Stworzenie giełdy gazu w Polsce to krok w stronę liberalizacji rynku, ale jest zbyt wcześnie, by mówić o jego uwolnieniu. Proponowane zmiany utrzymują silną pozycję PGNiG a tym samym ceny gazu - uważa analityczka Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Lidia Puka.

Jej zdaniem trudno spodziewać się, że w wyniku utworzenia giełdy, dojdzie do znaczącej obniżki cen gazu.

Jak podkreśliła Puka, na obecnym etapie trudno jest także ocenić, czy i w jakim stopniu proponowane zmiany mogą odbić się na kondycji PGNiG, ponieważ nie jest znany ostateczny kształt zmian legislacyjnych, które staną się podstawą obrotu na giełdzie gazu.

PGNiG nadal mocny

"Propozycje zmian zawarte w Programie uwolnienia gazu ziemnego w Polsce utrzymują silną pozycję PGNiG na polskim rynku - poprzez wyłączność negocjacji kontraktu długoterminowego z Gazprom Export, przez możliwość zakupu gazu na giełdzie przez spółki zależne PGNiG, przez długi, roczny termin transakcji oraz przez wprowadzenie marży spółki i ceny importowanego gazu do formuły ceny giełdowej. Należy jednak zaczekać na ostateczny kształt zmian legislacyjnych" - powiedziała Puka w rozmowie z PAP.

Zmian cen gazu nie będzie

Zdaniem Puki trudno spodziewać się, że w wyniku utworzenia giełdy, dojdzie do obniżki cen gazu.

"Na cenę gazu w Polsce mogłoby wpłynąć przede wszystkim pozyskanie nowych źródeł dostaw oraz realizacja projektów, które umożliwią handel transgraniczny - jak rozbudowa interkonektorów transgranicznych z Czechami, Niemcami. A przede wszystkim budowa terminala LNG w Świnoujściu" - powiedziała.

Utworzenie giełdy gazu to część Programu uwolnienia gazu URE. Program powstał w wyniku postępowania Komisji Europejskiej wobec Polski związanej z koniecznością wdrożenia zapisów tzw. Dyrektywy gazowej 2009/73/WE.

Program ma na celu stworzenie warunków konkurencji na rynku gazu.

PGNiG ma 98 proc. rynku

Obecnie krajowy rynek gazu zdominowany jest przez Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo. Spółka ma ponad 98 proc. udziałów w rynku.

"Prawne i techniczne stworzenie warunków konkurencji, przez stworzenie giełdy, czy zniesienia systemu taryf, nie oznacza, iż na rynku zapanuje automatycznie wolna konkurencja. Tempo uwolnienia rynku zależeć będzie bowiem od tego, skąd i w jakiej cenie, będzie trafiał gaz na polski rynek, a także od zasad ustalania cen na giełdzie gazu" - powiedziała Puka.

Program uwolnienia gazu zmierza do utworzenia rynku hurtowego. Mimo, iż nie zawiera zmian w zakresie dopuszczenia innych podmiotów niż PGNiG do negocjacji kontraktu długoterminowego z Gazprom Export, to nakłada obowiązek wprowadzania gazu przez PGNiG na giełdę. Trwają negocjacje nad tym, jak duży miałby to być wolumen. Dużą zmianą jest natomiast odejście od systemu taryf w sposobie ustalania cen gazu dla odbiorców przemysłowych.

"Projekt zakłada, iż tworzona w Polsce giełda nie będzie giełdą spot. Cena uzależniona będzie od szeregu czynników, jak: koszty gazu importowanego, wydobywanego w kraju, magazynowania, opłaty operatora sieci i marży hurtowej PGNiG. Dodatkowo, cena podlegać będzie kwartalnej indeksacji, uzależnionej zarówno od ceny gazu na rynkach giełdowych, jak i ceny produktów ropopochodnych i zmian kursów walut" - powiedziała Puka.

Lidia Puka uważa, że skoro precyzyjne zasady ustalania cen nie zostały zdefiniowane, nie sposób jest określić, jaki wpływ będą miały proponowane zmiany na rynek krajowy.

"Wiadomo jednak, iż zostanie utrzymany system taryf dla gospodarstw domowych. Gaz sprzedawany na giełdzie będzie zależał częściowo od cen ropy. W myśl projektu, bezpośrednio - poprzez zapis w formule indeksacji kwartalnej, oraz pośrednio - przez wliczenie kosztów gazu importowanego" - powiedziała.

W ubiegłym tygodniu prezes URE Marek Woszczyk poinformował, że Gaz System przygotował dokument, dzięki któremu w IV kw. 2012 będzie można uruchomić gazową giełdę w Polsce. Woszczyk uważa za realistyczne, aby ceny gazu w części segmentu przemysłowego zostały uwolnione od 1 stycznia 2013 roku.

Puka uważa, że przy liberalizacji rynku gazu niezbędne jest złamanie monopolu negocjacji kontraktów długoterminowych. Powołuje się przy tym na przykład brytyjski.

"Kluczową rolę w liberalizacji tego rynku odegrała prywatyzacja British Gas oraz dopuszczenie innych podmiotów do negocjacji kontraktów długoterminowych" - powiedziała.

"Nie widzę szansy realizacji tego modelu w odniesieniu do PGNiG. Zasadne jest również pytanie, jak takie działania odbiłyby się w relacjach z innymi graczami na rynku europejskim, którzy przed wprowadzeniem trzeciego pakietu energetycznego skonsolidowały swój kapitał i zasoby. Na rynkach europejskich doszło do wielu połączeń uzasadnianych potrzebą uzyskania konkurencyjności na rynkach światowych" - powiedziała.

Obecnie w Europie 80 proc. transakcji odbywa się w ramach kontraktów długoterminowych miedzy dostawcami i odbiorcami w państwach członkowskich. Dynamicznie jednak rozwija się rynek hubów. Za pośrednictwem największego - holenderskiego Zeebrugge - handluje się ponad 10 proc. całego zapotrzebowania UE. Trafia tam gaz z rożnych źródeł: norweski, rosyjski, brytyjski, niemiecki oraz LNG z rynków światowych.