Niskie ceny przy dystrybutorze zawdzięczamy Amerykanom. Ale spadek wartości czarnego złota sprawia problemy również w ojczyźnie łupkowego boomu.
W przyszłym miesiącu władze stanowe na Alasce oczekują wyników audytu, który ma ocenić, w jaki sposób samorządowcy mogą zaoszczędzić na kosztach lokalowych. Okazuje się bowiem, że przy obecnych stawkach za wynajem stalowo-szklana konstrukcja w centrum stolicy stanu Anchorage jest za droga na możliwości budżetu, z którego wyparowało 3,5 mld dol., czyli aż dwie trzecie dotychczasowych wpływów (wydatki opiewają na sumę 5,2 mld dol.). Urzędników może więc czekać wyprowadzka z budynku przezywanego „Taj MaHawker” – od nazwiska stanowego republikana, który wynegocjował obecne, astronomiczne stawki za wynajem.
Tania ropa najbardziej uderzyła w Alaskę, ale nie jest to jedyny stan, który cierpi z tego powodu. Jak ocenia Rockefeller Institute of Government, think-tank specjalizujący się w polityce stanowego szczebla, branża wydobywcza odpowiada za przynajmniej 10 proc. produktu krajowego brutto w ośmiu stanach USA: Alasce, Luizjanie, Nowym Meksyku, Dakocie Północnej, Oklahomie, Teksasie, Wirginii Zachodniej i Wyoming. Łącznie do budżetów tych stanów spływa 90 proc. z 18 mld dol. pobieranych rocznie w USA w formie podatku od wydobycia surowców naturalnych (severance tax).
Wpływy z tego podatku stanowią prawie trzy czwarte dochodów podatkowych Alaski; a tylko do września 2015 r. jego wysokość zmalała o 88 proc. W Dakocie Północnej, centrum łupkowej rewolucji (najbardziej roponośne łupki na złożu Bakken), severance tax odpowiada za ponad połowę wpływów, ale wartość pobieranego podatku spadła o jedną trzecią. W pozostałych sześciu stanach danina przynosi od 7,5 do 39 proc. wpływów podatkowych, a spadki w jej wartości wynoszą od 33,7 proc. do 15,8 proc. (oprócz Wyoming, gdzie zanotowano wzrost o 0,1 proc.).
Spadek wpływów z podatku surowcowego jest tak wysoki na Alasce m.in. dlatego, że stan opodatkowuje zyski firm wydobywczych, a nie ilość wydobytego surowca (stany mogą robić albo tak, albo tak). Dlatego, o ile w 2015 r. przyniósł on niewielkie wpływy, o tyle w 2012 r. było to 5 mld dol. W związku z gigantyczną dziurą budżetową gubernator Bill Walker musiał wprowadzić gigantyczne cięcia; skasowano 1,5 tys. etatów w sektorze publicznym, urzędnicy przez trzy lata nie zobaczą podwyżek.
A to dopiero początek, bowiem rok fiskalny na szczeblu stanowym trwa od 1 lipca do 30 czerwca następnego roku. W związku z tym gubernatorzy przedstawiają swoje propozycje budżetowe na kolejny rok fiskalny na początku roku kalendarzowego. Gubernator Walker część strat był w stanie wyrównać, wyciągając pieniądze ze specjalnego „funduszu na czarną godzinę”, ale w przyszłości będzie potrzebował trwalszych rozwiązań. Dlatego zaproponował wprowadzenie podatku dochodowego (po raz pierwszy od ponad 30 lat). To jednak nie wystarczy, bo na Alasce po prostu nie ma z kogo takich podatków ściągać – stan liczy 740 tys. mieszkańców, a największe firmy związane są z branżą wydobywczą. Dlatego Walker proponuje zmianę zasad działania innego funduszu (tzw. Funduszu Stałego, z ang. Permanent Fund), który dotychczas był poza wpływem stanowej administracji. Dotychczas każdy mieszkaniec stanu otrzymywał raz do roku dodatek finansowany z zysków z działalności tego funduszu (w ub.r. było to 2 tys. dol.). Teraz ma to ulec zmianie i zyski miałyby trafiać również do budżetu stanowego, przeciw czemu protestują mieszkańcy podczas spotkań z władzami.
Także władze Dakoty Północnej doszły do wniosku, że czarna godzina nadeszła, w związku z czym sięgnięto po pół miliarda dolarów z zasilanego w tłustych latach Funduszu Stabilizacji Budżetu. Łącznie dziura budżetowa w bieżącym roku fiskalnym wynosi w tym stanie miliard dolarów; w ubiegłym tygodniu władze przedstawiły plan cięć w administracji na kwotę 245 mln dol. W połączeniu z nadwyżką budżetową w wysokości 331 mln dol. z poprzedniego roku pozwoliło to zasypać Dakocie dziurę relatywnie niewielkim kosztem, ale pewne jest, że gubernator Jack Dalrymple będzie musiał dogłębnie przemyśleć budżet swojego stanu na przyszły rok. Tym bardziej że branża łupkowa najprężniej działa właśnie tu – a to oznacza, że ewentualna fala upadłości, która może nadejść w przypadku cen ropy utrzymujących się na niskim poziomie, najbardziej uderzy właśnie w ten stan.
Pieniądze wyparowały także z budżetów pozostałych stanów. Luizjana zmaga się z dziurą o wartości 750 mln dol., a Oklahomie brakuje 900 mln. Pomimo tego, że w Wirginii Zachodniej brakuje „tylko” 250 mln dol, to stan i tak ma ogłosić cięcia w wydatkach administracji.
Tania ropa z Iranu popłynie do Polski? Zyskujemy na rywalizacji na Bliskim Wschodzie – czytaj na Forsal.pl