Ministrowie finansów krajów UE poparli dziś główne cele przedstawionego przez Komisję Europejską planu pobudzenia unijnej gospodarki wartego 200 mld euro, nie kryjąc jednak wielu zastrzeżeń do konkretnych rozwiązań.

Polska, Holandia, Szwecja i Niemcy sprzeciwiły się proponowanemu przez KE przekazaniu 5 mld euro z niewydanych środków z budżetu UE na rozbudowę transeuropejskiej sieci połączeń energetycznych i transportowych oraz sieci internetowych. KE uważa, że lepiej te pieniądze wydać na inwestycje w kluczowych dziedzinach, niż oddać do budżetów krajowych.

"Plan był zakrojony na 200 mld euro, jest teraz zakrojony na 195 mld euro" - powiedział minister finansów Jacek Rostowski na konferencji prasowej po spotkaniu. Cieszył się, że Polska wraz z innymi krajami "skutecznie przeciwstawiła się" rozwiązaniu proponowanemu przez KE. Argumentował, że oznaczało ono "przesunięcie środków z rolnictwa" i groziło tym, że w kolejnej perspektywie budżetowej na lata 2014 - 2020 środki na rolnictwo zostaną zmniejszone.

"My się na to nie zgodziliśmy z powodów ewidentnych - interesu narodowego, interesu polskich rolników" - powiedział Rostowski. "Gdybyśmy mieli obniżenie środków na rolnictwo, to potem bardzo trudno byłoby je odrobić w kolejnej perspektywie" - dodał.

"Proponowany przez KE mechanizm inwestycji był bardziej korzystny dla bogatszych krajów UE"

Zdaniem Rostowskiego, proponowany przez KE mechanizm inwestycji był i tak dużo bardziej korzystny dla starych, bogatszych krajów UE. Przekonywał, że wykreślenie z planu 5 mld euro "nie wpłynie w żaden sposób na nasz wewnętrzny program rozbudowy infrastruktury transportowej czy internetowej". Powiedział, że Polska pozyska środki na te długoterminowe inwestycje np. w Europejskim Banku Inwestycyjnym (EIB).

W przyjętych wnioskach końcowych ministrowie "co do zasady" zatwierdzili propozycje KE z zeszłego tygodnia: przekazanie 1,5 proc. unijnego PKB na skoordynowany plan pobudzenia unijnej gospodarki dotkniętej recesją wywołaną kryzysem finansowym. Plan ma dać impuls do rozwoju poprzez nowe inwestycje i pobudzenie popytu i siły nabywczej obywateli, np. przez obniżkę podatków.

"Odpowiedź na kryzys musi wziąć pod uwagę sytuację poszczególnych krajów członkowskich"

Ministrowie podkreślili, że unijna skoordynowana odpowiedź na kryzys musi wziąć pod uwagę specyficzną sytuację poszczególnych krajów członkowskich. Rostowski tłumaczył, że oznacza to iż na starych, bogatszych krajach UE "spoczywa największa odpowiedzialność" za realizację planu. "Kraje takie jak Polska nie mają ani obowiązku, ani nawet niespecjalnie powinny zmieniać swojego deficytu budżetowego" - powiedział.

Jacek Rostowski powiedział, że ogłoszony przez rząd w niedzielę antykryzysowy "Plan stabilności i rozwoju", przewidujący zasilenie polskiej gospodarki kwotą 91,3 mld złotych, doskonale mieści się w ramach unijnego planu. Przekonywał, że Polski (choć jej deficyt nie przekracza dozwolonych w traktacie z Maastrich 3 proc.) nie stać na wzrost deficytu. "Wszystkie działania pobudzające gospodarkę muszą uwzględniać średnioterminowe zdrowie finansów publicznych" - powiedział minister.

"Unijny plan nie precyzuje, jaki każdy z krajów powinien ponieść wysiłek"

Przewodnicząca obradom francuska minister finansów Christine Lagarde wysłuchała dziś szeregu zastrzeżeń ministrów do planu. Francja wraz z Wielką Brytanią opowiadają się za jak najbardziej ambitną, wspólną unijną odpowiedzią na kryzys. Niemcy jednak konsekwentnie odmawiają wiążących zobowiązań, twierdząc, że wystarczy, iż realizują własny plan wsparcia koniunktury gospodarczej wart 32 mld euro.

Dlatego niemiecki minister finansów Peer Steinbruck podkreślił w Brukseli, że "unijny plan nie precyzuje, jaki każdy z krajów powinien ponieść wysiłek".

Poza Polską i Niemcami, na niemożliwość dodatkowego obciążenia budżetu wskazywały także m.in. borykające się z deficytami Węgry, Irlandia czy Grecja.

Lagarde przyznała na konferencji prasowej, że szereg krajów miało także zastrzeżenia co do proponowanych przez KE cięć stawek VAT. Znowu były to m.in. Niemcy, które są w konflikcie z Francją domagającą się od dawna prawa do obniżenia stawki VAT w restauracjach.

"Cały pakiet i tak będzie przedmiotem obrad najbliższego szczytu UE" 11-12 grudnia - bagatelizowała opór ministrów Christine Lagarde.

Ministrowie zgodzili się na podwyższenie kapitału EIB o 67 mld euro

Ministrowie zgodzili się natomiast na podwyższenie kapitału Europejskiego Banku Inwestycyjnego (EIB) o 67 mld euro do 232 mld euro - z wypracowanych przez bank rezerw. Pozwoli to podwyższyć pulę dostępnych kredytów na lata 2009-10 o dodatkowe 31 mld euro. Największa pula ma pójść na produkcję "zielonych samochodów" - w swoim planie KE przewidziała na to w sumie ponad 5 mld euro z budżetu UE, środków EIB i krajów członkowskich. Reszta - dla małych i średnich przedsiębiorstw oraz na wsparcie projektów związanych z priorytetową dla UE walką ze zmianami klimatycznymi.

Zapadła też ostateczna zgoda na podwyższenie puli unijnej pomocy dla krajów członkowskich będących w tarapatach finansowych z obecnych 12 do 25 mld euro. Nie chodzi o pieniądze z budżetu UE - odpowiednią kwotę UE pożycza na rynku finansowym i obejmuje swoimi gwarancjami. W obecnym kryzysie skorzystały z tego Węgry, które dostały pożyczkę w wysokości 6,5 mld euro.