Będziemy tankować drożej. Ropa znów po 50 dol., bo kartel pierwszy raz od lat zmniejsza wydobycie.
Baryłka ropy brent podrożała wczoraj o ponad 8 proc. Wzrost wywołały spekulacje, że przedstawiciele państw wchodzących w skład Organizacji Krajów Eksportujących Ropę Naftową (OPEC) dziś podpiszą porozumienie ograniczające produkcję surowca z 33,6 mln do 32,5 mln baryłek dziennie. Wieczorem było już pewne, że wszyscy uczestnicy są gotowi do cięcia wydobycia. To pierwsze takie porozumienie od ośmiu lat. W ten sposób 14 państw wchodzących w skład kartelu chce doprowadzić do trwałego wzrostu cen surowca i zwiększyć swoje dochody.
Tną głównie Saudowie
Przez ostatnie dwa miesiące, od czasu nieformalnego szczytu OPEC w Algierze, na którym członkowie kartelu osiągnęli wstępne porozumienie w sprawie redukcji wydobycia, trwały negocjacje w kwestii szczegółów umowy. Specjalnego traktowania domaga się na przykład Irak, który uważa, że nie powinien ograniczać wydobycia, ponieważ ponosi zwiększone koszty w związku z wojną z Państwem Islamskim.
Swoich dochodów nie chciał uszczuplać także Iran, który w ostatnich latach musiał zmniejszyć produkcję nawet do 2,6 mln baryłek dziennie w 2013 r., ze względu na sankcje nałożone przez Zachód. W październiku wydobycie sięgnęło 3,7 mln i było najwyższe od sześciu lat, ale trzeba pamiętać, że Irańczycy deklarowali, że chcą dojść do 6 mln baryłek dziennie. Ostatecznie liderująca OPEC Arabia Saudyjska zgodziła się, żeby Iran mógł zwiększyć wydobycie do 3,8 mln baryłek dziennie. Większość cięć w produkcji wzięli na siebie Saudowie, którzy w ostatnich kwartałach zwiększali wydobycie, dochodząc w październiku do 10,6 mln baryłek dziennie.
Co zrobi Rosja
– Wpływ tego porozumienia na cenę ropy może być znaczący w najbliższych miesiącach. Dotychczas mieliśmy do czynienia z nadpodażą i większość prognoz mówiła, że rynek zbilansuje się pod koniec przyszłego roku. Ograniczenie produkcji w zapowiadanej skali oznacza, że już teraz popyt na ropę będzie wyższy od wydobycia – twierdzi Kamil Kliszcz, analityk mBanku.
Według Jabbara al-Luaibi, ministra ds. ropy Iraku, konsekwencją podjętych decyzji będzie wzrost ceny powyżej 55 dol. Ostatni raz ropa naftowa kosztowała tak dużo w lipcu 2015 r.
Zachowanie cen surowca zależy od tego, czy do porozumienia z OPEC, na którego przedstawicieli przypada około jednej trzeciej globalnego wydobycia, dołączy Rosja. Członkowie kartelu uważają, że sytuacja na rynku byłaby optymalna, gdyby inni duzi producenci surowca ograniczyli wydobycie o 600 tys. baryłek dziennie. Rosjanie, którzy są globalnym liderem i produkują 11 mln baryłek dziennie, jeszcze kilka miesięcy temu deklarowali, że są gotowi na zmniejszenie produkcji, ale obecnie mówią o zamrożeniu. Przedstawiciel Rosji dziś ma pojawić się w Wiedniu, gdzie obraduje OPEC.
Na dodatek drogie dolary
Od początku roku cena baryłki Brent podskoczyła o 35 proc., ale w przeliczeniu na złote notowania podniosły się już ponad 40 proc. To efekt zmian kursów walutowych – dolar, w którym rozlicza się handel ropą, zyskuje na wartości, także w odniesieniu do złotego. W środę po południu kurs amerykańskiej waluty przekroczył 4,2 zł i był najwyższy od września 2002 r.
Słabnąca krajowa waluta sprawia, że wzrost cen ropy silniej przekłada się na cenę paliw. Z danych Polskiej Izby Paliw Płynnych wynika, że w poprzednim tygodniu średnia cena benzyny 95-oktanowej na krajowych stacjach sięgnęła 4,54 zł i była wyższa niż tydzień wcześniej o 8 gr.