- Po aferze z „Panama Papers” jest dobry moment, by bardziej zdecydowanie zabiegać o likwidację rajów podatkowych. Do tego potrzebna jest jednak wola polityczna, a tej brak – uważa Daria Żebrowska-Fresenbet z Instytutu Globalnej Odpowiedzialności.

Unikanie opodatkowania przez korporacje, Instytut Globalnej Odpowiedzialności uznaje za jeden z najpoważniejszych problemów globalnej gospodarki. Rządy coraz bardziej ograniczają wydatki w budżecie, a jednocześnie tracą duże wpływy z powodu unikania przez korporacje płacenia podatków.

Polska z tytułu unikania opodatkowania przez zagraniczne firmy traci rocznie ok. 46 mld złotych (wg raportu KE). W tajnym opodatkowaniu może być ukryte kilkadziesiąt bilionów dolarów. Przychody Google Poland w 2013 roku sięgnęły 139 mln złotych, zysk zaledwie 12,4 mln zł, a podatek tylko 3,6 mln zł (cyt.za „Forbes”).

- To są fakty. Brak jednak woli politycznej, by zmienić obowiązujące status quo w kwestii rajów podatkowych. Problem rozwiązałyby np. rejestry właścicieli wraz z informacją kto stoi za daną spółką, ale w przypadku korporacji nie jest to takie proste – wyjaśnia Daria Żebrowska-Fresenbet, ekspertka z Instytutu Globalnej Odpowiedzialności.

Obecnie koncerny nie muszą publikować informacji o tym, w których krajach działają, ile osób zatrudniają, ile posiadają spółek zależnych, jakie mają zyski i jakie płacą podatki. Publikowane są wyłącznie zbiorcze roczne sprawozdania finansowe dla wszystkich krajów i wszystkich spółek zależnych. Zbiorowe raportowanie umożliwia niektórym holdingom ukrycie faktu, że w celu obniżenia podatków przenoszą dochody do rajów podatkowych.

Konsekwencją takiej „optymalizacji podatkowej” są przede wszystkim straty w budżetach państw. A nie jedyny problem. Ogromne koszty muszą płacić przedsiębiorcy (także polscy) z małych i średnich firm, ponieważ konkurują z korporacjami, które za sprawą takich „rozwiązań” mają mniejsze koszty produkcji. Wśród negatywnych skutków jest też tzw. wyścig do dna, w którym uczestniczą państwa ścigające się w propozycjach coraz korzystniejszych stawek podatkowych dla korporacji. Firmy ponadnarodowe chętnie to wykorzystują i zaczynają dyktować swoje warunki.

-Najlepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie raportowania „kraj po kraju” (CBCR – country by country reporting) – wyjaśnia Daria Żebrowska-Fresenbet. - Firmy musiałyby upublicznić raporty ze swoimi dochodami w każdym kraju, w którym prowadzą działalność, a to pozwoliłoby sprawdzić, czy nie zaniżają dochodów i nie przenoszą ich do rajów podatkowych.

Żebrowska-Fresenbet przypomina, że z taką inicjatywą wystąpił w 2014 roku Parlament Europejski. Niestety Komisja Europejska zwlekała z pracami. - Zażądała analizy konsekwencji tego mechanizmu zanim podejmie decyzję i choć 12 kwietnia ta analiza ma być wreszcie ogłoszona, to i tak już wiadomo, że KE zaproponuje swoją wersję dyrektywy, która dotyczyć będzie tylko UE. Raje podatkowe nadal zostaną w sferze tajności – podsumowuje ekspertka z IGO.

Z własną propozycją wyszło też OECD, które zaproponowało wprowadzenie obowiązkowego raportowania kraj po kraju, ale w wersji utajnionej, dostępnej wyłącznie dla urzędów skarbowych danego kraju. -Ten model jest niewystarczający. Raportowanie musi być publiczne, bo tylko wtedy można wywrzeć presję na korporacje – tłumaczy Żebrowska-Fresenbet. - Niektórzy z 34 członków OECD to de facto raje podatkowe i nie chcą tego zmieniać, a głos pozostałych 160 państw-obserwatorów niewiele się liczy.

Propozycja OECD nie tylko nie dotyczy globalnej reformy systemu podatkowego, ale też zakłada, by p obowiązek raportowania kraj po kraju dotyczył korporacji o obrocie rocznym minimum 750 mln euro rocznie. – To oznacza, że 80-85 proc. holdingów zagranicznych z mniejszym obrotem nadal nie będzie musiało raportować – podsumowuje Żebrowska-Fresenbet.