Związkowcy KSC chcą udziałów, ale rząd raczej im ich nie da. Różnica zdań może doprowadzić do konfliktu pomiędzy rolnikami a PiS. Na piątek minister skarbu państwa Dawid Jackiewicz zaprosił do siebie przedstawicieli plantatorów buraka cukrowego, pracowników oraz zarząd Krajowej Spółki Cukrowej.
– Podczas spotkania będzie poruszana kwestia obecnej sytuacji spółki oraz perspektyw jej działalności – poinformowało DGP biuro prasowe Ministerstwa Skarbu Państwa. To pierwsze takie spotkanie w tym składzie, od kiedy resortem (od pół roku) kieruje minister powołany przez Prawo i Sprawiedliwość. Plantatorzy twardo stoją na stanowisku, że obecny rząd „dobrej zmiany” doprowadzi w końcu do prywatyzacji spółki, której proces ciągnie się od kilku lat. I z takim stanowiskiem idą na piątkowe spotkanie. Jak sami mówią, kończy im się już cierpliwość.
– Oczekujemy prywatyzacji Krajowej Spółki Cukrowej zgodnie z ustawą. Chcemy, aby spółka stała się własnością plantatorów i cukrowników. Nie chcemy od tego odstąpić. Uważamy, że model, który zakłada pewną symbiozę między tymi, którzy dostarczają buraki – czyli plantatorami, i tymi, którzy je przetwarzają na cukier, może dawać gwarancję ciągłości firmy. Takie rozwiązania funkcjonują w Niemczech i we Francji. I z takim stanowiskiem idziemy na spotkanie do ministra skarbu państwa – mówi DGP Krzysztof Nykiel, prezes zarządu Krajowego Związku Plantatorów Buraka Cukrowego.
Głównym założeniem prywatyzacji KSC jest przekazanie władztwa spółki uprawnionym, gdyż ma to zagwarantować utrzymanie w długiej perspektywie czasowej plantatorsko-pracowniczego charakteru spółki. Na prywatyzację KSC czeka ok. 18 tys. osób – tyle ma prawo zakupu akcji spółki. Umożliwia im to ustawa o przekształceniach własnościowych w przemyśle cukrowniczym – z 1994 r., oraz rozporządzenie Rady Ministrów – w sprawie programu prywatyzacji Krajowej Spółki Cukrowej – z 2004 r.
Problem w tym, że zasady prywatyzacji KSC wciąż nie zostały jasno określone, choć poziom prywatyzacji spółki za czasów PO-PSL określono na 100 proc. Plantatorzy i załoga firmy spotkali się jak dotąd z Ministerstwem Skarbu Państwa w tej sprawie już kilkanaście razy.
– W mediach pojawiają się informacje o powołaniu holdingu rolno-spożywczego z udziałem KSC. Ale z nami nikt formalnie na ten temat nie rozmawiał. Nic nie wiemy, jak miałoby to wyglądać. Czekamy na to spotkanie, ponieważ to minister nas zaprasza – mówi Andrzej Nowakowski z zarządu Krajowego Związku Plantatorów Buraka Cukrowego. Mówi, że mają nadzieję, iż usłyszą, jakie MSP ma plany wobec prywatyzacji spółki. Jaką koncepcję na holding i ewentualną w nim rolę KSC. – Liczymy na to, że obecny minister skarbu opracuje taką propozycję, która zapewni nam to, że spółka będzie nasza – dodaje.
Resort skarbu pytany o to, na jakim etapie jest powołanie holdingu rolno-spożywczego, odpowiedział, że „obecnie trwają prace zespołu międzyresortowego, w tym analizy sytuacji rynku rolno-spożywczego”. Zespół ten został powołany, by zająć się wypracowaniem koncepcji konsolidacji podmiotów branży rolno-spożywczej nadzorowanych przez ministra skarbu oraz ministra rolnictwa. Ma on wskazać podmioty, które znajdą się w holdingu, oraz wypracowanie trybu i warunków dokonania ewentualnej ich konsolidacji.
W ocenie Nowakowskiego, jeśli propozycja ministra skarbu pójdzie w kierunku holdingu, to on i inni związkowcy obawiają się, że KSC mocno na tym straci. – Nie wyobrażamy sobie udziału KSC w holdingu bez prywatyzacji. Jeśli rząd będzie chciał zmienić ustawę o KSC, my na to zgody nie wyrazimy. Nastroje wśród plantatorów nie są dobre. Proces prywatyzacji przeciąga się wiele lat. Ceny cukru nie są stabilne, a w 2017 r. czeka nas zniesienie kwot cukrowych – wylicza Nowakowski.
A prezes Nykiel podkreśla, że przeciąganie prywatyzacji KSC działa na niekorzyść spółki, gdyż uwolnienie już w 2017 r. rynku cukru obniży ceny surowca i ceny buraków cukrowych nawet o 15 proc.
Według osoby związanej z procesem zmian w KSC możliwe są dwa rozwiązania: albo holding, albo prywatyzacja. – Jeśli będzie prywatyzacja, to KSC nie wchodzi do holdingu. Ale to holding jest bardziej prawdopodobną opcją. Zniesienie kwot cukrowych doprowadzi do spadku cen buraków, co postawi plantatorów w trudnej sytuacji. A zatem mogą się dogadać z rządem. Zrezygnują z prywatyzacji, dostając w zamian np. procent ze sprzedaży produktów całego holdingu – mówi źródło DGP.
W ocenie Grażyny Majcher-Magdziak, pełniącej funkcję minister skarbu i prywatyzacji Gospodarczego Gabinetu Cieni Business Centre Club, obecny minister skarbu może zmienić ustawę i wówczas do prywatyzacji nie dojdzie. – Może też wykorzystać to, co zrobili jego poprzednicy, czyli posłużyć się dokonaną już wycenę akcji spółki, która była absurdalnie wysoka. Uprawnionych do kupna nie było stać na wycenę dokonaną przez ówczesne władze MSP. Jeśli minister będzie obstawał przy tej wycenie, może w ten sposób postawić uprawnionych pod ścianą – analizuje sytuację i jej ewentualne zwroty Majcher-Magdziak.
– Na razie nie chcemy wychodzić na ulice, ale czekamy, co zrobi rząd. I wierzymy, że będzie wola prywatyzacji KSC – zaklina prezes Nykiel.
Pomysł o budowaniu koncernu rolno-spożywczego w oparciu o KSC z dominującym akcjonariuszem Skarbem Państwa pojawił się za poprzedniej władzy. Mówił o nim m.in. ówczesny szef skarbu Włodzimierz Karpiński.
Do tej pory były już trzy podejścia do prywatyzacji Krajowej Spółki Cukrowej. Spółka od 2003 r. działa jako jednolity ogólnopolski koncern, w którego skład wchodzi siedem oddziałów produkujących cukier. KSC ma ok. 40-proc. udział w krajowym rynku cukru. Zwyczajne walne zgromadzenie KSC z 27 kwietnia 2016 r. podjęło uchwałę w sprawie przeznaczenia zysku netto za rok obrotowy w wysokości 8,5 mln zł w całości na kapitał zapasowy spółki.
Uwolnienie cen cukru w 2017 r. spowoduje ich spadek o 15 proc.