Przyjęcie przez Polskę propozycji klimatycznych w kształcie zaproponowanym przez Komisję Europejską może oznaczać podwyżkę cen energii dla Polaków - oceniają eksperci. Dziś w Brukseli racje Polski przekazuje Ewa Kopacz.

Premier spotyka się z szefami Parlamentu Europejskiego i Rady Europejskiej. Na październikowym posiedzenia Rady przywódcy Wspólnoty mają uzgodnić nowy cel redukcji dwutlenku węgla po 2020 roku. Polska jest temu przeciwna, bo będzie to niekorzystna dla naszej - opartej na węglu - gospodarki.

Oznaczać to może obniżenie konkurencyjności polskiego przemysłu - ocenił Bartosz Cichocki. Komentator Polskiego Radia24 ubolewał, że polski rząd nie dopilnował prac nad tymi propozycjami zanim zostały ogłoszone:

Sprzeciw wobec propozycji Komisji Europejskiej ogłosiły w sierpniu państwa grupy Wyszehradzkiej oraz Bułgaria i Rumunia. Zdaniem Bartosza Cichockiego celem premier Kopacz powinno być przekonanie do naszych racji Przewodniczącego Parlamentu Europejskiego i Przewodniczącego Rady Europy. Chodzi o to, żeby poparli stanowisko i dążenia państw naszego regionu przed Komisją.

Obniżenie wskaźników emisji dwutlenku węgla o 40 procent w stosunku do lat 90 ubiegłego stulecia, kiedy i tak w Polsce emisja była bardzo niska z powodu załamania się przemysłu, jest dla nas bardzo krzywdzące - powiedział Bartosz Cichocki. Coraz częściej komentatorzy przewidują, że Polska może zgłosić veto do paktu klimatycznego - dodał gość Polskiego Radia 24.

Niekorzystnym jest dla nas połączenie w programie wizyty premier Kopacz paktu klimatycznego z sytuacją na Ukrainie - ocenia Bartosz Cichocki. Połączenie tych tematów osłabia pozycję negocjacyjną Polski. Z jednej strony nie zgadzamy się na propozycję pakietu klimatycznego, z drugiej oczekujemy jedności Unii Europejskiej w sprawie sankcji - dodał komentator.

Zdaniem Jacka Wojnickiego z Zakładu Europejskich Studiów Subregionalnych Uniwersytetu Warszawskiego, Polska i inne kraje Unii Europejskiej będą się starały wypracować kompromis dotyczący paktu klimatycznego na najbliższym szczycie w październiku.

W przyszłości interesy Polski mogą się różnić z pozostałymi krajami europejskimi- podkreśla Jacek Wojnicki. Zdaniem eksperta, mimo, iż Europa jest połączona, jeszcze długo stolicą, w której zapadają decyzje nie będzie Bruksela, a Berlin, Paryż czy Londyn.

Zdaniem gości Polskiego Radia 24, wizyta premier Kopacz w Brukseli jest wizytą kurtuazyjną. Głos Polski, mimo zauważalnego sukcesu gospodarczego liczy się w drugiej kolejności, dopiero po Niemczech, Wielkiej Brytanii czy Francji - dodał Jacek Wojnicki.