TP SA nie utworzy rezerwy na 339 mln zł kary nałożonej przez Urząd Komunikacji Elektronicznej. Twierdzi, że kara jest bezprawna.

MACIEJ WITUCKI prezes TP SA "Chcę prowadzić otwarty dialog z UKE. Będę jednakbronił firmy, jej pracowników i klientów przed krzywdzącymi decyzjami" Zanosi się na długotrwałe postępowanie sądowe pomiędzy TP SA i UKE, od wyniku którego zależeć będzie, czy TP SA zapłaci karę, czy nie. Prawnicy wstrzymują się z opiniami na ten temat, zwłaszcza że większość specjalistów pracuje dla którejś ze stron. Dodatkowo w konflikcie pojawia się Komisja Europejska. – UKE nie miała podstaw prawnych do nałożenia na nas kary – twierdzi Grażyna Piotrowska-Oliwa, dyrektor wykonawczy TP SA. W środę UKE nałożył na operatora 339 mln zł kary za to, że TP SA nie przedstawiła do zatwierdzenia cennika i regulaminu usługi Neostrada tp, w którym wprowadzono możliwość korzystania z szerokopasmowego dostępu do internetu bez płacenia abonamentu telefonicznego. W cenniku wprowadzono opłatę za łącze. UKE zarzuca TP SA, że ta opłata jest za wysoka i nie jest oparta na rzeczywiście ponoszonych kosztach. UKE podkreśla, że nie karze TP SA za cenę szerokopasmowego dostępu do internetu, ale za usługę telekomunikacyjną, jaką jest łącze. – Decyzja o karze jest absurdalna, oparta na niezrozumieniu przez UKE podstawowych zagadnień technicznych – mówi dyrektor Piotrowska-Oliwa. A sprawa rzeczywiście dotyczy spraw technicznych. W opinii TP SA utrzymanie łącza jest w usłudze Neostrada bez abonamentu jest częścią szerokopasmowego dostępu do internetu. Przedstawiciele TP SA początkowo przekonywali, że w przypadku „Neostrady bez abonamentu” nie korzysta się bowiem z karty abonenckiej, która jest niezbędna do świadczenia usług telefonicznych. Później jednak przyznali, że karta jednak i realizacja usługi odbywa się na zasadzie blokady połączeń wychodzących i przychodzących. Później zaś TP SA poinformowała, że utrzymanie karty abonenckiej jest tymczasowe. Walka o to, by TP SA umożliwiła swoim klientom korzystanie z Neostrady, bez konieczności płacenia abonamentu, trwa od lipca 2006 r., gdy UKE skończył kontrolę w TP SA i nakazał w ciągu 30 dni wprowadzić tę usługę. TP SA zwlekała i 25 września 2006 r. UKE nałożył na operatora 100 mln zł kary. TP SA odwołała się. – Dopiero wtedy TP SA zmieniła podejście. Sądziliśmy, że opłata wyniesie 26,84 zł. TP SA wyznaczyła cenę na 36,6 zł. Stąd kolejne postępowanie i kolejna kara – mówi Anna Streżyńska, prezes UKE. – Ostrzegaliśmy, że na tej karze stracą abonenci. Może też na tym stracić wizerunek Polski – mówi Jacek Kalinowski, rzecznik TP SA. Zanosi się na to, że KE może zarzucić Polsce łamanie unijnego prawa. W styczniu 2007 r. KE odrzuciła dwa złożone przez UKE wnioski dotyczące regulacji detalicznych rynków telekomunikacyjnych. KE uznała, że unijne prawo nie zezwala na regulowanie cen detalicznych szerokopasmowego dostępu do internetu. UKE ma odmienne zdanie. Twierdzi, że bez tego nie da się zwiększyć konkurencji na tym rynku. Przedstawiciele KE ostrzegli, że nałożenie kary doprowadzi do postawienia Polsce zarzutu o łamanie unijnego prawa. – Mam nadzieję, że gdy KE zapozna się z dokumentami, to zmieni zdanie – mówi Anna Streżyńska. – Jeśli nie zmieni, to będziemy obstawać przy swoich racjach. Ewentualny spór Polski z KE może skończyć się w Europejskim Trybunale Sprawiedliwości, a przegrana – nałożeniem na Polskę kar.