W 2050 r. 88 proc. potrzebnej energii możemy produkować ze słońca, z wiatru i z biomasy – przekonuje Greenpeace.
W energetyce przybywa zielonych mocy / Dziennik Gazeta Prawna
Ważą się losy przyszłości polskiej energetyki na dekady. Od woli politycznej rządzących zależy, w którą stronę ona pójdzie – uważa prof. Maciej Nowicki, były minister środowiska, autor przedmowy do raportu pt. „(R)ewolucja energetyczna dla Polski”.
Dokument, którego autorami są naukowcy z Instytutu Energetyki Odnawialnej i Instytutu Badań Kosmicznych i Termodynamiki Technicznej w Stuttgarcie, zostanie dziś zaprezentowany przez Greenpeace. Eksperci z Polski i Niemiec porównują w raporcie dwa możliwe do realizacji scenariusze wytwarzania i zaopatrzenia kraju w energię do 2050 r. To nieprzypadkowa prespektywa. W identycznym horyzoncie planuje Komisja Europejska, przekonując do przyjęcia mapy drogowej 2050, która zakłada obniżenie europejskich emisji CO2 o 80–95 proc.
Polska jest temu przeciwna, bo dziś niemal 90 proc. prądu wytwarzają w Polsce elektrownie węglowe. I w tej kwestii niewiele ma się zmienić. Rząd chce zastąpić stare węglówki nowymi blokami. Eksperci zestawili ten pomysł ze scenariuszem alternatywnym, który zakłada znacznie szybszy rozwój odnawialnych źródeł energii i ograniczanie roli brudnej energetyki.
Zdaniem ekologów to ważne, bo realizacja polityki węglowej zapędzi Polskę w ślepą uliczkę coraz droższej, w dużej mierze importowanej energii z paliw kopalnych, a postawienie na rozwój OZE da nam niezależność energetyczną, a także spore oszczędności.
Analizy wykonane na potrzeby raportu Greenpeace wykazują, że całkowite koszty zaopatrzenia kraju w energię elektryczną w scenariuszu rządowym rosną z 14 mld euro w 2015 r. do 36 mld euro w 2050 r. Z kolei w alternatywnym koszty te rosną wyłącznie do 2030 r., by w roku 2050 nie przekroczyć 33 mld euro.
Raport dowodzi, że będzie to możliwe dzięki wzrostowi wykorzystania potencjału OZE z dzisiejszych 7,8 proc. do 88 proc. Tyle może wynosić udział w produkcji energii elektrycznej zielonych źródeł, takich jak słońce, wiatr czy biomasa.
Raport przypomina, że bez kosztownych inwestycji polski węgiel będzie się wyczerpywał (zdaniem części ekspertów już w 2030 r. wydobycie będzie mniejsze niż import), a to oznacza spadek zatrudnienia w branży. Dziś górnictwo węgla kamiennego i brunatnego zatrudnia ponad 120 tys. pracowników i nawet przy zachowaniu obecnej polityki energetycznej opartej na węglu stopnieje do 79 tys. Realizacja scenariusza alternatywnego pozwoliłaby załatać dziurę ze sporą górką. Już w roku 2030 r. sektor OZE mógłby się pochwalić ponad 100 tys. miejsc pracy. Warunek – powrót do projektu ustawy o OZE z października 2012 r., który zakładał jedynie modyfikację dzisiejszego systemu opartego na przyznawaniu za produkcję energii zielonych certyfikatów.