeciwna i my to powtarzamy. Przed 2017 r., gdy prezydentem był Barack Obama, staraliśmy się wszelkimi środkami storpedować i opóźnić ten projekt. Pracowałem wtedy w administracji i to opóźnianie nam się udawało. Chodziło o to, by zyskać dodatkowy czas na zmianę sytuacji gazowej w Europie. Chcieliśmy mieć pewność, że dostawy będą zdywersyfikowane na poziomie źródeł, dostawców i metod przesyłu. I dużo się od tego czasu udało – doskonałym przykładem jest Polska, która zbudowała terminal LNG i jest w trakcie budowy Baltic Pipe, a także rozmawia o energii jądrowej i buduje interkonektory z sąsiadami. Teraz ewentualny brak rosyjskiego gazu byłby mniej odczuwalny. Także inne kraje poszły tą drogą, Litwa zbudowała pływający terminal LNG. Ale to nie złagodziło wszystkich obaw dotyczących NS2. Niestety, mimo mocnej retoryki USA, sankcje, które były uchwalane przez Kongres, nie zostały wprowadzone. Prace nad gazociągiem trwały, choć zwalniały co jakiś czas właśnie pod groźbami sankcji, a 19 stycznia, na dzień przed objęciem urzędu przez prezydenta Joego Bidena, wprowadzono kolejne, silniejsze sankcje. One nie zostały zdjęte, ale i tak nie powstrzymały budowy gazociągu. Gazociąg był już ukończony w ponad 90 proc. Ten projekt zostałby ukończony niezależnie od tego, czy to się nam podoba, czy nie. Dlatego postanowiliśmy powstrzymać się od stosowania niektórych nowych sankcji oraz zdecydowaliśmy się na porozumienie z Niemcami i gwarancje, które mają złagodzić niebezpieczeństwa płynące z NS2.
Na czym mają polegać te gwarancje?
Niemcy zgodzili się na powołanie specjalnego pełnomocnika, który ma pomóc wynegocjować tranzyt gazu przez Ukrainę. Tranzyt musi być kontynuowany niezależnie od sytuacji z NS2. Jeśli Rosja będzie używać dostaw surowców jako broni albo zagrozi bezpieczeństwu Ukrainy, Stany Zjednoczone i Niemcy, współpracując z UE, podejmą środki zaradcze.
A teraz Rosja nie zagraża Ukrainie?
Porozumienie będzie działać od teraz. Przypomnę, że po Krymie Rosja została objęta sankcjami. Cały czas wspieramy Ukrainę, prezydent Wołodymyr Zełenski był niedawno w Białym Domu. NS2 będzie też podlegał unijnej dyrektywie gazowej, co potwierdził sąd w Düsseldorfie 25 sierpnia. Poza tym Niemcy zdecydowali się na utworzenie zielonego funduszu, który został dokapitalizowany kwotą 175 mln dol., a docelowo ma to być 1 mld dol. wyłożony także przez inne kraje i sektor prywatny. Słyszeliśmy deklaracje, że inne kraje się w to włączą.
Co ma być z niego finansowane?
Chodzi o rozwój zielonej energii na Ukrainie, by kreować alternatywne źródła energii. Nie chodzi o pieniądze, które mają zastąpić przychody z tranzytu gazu. Proszę pamiętać, że Gazprom ma wiążący kontrakt na przesył gazu przez Ukrainę do 2024 r. i założenie jest takie, że ten kontrakt zostanie przedłużony, a Kijów dalej będzie pobierał opłaty za transport. Ale tak jak cały świat czeka zmiana energetyczna, tak na Ukrainie będziemy wspierać przejście z węgla i paliw kopalnianych do energii odnawialnej. Moim zadaniem jest upewnianie się, że nasi niemieccy partnerzy wywiązują się z porozumienia, które zawarli z USA. Pełnomocnik, o którym mówiłem, już został przez Niemcy powołany i zdążył odwiedzić Kijów i Moskwę. Zacząłem pracę cztery tygodnie temu, ale działamy bardzo intensywnie. W piątek odwiedziłem Warszawę, w sobotę – Kijów, a w poniedziałek odwiedzę Berlin. Do tej pory Niemcy traktują swoje zobowiązania bardzo poważnie.
Czy wprowadzono jakieś automatyczne mechanizmy, które przewidują, że jeśli w przyszłości gaz przestanie płynąć przez Ukrainę, to także NS2 zostanie unieruchomiony?
Kanclerz Merkel publicznie powiedziała, że wspiera tranzyt przez Ukrainę i powtórzę: wciąż działa obowiązujący do 2024 r. kontrakt. Stany Zjednoczone pracują nad działaniami, które podejmą, gdy to się wydarzy. Moim celem jest, by Rosjanie zrozumieli, że to jest linia, której nie warto przekraczać i tranzyt powinien być kontynuowany. Na razie nic nie wskazuje na to, że nie będą wywiązywać się z zawartej umowy, a oni zawsze powtarzają, że się wywiązują ze swoich kontraktów. Nasze wsparcie dla Ukrainy jest silne szczególnie w dziedzinach bezpieczeństwa i energii. Ale proszę pamiętać, że bezpieczeństwo energetyczne w Europie to nie tylko kwestia NS2. Nie możemy koncentrować się na NS2, gdy w tym samym czasie Rosjanie prowadzą działania w innych miejscach Europy, które wpłyną na bezpieczeństwo energetyczne kontynentu. Jeśli spojrzymy na gazociąg Turk Stream 2 i nowe kontrakty Gazpromu w Europie Środkowej, które wpływają na zmniejszenie tranzytu przez Ukrainę, to trzeba nalegać, by dyrektywa gazowa objęła także Turk Stream 2. Gdy skupiamy uwagę na NS2, musimy być pewni, że prezydent Władimir Putin nie osiągnie swoich celów innymi środkami. Bo to, co jest potencjalną możliwością przy NS2, już się dzieje w przypadku TS2. Przez lata systemy energetyczne Europy Zachodniej i Wschodniej były od siebie de facto oddzielone. Ta pierwsze miała zdywersyfikowane źródła energii, ta druga nie. Tragicznym błędem byłoby pozwolić na to, by przejście na zieloną energię znów doprowadziło do takiego podziału. Nie jestem naiwny; Rosjanie użyją każdego dostępnego narzędzia jako broni, jeśli tylko im na to pozwolimy. Jedną z metod przeciwdziałania jest właśnie dywersyfikacja.
Czy USA popierają budowę gazociągu między Polską a Ukrainą?
Obecnie Kijów jest narażony na odcięcie od gazu. Polska i Ukraina mają wiele dróg do poprawienia tego, ale to już kwestia porozumienia między Warszawą a Kijowem. Powinniśmy się skupić na wykonalnych projektach, a Ukraina i państwa bałkańskie powinny być jak najmocniej połączone z europejskim rynkiem energii. Rola Polski jest tu nie do przecenienia.
Pojawiają się obawy, że zimą może w Europie zabraknąć gazu. Czy USA mają potencjał, by słać więcej LNG?
Podnosiłem tę kwestię w wielu krajach, bo zapasy w magazynach na Starym Kontynencie są poniżej średniej pięcioletniej. To mnie martwi. Obecnie ceny gazu w Europie są rekordowo wysokie, a jeden z głównych dostawców, Rosja, od dłuższego czasu z niewyjaśnionych powodów zaniża dostawy. Oczywiście nie wiadomo, czy gazu zabraknie, bo nie wiadomo, jaka będzie zima. Jeśli nie będzie ostra, to nie zabraknie. Ale tego nie wiemy. Wszyscy powinniśmy się tym martwić, bardziej niż to dostrzegam w Europie, i się do tego przygotowywać. Wiele krajów Europy używa obecnie gazu do grzania, a źródła odnawialne na razie nie są w tym obszarze istotne. LNG można dostarczyć do Hiszpanii, Polski czy Portugalii, ale już nie do Bułgarii, Mołdawii czy Rumunii. Te kraje są zależne od gazociągów. Naszym celem jest zabezpieczenie potrzeb gazowych w krótkim i średnim terminie. W długiej perspektywie gaz przestanie być tak istotny. Dlatego transformacja energetyczna jest kluczowa i trzeba ją przyspieszyć. Jeśli kraje regionu przestawią się na energię odnawialną, to możliwości Moskwy traktowania dostaw energii jako broni znacznie spadną.
Rozmawiał Maciej Miłosz.
W rozmowie wzięli udział także dziennikarze innych polskich mediów