W polskim sektorze bankowym spodziewane są zwolnienia oraz zamrożenia rekrutacji, wynika z analizy firmy doradczej Deloitte. Instytucje finansowe wycofują się z wcześniejszych deklaracji i będą ograniczać nakłady na rozwój pracowników, redukować wynagrodzenia i zamrażać podwyżki.

"Spodziewamy się selektywnych zwolnień" - powiedział dziennikarzom partner Deloitte Artur Kaźmierczak. Według niego, grupą szczególnie narażoną na zwolnienia będą m.in. analitycy kredytowi.

Zdaniem ekspertów Deloitte, kryzys na rynku pracowników potrwa znacznie dłużej niż kryzys finansowy. Kapitał ludzki będzie trudniejszy do odtworzenia, dlatego też banki, które wykażą się właściwym podejściem do swojej kadry, mogą liczyć na większy sukces, gdy powróci koniunktura. "Nie mówimy, że banki nie powinny w ogóle zwalniać" - dodał Kaźmierczak.

Natomiast eksperci Deloitte podkreślają, że banki powinny dołożyć wszelkich starań, aby zachować lojalność pracowników. W przeciwnym razie mogą przegrać walkę o dobrych pracowników, co znacznie osłabi ich pozycję w dłuższym okresie.

"Utrata pracownika kosztuje banki dużo więcej niż tylko jego pensja"

Zdaniem partnera Deloitte Marcina Zdrala, banki powinny w pierwszej kolejności rezygnować z planów rozwojowych, a dopiero potem analizować swoje zasoby ludzkie. "Utrata pracownika kosztuje banki dużo więcej niż tylko jego pensja" - dodał Zdral.

Instytucje zwalniające masowo swoich pracowników będą narażone na koszty związane z ponowną rekrutacją, niższą efektywność oraz utratę kompetencji.

Według ekspertów Deloitte, znaczenie kapitału ludzkiego dla wyniku finansowego przejawia się w osiąganej marży, zyskach oraz relacjach z klientami. Natomiast wzrost zaangażowania pracowników o 5% przekłada się na 3% wzrostu lojalności klientów.