Projekt ropociągu Odessa-Brody-Płock-Gdańsk nadal funkcjonuje tylko na papierze. Nie zmieniła tego lipcowa wizyta w Azerbejdżanie ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego. Zdaniem niektórych ekspertów ropociąg nie powstanie, bo jest nieopłacalny. Jak mówią, to już tylko ...trup w szafie.

Nowa nitka ma połączyć rurociąg Odessa-Brody z systemem rurociągów przesyłowych "Przyjaźń" w Polsce. Dzięki temu kaspijska ropa mogłaby popłynąć do Płocka, Gdańska i ewentualnie do Niemiec. Projekt ma być gotowy do końca 2015 r. tak, by od 2016 r. można było przesyłać do Polski rocznie do 10 mln ton ropy z Azerbejdżanu. Jak dotąd nie zostało jednak podpisane porozumienie międzynarodowe w sprawie jego realizacji.

Próbował prezydent Komorowski

We wrześniu ub.r. prezydent Bronisław Komorowski informował, że zbliża się moment, w którym będzie można w kontaktach bezpośrednich z partnerami na Wschodzie "zbadać stopień ich determinacji, gotowości do uczestniczenia w realizacji tego projektu". W lipcu tego roku oficjalną wizytę w Azerbejdżanie złożył minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. W Baku spotkał się z prezydentem tego kraju Ilhamem Alijewem. Zadeklarował, że Polska może pomóc Azerbejdżanowi w sprzedaży zwiększającej się ilości gazu i ropy do Europy Środkowej. Nie zapadły jednak żadne oficjalne decyzje dotyczące projektu.

Na to, że zapadną one jeszcze w tym roku, liczy spółka Sarmatia. Jak powiedział PAP jej dyrektor generalny Serhij Skrypka, jeszcze w tym roku spółka powinna otrzymać decyzję środowiskową dla projektu. "Wszystko idzie zgodnie z planem. Przebieg ropociągu został wniesiony do planu zagospodarowywania przestrzennego województwa lubelskiego. Liczymy na otrzymanie decyzji środowiskowej pod koniec roku" - zaznaczył.

Wszystko zależy od polityki

Skrypka uważa, że aby kaspijska ropa mogła popłynąć do Polski ropociągiem w 2016 r., decyzje polityczne o realizacji projektu muszą zapaść jeszcze w tym roku. "To jedyna szansa na to, jeśli chcemy dotrzymać terminów. Umowa nie musi być w tym roku podpisana, ale powinna być wynegocjowana" - powiedział.

Eksperci: To już trup w szafie

Jednak zdaniem eksperta rynku Andrzeja Szczęśniaka, projekt Odessa-Brody-Płock-Gdańsk jest już "trupem w szafie, wyciąganym przy różnego rodzaju okazjach". "On jest poprawny politycznie, ale już nieaktualny. Po uruchomieniu przez Rosjan ropociągu BTS-2, którym Rosjanie transportują ropę nad wybrzeże Morza Bałtyckiego, skąd trafia ona na statki, ropociąg pomiędzy Brodami i Adamowem jest niepotrzebny. Obecnie można do Polski przesyłać ropę azerską istniejącą infrastrukturą - z Odessy na Białoruś, a następnie ropociągiem "Przyjaźń" do Polski. To jest znacznie korzystniejsze ekonomicznie, niż realizacja projektu Odessa-Brody-Płock-Gdańsk" - zaznaczył.

Dodał, że Białorusini przećwiczyli ten scenariusz, kupując niewielkie ilości azerskiej ropy i przesyłając ją rurociągiem z Odessy. Jego zdaniem argumentem przeciwko projektowi jest także to, że Azerbejdżan nie ma wystarczającej ilości ropy, żeby przesyłać ją do Polski. "Azerbejdżan nie może dzisiaj napełnić swojego podstawowego rurociągu Baku-Tbilisi-Ceyhan. On jest wykorzystywany tylko w 60-70 proc. Nie ma więc ropy, którą mógłby wysyłać do Polski" - zaznaczył.

Zdaniem b. wicepremiera, ministra gospodarki Janusza Steinhoffa, projekt ma jednak swoje racjonalne uzasadnienie. Jest nim dywersyfikacja dostaw. "Uważam, że jest to jeden z istotniejszych europejskich projektów. Musi mieć jednak wymiar komercyjny. I ubolewam, że mimo woli politycznej kolejnych polskich rządów poparcia tego projektu, także ukraińskich rządów, nie został jak dotąd zrealizowany" - powiedział PAP Steinhoff.

Steinhoffa nie przekonuje argument, że azerską ropę można byłoby przesyłać do Polski przez Ukrainę, a następnie Białoruś. "Jaki jest sens wykorzystywać do przesyłu ropociągi przez Białoruś, która ma takie a nie inne uwarunkowania polityczne (...). To nieracjonalne. Cała filozofia projektu polega przecież na dywersyfikacji dostaw" - zaznaczył.

Rurociąg miał powstać w 2016 r.

Uruchomienie rurociągu Odessa-Brody-Płock zaplanowano na 2016 r. Spółka Sarmatia podpisała tzw. wstępną umowę na unijne dofinansowanie z Instytutem Nafty i Gazu w wysokości 495 mln zł w styczniu 2011 r. Całkowita wartość projektu szacowana jest, przy obecnym kursie euro wobec złotego, na 2 mld zł.

Sarmatia powstała w 2004 roku, w wyniku umowy zawartej przez polski PERN i ukraińską firmę Ukrtransnafta. Jej celem jest przeprowadzenie ekonomiczno-finansowych oraz technicznych analiz możliwości realizacji projektu budowy korytarza transportu ropy z Odessy poprzez Brody do Płocka i dalej do Gdańska. W 2007 r. zawarto porozumienie o wejściu do spółki, jako udziałowców, trzech podmiotów z Azerbejdżanu, Gruzji i Litwy.

PERN i Ukrtransnafta oraz State Oil Company of Azerbejdżan (SOCAR) i Georgian Oil and Gas Corporation Ltd posiadają po 24,75 proc. akcji Sarmatii, a AB Klaipedos Nafta - 1 proc. akcji.

Ministerstwo Rozwoju Regionalnego ma cztery scenariusze, jak wykorzystać ok. 0,5 mld zł zarezerwowanych w funduszach unijnych na budowę rurociągu. Jeśli nie powstanie, to pieniądze mogą być przekazane np. na budowę terminalu LNG, magazyny gazu, podziemne magazyny ropy naftowej, albo na sfinansowanie inwestycji w system przesyłowy.