Nasze sieci franczyzowe coraz chętniej szukają inwestorów za granicą. Już 110 marek ma placówki w innych krajach.
Dziennik Gazeta Prawna
W ciągu ostatnich pięciu lat liczba sieci eksportujących swój pomysł na biznes zwiększyła się o ponad 50 proc., a w ciągu dekady – ponad czterokrotnie. Już niedługo liczba takich firm może sięgnąć 200. Z najnowszego raportu o rynku franczyzy w Polsce przygotowanego przez Profit System wynika, że do debiutu poza granicami kraju szykuje się kolejnych 89 sieci.
– O ile wśród tych, które już eksportują swój pomysł na biznes, dominują firmy odzieżowe, obuwnicze czy kosmetyczne, o tyle w grupie tych, które dopiero mają taki zamiar, przeważają gastronomiczne – mówi Michał Wiśniewski, dyrektor działu doradztwa w Profit System. Wśród sieci, które szykują się na podbój świata, są m.in. Cleopatra czy Lodostrefa.
Pierwszy krok ku zagranicy zrobiła firma Bike Cafe, nieujęta jeszcze w statystykach. – Otworzyliśmy sklepy w Czechach i Finlandii. Planujemy otwarcia w Niemczech i Holandii – informuje Marcin Łojewski, odpowiedzialny w firmie za rozwój sieci. Przekonuje, że do ekspansji zachęca duże zainteresowanie marką. – Mamy zapytania o możliwość uruchomienia placówki pod naszym logo z całego świata. Niemal, bo bez Afryki – podkreśla.
Drugim powodem wychodzenia sieci franczyzowych poza kraj jest nasycenie naszego rynku. Tak jest od 2013 r., kiedy to liczba sieci zbliżyła się do 1 tys. Był to też pierwszy rok, w którym więcej krajowych marek zdecydowało się pozyskać partnerów do współpracy za granicą (11), niż obcych zadebiutowało w naszym kraju (10). Ubiegły rok był trzecim z rzędu, w którym ten trend się utrzymał.
W realizacji eksportowych planów pomagają dotacje unijne. Wsparcie można otrzymać z programu GO Global i regionalnych programów operacyjnych.
Efekt jest taki, że placówki według polskiego pomysłu rozwijane są w ponad 50 krajach i jest ich już ponad 2 tys. Najpopularniejszym kierunkiem ekspansji są najbliżsi sąsiedzi. Na Słowacji i w Czechach swoje know-how odsprzedaje ponad 30 sieci. W Niemczech – 24. Pierwszą piątkę zamykają Ukraina i Rosja, które wybrało 40 firm, a w pierwszej dziesiątce są też Litwa, Wielka Brytania, Węgry, Łotwa i Białoruś.
– Tamtejsi konsumenci są podobni do polskich. Ryzyko niepowodzenia jest więc mniejsze – zauważa Michał Wiśniewski. Poza tym w większości tych krajów dynamicznie rozwija się rynek powierzchni handlowych, do tego są one tańsze niż w krajach zachodnich, a konkurencja jest tam słabsza, co oznacza, że na wypromowanie marki potrzeba mniej pieniędzy. Na Europę Środkowo-Wschodnią stawia Coccodrillo, które w tym roku otworzy poza Polską 32 sklepy i będzie ich mieć na koniec roku prawie 250. Kierunek ten obiera też LPP, właściciel m.in. marki Reserved. – W przyszłym roku otworzymy pierwsze sklepy franczyzowe w Kazachstanie i na Białorusi. Na razie w ten sposób rozwijamy się w krajach arabskich, gdzie mamy sześć salonów – informuje Sławomir Ronkowski, dyrektor działu komunikacji w LPP. Firma ma za granicą ponad 600 sklepów, dających 40 proc. przychodów.
Polskie marki coraz śmielej odbiorców szukają też w odleglejszych zakątkach. Efektem tego są pierwsze placówki w Singapurze, Sri Lance, Mongolii, Omanie, Nowej Zelandii, Australii, Brazylii, Iranie.
Firmy zmieniają sposób ekspansji. Odchodzą od szukania inwestorów na własną rękę, na rzecz pozyskiwania ich przez spółki zależne, przedstawiciela regionalnego czy w ogóle niezależnego partnera biznesowego. W ubiegłym roku pierwszy z modeli rozwoju obrało już 19 proc. firm, wobec niecałych 18 proc. rok wcześniej, a drugi 16,7 proc., czyli o 1,1 pkt proc. więcej niż w 2014 r. – Zmiana podejścia to konieczność w krajach odmiennych kulturowo. Bez pomocy osoby dobrze znającej lokalne zwyczaje i przepisy trudno uruchomić placówkę – komentuje Sławomir Ronkowski.