Chociaż rząd zapewnia, że chce trwale spełnić kryteria wymagane przy wejściu do strefy euro, ekonomiści uważają, że wspólna waluta zastąpi złotego dopiero w latach 2015-2016.

Nie przewidujemy wstąpienia do ERM2 w najbliższej przyszłości - powiedział wczoraj po spotkaniu z członkami Rady Polityki Pieniężnej minister finansów Jacek Rostowski.
Mechanizm kursowy ERM2 to tzw. poczekalnia przed wejściem do euro, w której wahania kursu zostają określone zazwyczaj na plus minus 15 proc. od wcześniej wyznaczonego poziomu.
Minister finansów powiedział, że przedstawił radzie plany rządu na najbliższe cztery lata, także te związane z euro. Wśród ryzyk dla polskiej gospodarki wskazał silny wzrost popytu krajowego i jednostkowych kosztów pracy. Dodał, że strategia wstąpienia do strefy euro ma opierać się m.in. na wybraniu dogodnego momentu do wstąpienia do ERM2.
Prezes NBP Sławomir Skrzypek w imieniu RPP zadeklarował, że Rada gwarantuje spełnienie przez Polskę wymaganego kryterium inflacyjnego.
Postawa ministra finansów i brak deklaracji o chęci szybkiego wejścia do euro nie zaskoczyły ekonomistów. Ich zdaniem obecny rząd nie zdecyduje się szybko albo nawet wcale na podanie daty możliwego wejścia Polski do strefy euro. Minister finansów wiele razy podkreślał, że jego celem jest doprowadzenie do trwałego spełniania kryteriów wymaganych dla przyjęcia wspólnej waluty.
- Ważne byłoby zadeklarowanie daty, ale na razie nikt tego nie oczekuje - podkreśla Piotr Kalisz, ekonomista CitiHandlowego, według którego euro może zastąpić złotego nawet dopiero w 2016 roku.
- Dalsza współpraca MF i NBP będzie uzależniona od tego, kiedy i czy rząd zdecyduje się podać datę wstąpienia do strefy euro. Dlatego wspólne działanie ograniczy się tylko do zasygnalizowania rynkom finansowym, że obie strony będą dążyć do spełnienia kryteriów, za które odpowiada rząd (deficyt sektora finansów, dług), oraz tych, które są w gestii RPP (inflacja, stopa procentowa) - dodaje.
Szacunki ekonomistów wskazują, że na koniec 2007 roku Polska mogła spełniać te kryteria. Uczestnicy rynków finansowych chętnie poznaliby przyczyny, dla których rząd nie spieszy się do euro, a także, w jaki sposób zostaną trwale spełnione wszystkie kryteria.
Jacek Wiśniewski, główny ekonomista Raiffeisen Banku ocenia, że obecnie w zarządzie NBP dominuje przekonanie, że najlepiej wytyczyć dość długą drogę dojścia do strefy euro.
Opracowaniem strategii dojścia polskiej gospodarki do strefy euro zajmowała się powołana w 2002 roku przez NBP i MF grupa robocza. Jednak w 2005 roku zaprzestała spotkań. Teraz minister finansów zapowiedział swoje kolejne spotkania z RPP.
- Grupa robocza byłaby właściwa do wspólnej dyskusji nad strategią wchodzenia do euro - zaznacza Jacek Wiśniewski.
- Uwzględniając kalendarz polityczny i wybory parlamentarne w 2011 roku widać, że decyzję o euro podejmie dopiero następny rząd. Obecnie najwcześniejszym politycznie terminem może być dopiero 2015 rok, choć warunki ekonomiczne mogłyby zostać spełnione wcześniej - dodaje.
Z UNII
Od 1 stycznia 2008 r. w strefie euro jest Malta i Cypr, a od 1 stycznia 2007 r. Słowenia. Obecnie strefa składa się z 15 krajów. Są to: Austria, Belgia, Cypr, Finlandia, Francja, Grecja, Hiszpania, Holandia, Irlandia, Luksemburg, Malta, Niemcy, Portugalia, Słowenia, Włochy. Poza strefą euro są pozostałe kraje UE: Bułgaria, Czechy, Dania, Estonia, Łotwa, Litwa, Węgry, Polska, Rumunia, Słowacja, Szwecja i Wielka Brytania.
PaweŁ CzuryŁo