• Auta kosztują w tym roku średnio o 4 proc. więcej niż rok temu • W 2007 roku chętnych na nowe samochody będzie jeszcze mniej • W Polsce wiele modeli można kupić taniej niż w innych krajach UE

Kliknij, aby powiększyć
W tym roku przekroczymy ubiegłoroczny wynik sprzedaży nowych aut, prognozuje Instytut Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar. Do końca listopada dilerzy sprzedali 217,5 tys. sztuk nowych samochodów, czyli o 0,3 proc. więcej niż w porównywalnym okresie ubiegłego roku. Zgodnie z prognozami Samaru można bez większego ryzyka założyć, że wynik grudniowy osiągnie poziom 20 tys. aut, a zatem sprzedaż ogółem wzrośnie do minimum 237,5 tys. sztuk.

Mimo tegorocznego wzrostu, Wojciech Halarewicz, dyrektor sprzedaży Fiat Auto Poland, prognozuje jednak w przyszłym roku spadek sprzedaży do 220 tys. sztuk samochodów. – Odpowiedź na pytanie, ile chcemy sprzedać samochodów w przyszłym roku, siłą rzeczy musi być poprzedzona pytaniem, jakie rozwiązania dotyczące rynku motoryzacyjnego zaproponuje rząd. Niestety, do tej pory rząd nic nie wymyślił – mówi Wojciech Halarewicz. Jego słowa potwierdza większość pytanych menedżerów z branży motoryzacyjnej. Najważniejszym postulatem branży jest wprowadzenie przez rząd tzw. podatku ekologicznego, zachęcającego Polaków do kupowania nowych samochodów, a nie używanych z importu. Ponad 3 mln sztuk używanych samochodów sprowadzonych do Polski od maja 2004 r. to największy problem sprzedawców i główny powód spadku sprzedaży nowych samochodów.

ANALIZA PRAWNA: JAK EGZEKWOWAĆ GWARANCJE


Zgodnie z kodeksem cywilnym gwarancja polega na tym, że jej wystawca (gwarant) jest obowiązany do usunięcia wady fizycznej rzeczy lub do dostarczenia rzeczy wolnej od wad, jeżeli wady te ujawnią się w ciągu terminu określonego w gwarancji. Jeżeli w gwarancji nie zastrzeżono innego terminu, termin wynosi rok, licząc od dnia, kiedy rzecz została kupującemu wydana. Diler samochodowy może więc udzielić gwarancji na wiele lat. Aby z niej skorzystać, nabywca musi pamiętać o przestrzeganiu warunków gwarancji, które określił diler.

Podatek ekologiczny

Okazuje się jednak, że nawet zatrzymanie importu przez wprowadzenie do polskiego ustawodawstwa podatku ekologicznego z dnia na dzień nie zmieni sytuacji importerów i dilerów. Zdaniem Adama Kołodziejczyka, prezesa Ford Polska, liczba sprowadzonych do tej pory samochodów używanych jest tak duża, że stagnacja w sprzedaży nowych samochodów utrzyma się jeszcze przez minimum dwa lata. Jego zdaniem, za kryzys odpowiada też wzrost cen nowych samochodów. W salonach, tak jak na początku lat 90., nie ma już fiatów i skód po 18 – 20 tys. zł. Najtańszy samochód kosztuje teraz 30 tys. zł, a to dla zdecydowanej części gospodarstw domowych jest i tak duży wydatek. Dla Michała Olszewskiego, analityka EurotaxGlass's, jasne jest więc, że oprócz importu używanych samochodów niska siła nabywcza Polaków kieruje ich wybór w stronę tańszych używanych samochodów. Koncerny motoryzacyjne nie widzą z tej sytuacji wyjścia. – Marże ograniczyliśmy do minimum, na przykład yarisy sprzedajemy najtaniej w Europie – mówi Witold Nowicki, dyrektor Toyota Motor Poland. W porównaniu z innymi krajami europejskich faktycznie ceny sprzedawanych w Polsce samochodów są o kilka, kilkanaście procent niższe. Do tego stopnia, że duża część importerów zakupione od producentów za granicą samochody reeksportuje z powrotem na Zachód, sprzedając drożej. Zdaniem Wojciecha Szyszko, dyrektora zarządzającego Kia Motors Polska, reeksport może stanowić obecnie nawet 10 proc. ogółu sprzedaży. A zatem sprzedaż na polskim rynku odnotowywana przez Samar może być faktycznie niższa nawet o 30 tys. sztuk. Reeksport to nie jedyna recepta importerów i dilerów na kryzys. Przyciągnąć do salonów mają też wysokie promocje. – Od roku, dwóch lat, mamy właściwie do czynienia z permanentną promocją, trwająca cały rok – mówi Michał Olszewski, analityk EurotaxGlass’s Polska. Tyle tylko, że promocje to zwyczajna gra marketingowa. Wynik czystej kalkulacji i przemyślanej strategii koncernów. W rezultacie klient dostaje towar po cenie porównywalnej z inną, wierząc, że kupił taniej, choć w rzeczywistości kupuje drożej. Według Samara od styczenia do października tego roku średnia ważona cena sprzedawanych w Polsce samochodów, która jest wyliczana na podstawie ilości sprzedawanych aut w cenie podstawowej, bez uwzględnienia promocji, wzrosła w porównaniu z analogicznym okresem roku ubiegłego o 4 proc. To blisko 2 proc. więcej od wzrostu cen ogółem w analogicznym okresie. Stało się tak, choć w tym czasie względem euro umocnił się złoty, a więc i ceny powinny spaść. Niezależnie więc od geograficznej lokalizacji salonu, w którym kupowane były nowe auta, za samochód trzeba było zapłacić drożej. – To m.in. efekt wprowadzania na rynek nowocześniejszych i lepiej wyposażonych, a co za tym idzie również droższych modeli samochodów – tłumaczy Daniel Słomiński z Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar.

Ponad 3 mln sztuk używanych samochodów sprowadzonych do Polski od maja 2004 r. to największy problem sprzedawców i główny powód spadku sprzedaży nowychsamochodów

Luksus sprzedaje się dobrze

O ile samochody z niższej półki sprzedają się źle, to sprzedawcy aut z wyższej półki notują dynamiczny i systematyczny wzrost sprzedaży. Tempo wzrostu sprzedaży od 24 nawet do 475 proc. utrzymują prawie wszystkie marki luksusowe. Jak twierdzi Witold Nowicki, w przypadku klientów kupujących samochody luksusowe najważniejszy jest prestiż, a nie pieniądze. Wybór auta z niższej półki przez mniej zasobnego w gotówkę klienta – jego zdaniem – to już inna sprawa. Zakup determinuje cena, jakość pojazdu i usługi posprzedażnej oraz niski spadek wartości auta w czasie, czyli wartość rezydualna pojazdu. Michał Olszewski, analityk EurotaxGlass’s Polska, twierdzi, że dla każdej marki i modelu spadek wartości w czasie jest różny. – Uśredniając na siłę, można przyjąć, że wartość samochodu spada 2 proc. miesięcznie – mówi Olszewski. Ciekawe, że więcej na wartości tracą auta francuskich marek, takich jak Citroen, Peugeot czy Renault, którzy rabatów udzielają przez cały rok, a mniej japońskich, np. Hondy czy Toyoty, czyli ci, u których rabatów jak na lekarstwo.

Internet i produkcja chińska

Jednak jak wynika z informacji GP, w przyszłym roku może dojść do sporego zamieszania na rynku samochodów. Do wejścia na nasz rynek przygotowuje się bowiem kilka firm, które chcą uruchomić nowatorski w Polsce projekt sprzedaży aut przez internet. Eksperci szacują, że przy zakupie przez sieć ceny większości z dostępnych na polskim rynku marek mogą być niższe od salonowych nawet o 30-40 proc. Spadek cen na rynku może też wymusić na importerach i dilerach motoryzacja chińska. – Duża część samochodów GM, Kia, Hundai produkowana jest w Chinach, nie mówiąc o komponentach czy oponach. Tak naprawdę oznacza to, że ceny samochodów zbliżają się do siebie i w końcu koncerny motoryzacyjne stracą uzasadnienie różnicy w cenach pojazdów chińskich i niechińskich – mówi Bohdan Bogucki, pełnomocnik na Polskę China Motors (Hongkong) Ltd., eksportera chińskich marek. Od kilku miesięcy firma organizuje w Polsce sprzedaż chińskich samochodów. W pierwszej fazie firma zaproponuje sedana Geely CK oraz UFO CUV. Koszt najtańszego samochodu ma wynieść około 40 tys. zł. W planach jest też promocja małych samochodów miejskich w przedziale cenowym ok. 30 tys. zł brutto. – Od koncernów, z którymi współpracujemy, mamy obietnice, że samochody uzyskają europejską homologację w przyszłym roku. Zajmujemy więc miejsca przed nieuchronnie zbliżającym się wejściem Chin na europejski rynek motoryzacyjny – mówi Bogucki. Dlatego firma przystąpiła do rozbudowy sieci sprzedaży w kraju. Do tej pory przedstawicielstwo istniało jedynie w Gdańsku. Obecnie rozmowy w sprawie współpracy prowadzone są z ponad 50 firmami w całej Polsce. Z reguły są to byli, lub obecni dilerzy koncernów motoryzacyjnych. Do czasu przejścia procedur homologacyjnych, samochody będą sprzedawane w taki sposób jak np. samochody amerykańskie. CMHK organizuje import w imieniu zainteresowanych tymi pojazdami potencjalnych nabywców zgodnie z art. 68 prawa o ruchu drogowym. Przepis dopuszcza import każdego pojazdu spoza UE, pod warunkiem że jest on realizowany przez nabywcę tylko raz w roku kalendarzowym. Eksploatacja takiego pojazdu w Polsce możliwa jest bez homologacji. Wystarczy zwykłe badanie techniczne dopuszczające do ruchu.