I znowu to samo. Grecja zawarła kolejne porozumienie z UE i MFW, które ma rozwiązać problemy z poprzednim porozumieniem. Czy raczej, jak to opisał jeden z unijnych oficjeli w rozmowie z „Financial Times”: „Jeśli wygląda to na zamiatanie problemów pod dywan, to dlatego, że tak właśnie robimy”. Innymi słowy, to porozumienie tak naprawdę nie służy rozwiązaniu, lecz uchyleniu się od rozwiązania fundamentalnego problemu.



N a czym on polega? Głównie na tym, że grecki rząd nie jest w stanie spłacać swoich długów, a Unia Europejska nie chce przyjąć tego do wiadomości. Co prawda wygląda na to, że sytuację rozumieją eksperci z MFW i pewnie eurokraci też. Politycznie jednak taki fakt jest nie do zaakceptowania, oznaczałoby to bowiem, że przyjęta przez UE strategia radzenia sobie z kłopotami Grecji była błędna.
N iektórzy są zdania, że Grecja nie zrobiła wystarczająco dużo, by rozwiązać trapiące kraj problemy oraz że redukcja jej zadłużenia stanowiłaby zaproszenie do jeszcze poważniejszego braku odpowiedzialności ze strony Aten. Jest w tym trochę prawdy. Nie zmienia to jednak faktu, że bardzo trudno wyobrazić sobie sposób, w jaki Grecja miałaby spłacić swoje długi.
Co więcej, błędne jest twierdzenie, że rząd w Atenach przez te lata siedział bezczynnie. Grecja zacisnęła pasa bardziej niż którykolwiek europejski kraj. Od 200 9 r . wartość cięć w wydatkach i zwiększonych wpływów sięgnęła 18–20 proc. PKB. Jakkolwiek by patrzeć, to zaostrzenie polityki fiskalnej niespotykanych rozmiarów.
Czym innym są jednak starania, a czym innym ich efekty. Od 200 9 r . dług publiczny Grecji wzrósł ze 108 do 180 proc. PKB. Stąd pomimo zaciskania pasa dług publiczny kraju rósł każdego roku od 200 8 r .
Przyczyną takiego stanu rzecz jest to, że w Grecji nastąpiło załamanie działalności gospodarczej na niespotykaną skalę. Od 200 8 r . nominalny PKB kraju spadł o blisko 30 proc. To gospodarcza katastrofa. Nieważne, jak konserwatywny fiskalnie będzie kraj, nie sposób ustabilizować poziomu długu, kiedy gospodarka kurczy się w takiej skali.
A by rozwiązać fundamentalne problemy Grecji z długiem publicznym, musimy najpierw rozwiązać problem wzrostu gospodarczego, co nie jest proste. Takim rozwiązaniem mogłaby być stymulacja fiskalna, ale Grecja nie ma na to pieniędzy, a rynki nie będą chciały finansować takiego przedsięwzięcia. Innym rozwiązaniem byłyby reformy strukturalne na niespotykaną skalę, co wydaje się bardziej obiecujące niż stymulacja fiskalna, ale biorąc pod uwagę głębokość kryzysu, nawet najbardziej kompleksowy pakiet reform może nie wystarczyć. To oznacza, że pozostaje tylko jedno rozwiązanie – luzowanie ilościowe.
Wykorzystanie tego instrumentu nie wchodzi raczej w rachubę, bo Grecja należy do strefy euro, a więc nie kontroluje własnej polityki monetarnej. Albo raczej mogłaby kontrolować, gdyby zrezygnowała ze wspólnej waluty. Taka strategia może wydawać się ryzykowna, ale rażąco jasny jest fakt, że to jedyne skuteczne rozwiązanie.
W związku z tym pytanie nie brzmi, czy dojdzie do Grexitu, tylko kiedy do niego dojdzie. Niemieccy podatnicy nie będą bowiem chcieli wiecznie łożyć na zamiatanie problemów pod dywan.