Możliwości technologiczne Europy muszą być mocniej wykorzystywane – mówią eksperci związani z branżą high-tech. Unia Europejska jest daleka od samowystarczalności technologicznej, a wyprzedzają ją zarówno USA, jak i Chiny. Na ile możemy działać współzależnie z innymi krajami, a na ile budować potencjał niezależności? – zastanawiali się uczestnicy debaty zorganizowanej przez Ośrodek THINKTANK.
W Unii Europejskiej od pewnego czasu rośnie świadomość rangi i znaczenia suwerenności cyfrowej i technologicznej. Czy warto walczyć o suwerenność cyfrową, współpraca z gigantami branży high-tech, wolny rynek a rynek regulowany – to tylko niektóre z tematów, o których rozmawiali uczestnicy konferencji zatytułowanej „Suwerenność cyfrowa – utopia czy realna szansa?”.
Cyfrowa suwerenność – razem czy niezależnie?
Scentralizowany świat Internetu wymaga na nowo redefinicji pojęć suwerenności.– „Wiele państw europejskich szczególnie te rozwinięte w sposób cyfrowy, jak Estonia, Niemcy czy Finlandia zwracają uwagę, że cyfrowa suwerenność w Europie musi być wzmocniona” – powiedział podczas debaty poseł Krzysztof Gawkowski, przewodniczący klubu parlamentarnego Lewicy.
Mariusz Busiło z Kancelarii Bącal, Busiło sp.k. zwrócił uwagę, że klasyczne znaczenie suwerenności, w terminologii wiąże się z terytorium państwowym, z takimi atrybutami jak np. ziemia. W przestrzeni cyfrowej jednak takie ograniczenia nie występują. Dlatego suwerenność technologiczna zdaniem prezes Fundacji Panoptykon, Katarzyny Szymielewicz może być definiowana „nie jako grodzenie i odzyskiwanie terytorium, ale jako negocjowanie wartości. Państwo nie może sobie wyobrazić, ani tym bardziej zrealizować, własnej przestrzeni cyfrowej gdyż jest to utopia, ale może negocjować wartości ważne dla siebie takie, jak sfera wolności, bezpieczeństwa, ochrony konsumenta (...) – nie w imię interesu narodowego ale wspólnych wartości” – proponuje.
Internet jest taką strefą wolności i swobodnej wymiany handlowej. „Na rynku regulowanym nie powstałoby w ogóle Google” – mówił mecenas Busiło. Kluczowy jest zatem wybór kierunku: „czy będzie on dawał jednostce wolność i swobodę wyboru, i będzie dbał w regulacji o to, żeby ta wolność była niezakłócona, czyli będzie wprowadzało regulację ochrony konsumentów, wymiany informacji (...). Czy też pójdzie dalej, w kierunku interwencji gospodarczej, regulacyjnej, zacznie samo budować swoje usługi i serwisy, zacznie grodzić”? – zastanawia się ekspert.
Politycy nie mają wątpliwości. Jako Polska nie jesteśmy w stanie zbudować suwerenności cyfrowej.Prosty przykład, o którym mówił poseł Grzegorz Napieralski, wiceprzewodniczący Komisji Cyfryzacji, Innowacyjności i Nowoczesnych Technologii (CNT)– „Gdybyśmy chcieli dzisiaj budować np. ekrany do komputerów, to ani nie mamy takiej możliwości, ani nie mamy takich zasobów, ani nie bylibyśmy konkurencyjni” – stwierdza.
Między młotem a kowadłem
Jak podaje Światowe Forum Ekonomiczne, 92% danych państw zachodnich przechowywanych i przetwarzanych jest w Stanach Zjednoczonych, a w światowym rankingu 20 najpotężniejszych marek technologicznych nie ma żadnej firmy z Europy. Wiele państw europejskich, szczególnie tych rozwiniętych cyfrowo, jak Estonia, Niemcy czy Finlandia mówi wprost – cyfrowa suwerenność w Europie musi być wzmocniona. „Rolą państwa jest dbanie o swoje interesy. Jeżeli nie jesteśmy w stanie wyprodukować sami wszystkiego, to przynajmniej zaopatrywać się u różnych dostawców” – podkreślał poseł Konfederacji, Krzysztof Bosak.
Odpowiedzią na te wykluczenia jest poszukiwanie międzynarodowej współpracy, np. w ramach UE oraz standaryzacja. „Suwerenność powinna być pojmowana nie na poziomie narodowym, czyli wykluczenia usługodawców amerykańskich czy teraz chińskich, ale jako standaryzacja, czyli budowanie pewnych interfejsów po to, żeby łatwo było zmieniać dostawców w przyszłości” – powiedział Piotr Mieczkowski, dyrektor zarządzający Fundacji Digital Poland. Prof. Maciej Rogalski z Uczelni Łazarskiego dodał, że pobudki polityczne mogą przestać być aktualne za 2-3 lata. Tymczasem podjęte teraz decyzje będą dotyczyć technologii, która zostanie z nami znacznie dłużej.
Krajowy System Cyber-zależności
O suwerenność trudno zabiegać bez skutecznej regulacji prawnej w obszarze bezpieczeństwa. Projekt nowelizacji ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa oraz niektórych innych ustaw, który miał na celu utworzenie efektywnego systemu bezpieczeństwa teleinformatycznego na poziomie krajowym, utknął w konsultacjach.
Branża i analitycy zwracają uwagę na przepisy dyskryminujące przedsiębiorców telekomunikacyjnych spoza Europy. Firmy uznane za dostawców wysokiego ryzyka, będą de facto wykluczone z polskiego rynku. Jednym z kryteriów branych pod uwagę są kwestie narodowościowe. Oceniane będzie m.in. „prawdopodobieństwo, z jakim dostawca sprzętu lub oprogramowania znajduje się pod kontrolą państwa spoza terytorium Unii Europejskiej lub NATO” – co oznacza dyskryminację dostawców z Azji.
Organizatorem konferencji „Suwerenność cyfrowa – utopia czy realna szansa?” był Ośrodek THINKTANK. W debacie wzięli udział eksperci: Piotr Mieczkowski, Dyrektor Zarządzający Fundacji Digital Poland; Katarzyna Szymielewicz, Prezes Fundacji Panoptykon; Mariusz Busiło, prawnik, Kancelaria Bącal, Buciło sp. k.; prof. dr hab. Maciej Rogalski, Uczelnia Łazarskiego w Warszawie; Krzysztof Dyki, Prezes ComCERT S.A.
W drugiej części konferencji rozmawiali politycy, wśród nich: poseł Krzysztof Bosak, Konfederacja Wolność i Niepodległość; poseł Krzysztof Gawkowski, przewodniczący klubu parlamentarnego Lewicy i poseł Grzegorz Napieralski, Koalicja Obywatelska.