Dochody z podatków sektorowych w tym roku mogą być nawet o ponad jedną trzecią mniejsze od planowanych. Zabraknąć może 3 mld zł.
Tylko 364 mln zł uzyskało w marcu Ministerstwo Finansów z podatku od instytucji finansowych. Jeśli dochody z najważniejszego z podatków sektorowych będą zbierane w takim tempie w kolejnych miesiącach, to do budżetu wpłynie zeń ok. 3,6 mld zł zamiast planowanych 5,5 mld zł. Z podatku handlowego jak dotąd budżet nie dostaje nic – bo wprowadzenie tej daniny ma duże opóźnienie. Minister finansów Paweł Szałamacha mówił wczoraj w radiowej Trójce, że projekt zostanie przedstawiony za kilka dni. W tegorocznym budżecie zapisano 2 mld zł wpływów z tego podatku.
Ministerstwo Finansów z niskich wpływów z podatku bankowego nie robi tragedii. I nie przekreśla prognozy dochodów w całym roku (5,5 mld zł). Zwraca uwagę na kilka czynników, które mogły zaważyć na wielkości wpływów. Najważniejszy: banki aktywnie zaczęły dostosowywać strukturę swoich aktywów, jeszcze przed wprowadzeniem podatku wyraźnie zwiększając zakupy obligacji skarbowych. Obligacje są zwolnione z podatku, w związku z czym bardziej opłaca się mieć je w swoich portfelach niż np. gotówkę. Wartość obligacji w posiadaniu banków wzrosła z 171,5 mld zł na koniec 2015 r. do 206,2 mld zł w lutym.
Drugi czynnik, który był widoczny w ostatnich dniach lutego na rynku międzybankowym: banki starały się zniechęcić klientów (i inne banki) do zakładania u nich krótkoterminowych depozytów w najbardziej newralgicznym okresie, czyli w ostatnich dniach lutego. Przyjęcie depozytu oznacza powstanie – po drugiej stronie bilansu – aktywa, choćby w postaci gotówki, które jest opodatkowane. Banki starały się ograniczyć swoją płynność do minimum, by stan aktywów w dniu naliczenia podatku był jak najniższy. Sygnałem, że tak się dzieje, był drastyczny spadek rynkowych stóp procentowych na transakcje jednodniowe i zanik obrotów.
– Dopiero za dwa, trzy miesiące, gdy będziemy mieli już pewność, jak wyglądają wpływy w takiej perspektywie, ministerstwo podejmie decyzję w sprawie ewentualnych zmian w podatku. Obecnie nie są prowadzone żadne prace nad takimi zmianami – tłumaczy Waldemar Grzegorczyk, rzecznik prasowy MF.
Wielkość pierwszych wpływów z podatku nie powinna jednak zaskakiwać. W połowie lutego Komisja Nadzoru Finansowego w raporcie poświęconym sytuacji banków prognozowała, że banki miesięcznie będą wpłacać ok. 360 mln zł z nowej daniny. Wyliczała, że przy braku zmian w wielkości sumy bilansowej banków rocznie podatek od instytucji finansowych mógłby dawać budżetowi 4,3 mld zł (same banki wpłacałyby ok. 4 mld zł). W tym roku wpływy będą niższe, co wynika z czasu obowiązywania ustawy (weszła w życie 1 lutego) i miesięcznego przesunięcia we wpłatach (podatek naliczony od aktywów w lutym został wpłacony w marcu).
Jeszcze większe kłopoty są z podatkiem handlowym. Miał już działać, ale obawa przed reakcją sporej części handlowców spowodowała, że prace się przeciągają. MF przyznaje, że zamiast dwóch miliardów złotych dostanie z tej daniny około jednego. Ile dokładnie, to zależy także od ostatecznego wariantu. Paweł Szałamacha jest zwolennikiem progresywnej wersji podatku, z kolei szef stałego komitetu rządu Henryk Kowalczyk – wersji liniowej.
– Jako zespół daliśmy rekomendację dla wariantu liniowego z dużą kwotą wolną. My się z tej rekomendacji nie wycofujemy, ale mieści się ona w ostatnio przedstawionym podczas obrad zespołu wariancie – mówi poseł PiS Adam Abramowicz szefujący sejmowemu zespołowi patriotyzmu gospodarczego.
Każdy miesiąc zwłoki to 160–200 mln zł mniej w budżecie. Stąd determinacja resortu finansów, by ostateczną decyzję ogłosić na dniach.
Niższe wpływy z podatków handlowego i bankowego mogą oznaczać, że z dwóch sztandarowych kampanijnych pomysłów PiS na podatki sektorowe wpłynie od 2,5 do 3 mld zł mniej, niż rząd założył w budżecie. Czyli w porównaniu z założeniami budżetu dochody z nich mogą być niższe o ponad jedną trzecią. Rząd powinien sobie poradzić z tą luką, o ile nie będzie problemu z innymi dochodami. Zakładkami w tym roku są wpływy z konkursu na rozdział częstotliwości LTE oraz wysoka wpłata z zysku NBP. Ewentualne ubytki w dochodach na poziomie 3 mld zł można wyrównać blokadą części wydatków. Pytanie, co z tymi podatkami w przyszłym roku. Ponieważ będą działać przez 12 miesięcy, wpływy powinny być wyższe i zbliżone do zaplanowanych, o ile banki czy sklepy nie udoskonalą metod optymalizacji.
0,44 proc. tyle podatku od wartości ich aktywów muszą zapłacić banki i firmy ubezpieczeniowe
5,5 mld zł tyle według ustawy budżetowej mają wynieść wpływy z podatku bankowego w 2016 r.