Odpowiedzi na trzy pytania związane z działalnością aptek w internecie udziela Juliusz Krzyżanowski adwokat, współzarządzający praktyką Life Sciences w kancelarii WKB (Wierciński Kwieciński Baehr sp.k.



Obserwuje pan działalność aptek na Facebooku. Czy pana zdaniem te, które prowadzą profile – mogą zostać posądzone o naruszenie art. 94a prawa farmaceutycznego?

Przepis ten jest bardzo ogólny, przez co przedsiębiorcy prowadzący apteki rzeczywiście nie wiedzą, w którym momencie kończy się informacja, a w którym zaczyna reklama. Niestety – informacje zamieszczane za pośrednictwem nowoczesnych mediów, np. Facebooka, mogą być potraktowane przez nadzór jak każda inna reklama, ponieważ jest to taki sam nośnik informacji jak strona internetowa. Problem jest m.in. z opiniami klientów. Tak jak w przypadku innych rodzajów prowadzonej działalności gospodarczej możliwe jest przecież zachęcanie do dokonywania zakupów w danej aptece np. za pośrednictwem istniejących lub fikcyjnych kont użytkowników nowoczesnych mediów.

Zdarza się jednak, że apteka chce np. poinformować klientów, że ma jakieś produkty, np. kosmetyki. Czy i takie informacje mogą zostać uznane przez nadzór za niedozwolone?

W mojej prywatnej ocenie informowanie przez apteki o posiadanych w ofercie produktach nieleczniczych (np. kosmetykach) powinno być potraktowane jako neutralna informacja. Aktualnie jednak zarówno komunikat o tym, że apteka wprowadziła je do oferty, oraz, tym bardziej, dodanie informacji, że produkt taki jest dostępny w promocyjnej cenie – traktowane są jako niedozwolona reklama, pomimo iż nie jest to produkt leczniczy. Ostateczna ocena takiego przekazu zawsze należy do inspekcji farmaceutycznej, która może ukarać takiego przedsiębiorcę, jeśli jego działanie zostanie ocenione jako wykraczające poza ramy informacji i zakwalifikowane jako niedozwolona reklama.

W jaki sposób najlepiej uregulować tę kwestię?

Dobrym przykładem jest inicjatywa samoregulacji w zakresie reklamy suplementów diety. W tym roku UOKiK wspólnie z GIS zwrócili się do 315 producentów i dystrybutorów suplementów z prośbą o określenie dopuszczalnych ram prowadzenia reklamy. W tym przypadku organy nadzoru nie decydują władczo, co wolno a czego nie, i w pierwszej kolejności dają możliwość samodzielnego stworzenia wewnętrznych regulacji uczestnikom obrotu. Wydaje się, że w dalszej kolejności wypracowane zasady powinny stać się prawem powszechnie obowiązującym.
Takie rozwiązanie mogłoby być dobrą drogą również w przypadku aptek. Stworzenie jasnych reguł, które obejmą wszystkie niuanse i przypadki – jest niemożliwe, natomiast podjęcie takiej próby jest znacznie lepsze niż obecnie obowiązujący zero-jedynkowy przepis. W obecnym brzmieniu jest on nieżyciowy, w żaden sposób nieprzystający do realiów gospodarki wolnorynkowej i nie obejmuje specyfiki nowych technologii. Otwiera też dla Inspekcji Farmaceutycznej pole do nakładania kar na apteki za łamanie zakazu, natomiast prawnikom narzuca konieczność ekwilibrystyki interpretacyjnej.
Juliusz Krzyżanowski adwokat, współzarządzający praktyką Life Sciences w kancelarii WKB (Wierciński Kwieciński Baehr sp.k.) / Dziennik Gazeta Prawna