Otwarcie zakładu fryzjerskiego to koszt rzędu 100 tys. zł. Nie trzeba mieć fryzjerskiego wykształcenia, ale fachowi pracownicy to podstawa biznesu.
Mimo konkurencji uruchomienie własnego zakładu wciąż jest opłacalne.
- Jest coraz większe zapotrzebowanie na usługi na wysokim poziomie, przy użyciu dobrej jakości kosmetyków - zauważa Jarosław Budny, w branży od 15 lat.
W czasie wizyty jeden klient zostawia w salonie fryzjerskim najczęściej 50-100 zł. Przy niewielkim lokalu z jednym stanowiskiem przyniesie to co miesiąc zysk na poziomie 1,5-2 tys. zł. Obiekt z sześcioma stanowiskami da już dochód ponad 10 tys. zł. Zarobek będzie jeszcze większy, gdy w lokalu znajdzie się też kącik do manikiuru oraz solarium.
Wydatki potrzebne na uruchomienie własnego zakładu to około 100 tys. zł.
- Taka kwota wystarczy na salon o powierzchni około 80 mkw. - wyjaśnia Jarosław Budny.

Nadchodzą zmiany

Lokal, najlepiej z dużą witryną, powinien znajdować się w pobliżu parkingu. Dobrze, gdy salon będzie położony w miejscu często uczęszczanym - to zagwarantuje stały napływ klientów. Jedną z takich lokalizacji są na pewno główne ulice miast. Tu jednak bardzo trudno o lokal. Rozwiązaniem są centra handlowe.
- Uruchomienie salonu w galerii handlowej jest łatwiejsze. Nie musi on bowiem spełniać wszystkich tych warunków, jakie są konieczne przy zakładaniu zakładu w niezależnym obiekcie - zauważa Jarosław Budny.
Na przykład w zakresie łazienek, które powinny być oddzielne dla kobiet, mężczyzn i personelu. Ich posiadanie w lokalu w centrum handlowym nie jest konieczne. Do najbliższej toalety nie może być jednak dalej niż 75 metrów.
W obiekcie należy wydzielić pomieszczenie, w którym będą świadczone usługi fryzjerskie, szatnię oraz poczekalnię. Trzeba też wyodrębnić stanowiska do mycia i farbowania włosów, wyposażone w umywalkę z bieżącą ciepłą i zimną wodą. Potrzebne będzie też miejsce do przechowywania stosowanych w zakładzie kosmetyków oraz środków potrzebnych do utrzymania czystości.
Przed rozpoczęciem działalności wymagana jest jeszcze zgoda od Sanepidu, Państwowej Inspekcji Pracy i Państwowej Straży Pożarnej.
Trzeba też zarejestrować kasę fiskalną, do posiadania której właściciele zakładów fryzjerskich są zobligowani.
Do prowadzenia salonu fryzjerskiego nie jest na razie potrzebne wykształcenie fryzjerskie. To jednak ma się zmienić.
- Przepisy Unii Europejskiej wymagają, by taka osoba posiadała tytuł fryzjera stylisty - wyjaśnia Jarosław Budny.
To oznacza obowiązkowe szkolenia. Niezależnie od własnego wyszkolenia od dobrej kadry bardzo wiele zależy.
- Klient, który wyjdzie niezadowolony, już nie wróci. A zadowolony przyprowadzi ze sobą nowych klientów - twierdzi właścicielka jednego z warszawskich salonów.
Dlatego warto poświęcić czas na znalezienie dobrze przygotowanych do zawodu fryzjerów. Ich wymiana w trakcie funkcjonowania zakładu może powodować przestój w pracy.

Pod znaną marką

Branża fryzjerska może pochwalić się wieloma sprawdzonymi konceptami franczyzowymi. Uruchomienie salonu w sieci ma plusy i minusy. Plusem jest pomoc franczyzodawcy przy znalezieniu odpowiedniego lokalu, jego aranżacji, wyposażeniu i uruchomieniu. Przystępując do sieci, otrzymujemy też szkolenie, które będzie pomocne zwłaszcza dla osób, niemających dotychczas żadnego doświadczenia z tą branżą.
- Organizujemy szkolenia dla właścicieli salonów, recepcji oraz fryzjerów z zakresu obsługi klienta, technik strzyżeń i koloryzacji - mówi Karolina Świętek, menadżer Akademii Berendowicz & Kublin.
Wreszcie nawiązując współpracę z siecią, zyskujemy znaną już na rynku markę, co pomaga przy zdobyciu klientów. Przyspiesza też zwrot kapitału z inwestycji. Średnio okres ten wynosi od 1,5 do 2 lat - wyjaśnia Karolina Świętek.
Wśród minusów można z kolei wymienić zakup licencji, obowiązkowe opłaty ponoszone co miesiąc za działanie w ramach sieci. W przypadku sieci Camille Albane suma inwestycji związanej z otwarciem zakładu, bez kosztów adaptacji lokalu, ale z opłatą licencyjną i wyposażeniem salonu fryzjerskiego, wynosi 125 tys. zł.
- Remont lokalu w zależności od miasta i ilości przeróbek może kosztować od 50 tys. zł do 100 zł - wyjaśnia Hubert Piekarz ze spółki Elmak, rozwijającej w kraju sieć Camille Albane Paris.
Do tego dochodzi jeszcze obowiązek płacenia co miesiąc opłaty w formie ryczałtu.
- W pierwszych trzech miesiącach działalności wynosi ona 800 euro, a potem wzrasta do 1 tys. euro - uzupełnia Hubert Piekarz.
Z kolei osoby zainteresowane prowadzeniem salonu pod marka Jean Louis David musza się liczyć z wydatkiem na otwarcie salonu rzędu od 100 tys. do 230 tys. zł. Chyba że mamy już salon, wówczas inwestycja zaczyna się od 40 tys. zł wzwyż.
Podobne ceny obowiązują w polskich sieciach franczyzowych, do których należy Berendowicz & Kublin Artistic Team Sławomir Kublin, Mariusz Laskowski czy Budny Hair Design. W przypadku tej drugiej sieci, która działa od niedawna, opłata licencyjna to 20 tys. zł, ale dla pierwszych dziesięciu parterów, którzy przystąpią do systemu, wynosi 14 tys. zł.
Miesięczna opłata stała w tej sieci kształtuje się natomiast na poziomie 2 tys. przez pierwsze cztery miesiące, a w kolejnych - 3 tys. zł. W sieci Berendowicz & Kublin opłata licencyjna sięga 25 tys. zł.
- Opłata bieżąca wynosi 3 tys. zł - dodaje Karolina Świętek.
Poza opłatami minusem działalności w sieci może być konieczność stosowania wyłącznie kosmetyków polecanych przez franczyzobiorcę.
- Usługi franczyzobiorcy mogą być świadczone w naszej sieci wyłącznie w oparciu o produkty kosmetyczne zakupione od L'Oreal. Ponadto wszelkie produkty kosmetyczne sprzedawane w salonie również muszą pochodzić od tej firmy - zaznacza Karolina Świętek.
Trzeba pamiętać, że umowy franczyzowe są podpisywane na kilka lat. Będzie to poważny problem, jeśli okaże się, że współpraca się nie układa. W sieci Berendowicz & Kublin umowa jest zawierana na 8 lat, a w Camille Albane na okres 10 lat. Warto więc wcześnie dobrze poznać firmę, pod której logo chcemy działać.
OPINIA
ANDRZEJ KRAWCZYK
partner zarządzający w Akademii Rozwoju Systemów Sieciowych
Należy dokładnie przeczytać umowę franczyzową przed jej podpisaniem. Warto poradzić się prawnika, który sprawdzi, czy nie kryją się w niej jakieś pułapki. Dobra umowa powinna jasno określać prawa i obowiązki obu stron oraz zasady współpracy. Istotne jest, aby sprawdzić, jaki jest czas obowiązywania umowy. Jeśli zwrot z inwestycji franczyzobiorcy wynosi np. 2 lata, to umowa powinna obowiązywać przynajmniej na 5 lat, aby poza zwrotem inwestycji franczyzobiorca osiągnął także zyski. Inna kwestia to zapis o wyłączności terytorialnej. Franczyzobiorca przed ryzykiem konkurencji w ramach tej samej sieci może się zabezpieczyć, ustalając z franczyzodawcą zakres wyłączności terytorialnej, która zostanie przyznana franczyzobiorcy. W ten sposób będzie miał pewność, że na tym obszarze nie będą powstawały placówki tej samej sieci. Warto też zwrócić uwagę, w jaki sposób będą naliczane opłaty bieżące za działanie w ramach sieci. Specyfiką tej branży jest wnoszenie opłat w zależności od liczby posiadanych stanowisk w salonie. Im ich jest więcej, tym większe będą nasze comiesięczne wydatki z tego tytułu.
Wreszcie polecam dokładne przestudiowanie części umowy dotyczącej sposobów jej rozwiązania. Dobrze, gdy będzie dokładnie wypunktowane, w jakich okolicznościach współpraca może zostać przerwana przez organizatora sieci. Należy unikać nieprecyzyjnych sformułowań, które dają zbyt dużo swobody franczyzodawcy.
Wymagania sanitarne dla zakładów fryzjerskich / DGP