Znalezienie chętnych na nowy koncept może nie być łatwe. Tak o spadku zainteresowania franczyzą mówi Michał Skubiszewski.
Michał Skubiszewski, pełnomocnik zarządu Polskiej Organizacji Franczyzodawców / Dziennik Gazeta Prawna
Czy uchwalony przez Sejm podatek od handlu, który obok dyskontów najmniej dotknie systemy franczyzowe, przywróci boom na tym rynku?
Niezależnie od wspomnianego podatku nasz rynek czas boomu ma za sobą, gdyż osiągnął fazę dojrzałości i jest już nasycony. Nie spodziewam się, aby podatek od handlu spowodował wzmożone zainteresowanie franczyzą. Nowe obciążenie w największym stopniu dotknie dużych graczy. W ich przypadku wejście we franczyzę oznacza całkowitą zmianę przyjętego modelu biznesowego, co nie tylko jest czasochłonne, lecz także wiąże się z dużymi nakładami, więc nie zakładam, że będzie to zjawisko masowe. Zmiana strategii wymaga bowiem przeanalizowania rynku pod kątem tego, czy na daną sieć jest w ogóle zapotrzebowanie ze strony indywidualnych przedsiębiorców. Kolejnym krokiem jest opracowanie konceptu, wdrożenie go, przetestowanie i dopiero potem uruchomienie sprzedaży licencji. W przypadku dużych firm proces ten może zająć nawet do trzech lat. Szczególnie że przyjmuje się, iż testowanie placówki we franczyzie powinno trwać minimum rok, by można było się przekonać o wpływie czynników sezonowych na jej działalność.
Co jeszcze może powstrzymywać firmy przed wchodzeniem we franczyzę w celu uniknięcia podatku?
Trzeba pamiętać o tym, że duża część firm, których dotknie nowe obciążenie, pochodzi z zagranicy. W ich przypadku więc uzyskanie zgody na rozwój w nowym formacie nie jest proste ani szybkie. Pozostaje też pytanie, czy sieć ta rozwija się na zasadzie franczyzy w innych krajach. Jeśli nie, tworzenie koncepcji tylko dla jednego rynku może być nieopłacalne. Wreszcie zniechęcać mogą koszty inwestycji. W przypadku dużych sieci znanych marek uruchomienie placówki wiąże się z wysokimi nakładami. Znalezienie franczyzobiorców na nowy koncept może w związku z tym nie być łatwe. Obecnie zaledwie 6,6 proc. ze 1114 systemów franczyzowych wymaga inwestycji na poziomie ponad 500 tys. zł. Nie jest to dużo, co oznacza, że nie ma dużego zapotrzebowania na drogie sieci. Z sygnałów, jakie otrzymujemy z rynku, wynika, że firmy będą korzystały z innych rozwiązań, by uniknąć opodatkowania, np. będą tworzyć osobne spółki dla placówek.
Jaka przyszłość czeka polski rynek franczyzowy?
Zakładam tempo rozwoju na poziomie zbliżonym do obecnego. W ciągu najbliższych trzech lat powinno oscylować w okolicy 3–6 proc. Nie przewiduję zatem kurczenia się rynku zarówno pod względem liczby sieci, jak i punktów na licencji, choć na niektórych rynkach zachodnich odnotowano spadki (np. belgijskim lub włoskim). Dla porównania, w szczytowych momentach dynamika była dwucyfrowa, jak na przykład w 2008 r., kiedy liczba sieci zwiększyła się o 27,7 proc. (z 405 do 517 marek franczyzowych).