Wyzwaniem dla Adama Glapińskiego jako szefa NBP może być przede wszystkim pomoc frankowiczom, a nie deflacja i wzrost PKB - uważa ekonomista Piotr Kuczyński. Odmiennego zdania jest prof. Elżbieta Mączyńska - według niej Glapiński nie zaangażuje się w pomoc frankowiczom, a wyzwaniem będzie właśnie deflacja.

W piątek Sejm ma powołać nowego prezesa Narodowego Banku Polskiego. Kandydatem na to stanowisko przedstawionym przez prezydenta jest obecny członek zarządu NBP, były członek RPP Adam Glapiński.

Zdaniem głównego analityka Xelion Piotra Kuczyńskiego Glapiński "zna się na robocie", bo przez wiele lat był członkiem Rady Polityki Pieniężnej, a w ostatnich miesiącach był w zarządzie NBP.

"Zamiana Belki na Glapińskiego nie będzie więc żadnym szokiem" - powiedział PAP. Problemem - jak mówi ekspert - mogą być jednak relacje nowego szefa banku z Radą Ministrów. "Od zawsze istniały konflikty miedzy Radą Polityki Pieniężnej a rządem. Minister finansów zawsze chciał, żeby stopy procentowe były niskie i żeby NBP wspierał wzrost gospodarczy, a NBP bronił się przed tym. Przed takim wyzwaniem stanie nowy szef banku centralnego." - powiedział.

Kuczyński uważa, że wyzwaniem dla nowego szefa banku nie powinna być deflacja, ani też wzrost PKB.

"Wszyscy liczą na to, że już w przyszłym roku pojawi się inflacja. (...) Prof. Glapiński będzie miał dość komfortową sytuację w porównaniu do innych szefów banków centralnych. Jeśli spojrzymy na Mario Draghiego z Europejskiego Banku Centralnego, Janet Yellen (Fed), czy Haruhiko Kurodę (szefa centralnego banku Japonii), to oni stają przed zupełnie innym problemem. Polska gospodarka rozwija się, mamy środki unijne, które dają nam porządnego kopa i przez następne lata tak powinno być. Nie musimy walczyć o wzrost gospodarczy tak, jak wspomniane przeze mnie gospodarki - USA, Japonia czy strefa euro; jesteśmy w dosyć komfortowej sytuacji. Jeśli nie dotknie nas w najbliższych latach jakiś zagraniczny superkryzys, to prof. Glapiński jako szef NBP będzie w dosyć komfortowej sytuacji" - powiedział.

Ekspert przyznaje jednak, że pewnym wyzwaniem dla nowego szefa NBP może być kwestia pomocy frankowiczom.

"Z PiS dobiegają różne głosy. Część polityków mówi, że NBP będzie musiał wziąć w tym udział, z drugiej strony w niedawno przedstawionej przez ekspertów propozycji nie ma nic o udziale NBP. Wręcz odwrotnie, pojawiły się głosy, że bank nie będzie brał w tym udziału. Nie wiemy, jak będzie naprawdę" - zaznacza Kuczyński.

"Obawiam się, że gdyby została przyjęta taka wersja ustawy, która powodowałaby masowe zakupy przez banki franków, to NBP musiałby w tej operacji uczestniczyć. Jednak nie na takiej zasadzie, że musiałby wygenerować pewne środki, na przykład poprzez pozbycie się części rezerw walutowych, (...) ale metodą swapów wymienić z SNB - bankiem centralnym Szwajcarii - franki na złote, a potem odwrotnie, zapewniając finansowanie bankom. Tak, żeby to nie przechodziło przez rynek walutowy i nie podnosiło kursu franka w niebiosa. To bank centralny będzie mógł zrobić i to nie jest wyzwanie, któremu prof. Glapiński nie mógłby sprostać" - ocenił ekspert. Dodał, że gdyby NBP miał jednak finansować pomoc dla frankowiczów, to zostałoby to bardzo źle odebrane przez rynki finansowe.

Odmiennego zdania niż Kuczyński jest szefowa Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego, prof. Elżbieta Mączyńska. Jej zdaniem to właśnie deflacja będzie głównym wyzwaniem dla nowego szefa NBP. "Trudność sytuacji polega na tym, że cała teoria ekonomii, działania banków centralnych i sektora finansowego były dotychczas ukierunkowane na przeciwdziałanie inflacji. Cała teoria monetarystyczna była zorientowana na to, żeby pieniądz nie podlegał zbyt dużej inflacji. Tymczasem życie spłatało figla światu finansowemu - mamy do czynienia z procesami deflacyjnymi" - wyjaśniła.

Jej zdaniem nie ma gwarancji, że w Polsce nadejdzie inflacja. "Co kwartał eksperci zapowiadają koniec deflacji i co kwartał okazuje się, że deflacja trwa. Niepojące jest też to, o czym mówią światowi ekonomiści - wskazują na rosnące ryzyko wiecznej stagnacji. Z czego to wynika? Między innymi powodem są czynniki demograficzne - w USA przykładowo kurczy się klasa średnia, najatrakcyjniejsza z punktu widzenia rynku, bo najwięcej konsumująca. Po drugie, społeczeństwo starzeje się w krajach wysoko rozwiniętych" - tłumaczyła Mączyńska.

"Problemem świata jest też to, że popyt nie nadąża za podażą. Podaż wyprzedza popyt i będzie wyprzedzać ze względu na postęp technologiczny. Producenci mają więc problemy ze sprzedażą produktów i coraz bardziej walczą o konsumenta. Im bardziej popyt nie nadąża za podażą, tym mniejsza szansa na wzrost cen" - podkreśliła.

Dlatego - jak mówi Mączyńska - deflacja będzie poważnym wyzwaniem dla Glapińskiego. "Polska też doświadcza tego zjawiska, choć w mniejszym stopniu niż inne kraje, bo jesteśmy wciąż państwem na dorobku, więc popyt wziąć nakręca gospodarkę. Jeżeli nie nastąpi przejście od deflacji, która jest usypiaczem gospodarki, do niedużej inflacji, która jest środkiem pobudzającym wzrost gospodarczy, to Rada Polityki Pieniężnej będzie mieć problem" - zaznaczyła.

W opinii Mączyńskiej bank centralny nie powinien angażować się w kwestie pomocy frankowiczom. "Jestem przeciwna, żeby to regulować ustawowo - to powinno być załatwione za pomocą procesów sądowych.(...) Bank jest instytucją niezależną i musi dbać o zdrowie pieniądza. To jego podstawowa funkcja i obowiązek. Jednocześnie musi dbać o zdrowie gospodarki. NBP nie może ingerować w konfliktowe sytuacje, bo wtedy łatwo o stronniczość i utracenie niezależności. Dlatego uważam, że bank nie powinien mieszać się w sprawy frankowiczów. (...) Uważam, że prof. Glapiński nie włączy się w system rozwiazywania problemów dotyczących kredytów udzielanych we frankach" - oświadczyła.

Mączyńska uważa też, że Glapiński jest godnym następca Belki. "Jest wszechstronnie wykształcony, ma doświadczenie w gospodarce - był przecież ministrem (gospodarki przestrzennej i ) budownictwa - i w strukturach politycznych. Ma głęboko wiedzę, nie tylko teoretyczną, ale i praktyczną, a to oznacza, że może być osobą niezależną. Niezależności nie sprzyja niewiedza, im więcej człowiek umie, im więcej ma możliwości, tym bardziej może być niezależny. To ważne, aby osoba kierująca taką instytucja, jak NBP - z natury i z przepisów niezależną - też była osobą niezależną" - posumowała.