Gdzie jest ekonomiczne centrum dzisiejszego świata? Wygląda na to, że gdzieś za Uralem. Wiadomo też, że około 2025 r. znajdzie się w okolicach Nowosybirska. Mniej więcej.
Ostatnio bardzo modne są wizualizacje. Wiadomo, dobry obraz powie więcej niż tysiąc słów. Tym tropem postanowiła pójść jakiś czas temu globalna firma doradcza McKinsey. W pracy „Urban world. Cities and the rise of the consuming class” (Miejski świat. Miasta i powstanie klasy konsumującej) zamieścili fascynującą mapkę. Pokazuje, gdzie leży dziś ekonomiczne centrum świata. To rzecz jasna kategoria nieostra i stworzona na potrzeby takiego typu zestawień. Liczy się to (jak rozumiem) w ten sposób, że na mapę świata nanosimy wartości PKB tworzone przez poszczególne metropolie. Potem wyciągamy z tego średnią. I stąd ten Nowosybirsk. A nie tyle on sam, co okolice tego rosyjskiego miasta.
Tak naprawdę mapa zaczyna do nas przemawiać dopiero wtedy, gdy umieścimy ją w kontekście historycznym. To znaczy przeanalizujemy, jak ekonomiczne centrum świata przesuwało się przez ostatnie – powiedzmy – dwa tysiące lat. Powstaje w ten sposób ciekawy szlak. Prześledźmy go. Startujemy gdzieś na styku dzisiejszych Chin, Indii i Pakistanu. I tam też pozostajemy przez pierwsze tysiąc lat naszej ery. To oczywiście symbol ekonomicznej potęgi Chin. Największej światowej gospodarki tamtych czasów. Nie tylko dlatego, że najludniejszej. Lecz również – jak na swoje czasy – najbardziej technologicznie zaawansowanej. Europa to w tamtym czasie – no cóż – ledwie marny półwysep na zachodnich rubieżach wielkiej Eurazji.
Lata 1000–1500 to stopniowe budzenie się Europy. Oraz (przede wszystkim) Bliskiego Wschodu, który jest wówczas obszarem bardziej ekonomicznie rozwiniętym niż Zachód. Statystyki pokazują, że na przykład Kair już w roku 1000 był na takim poziomie rozwoju, co 800 lat później. Ekonomiczne centrum świata przesuwa się więc w kierunku północno-zachodnim. W miejsce dzisiejszego Tadżykistanu. Kto ciekaw, dlaczego Bliski Wschód w pewnym momencie przestaje się rozwijać, odsyłam do bogatej literatury przedmiotu. Choćby eseju „Why the Middle East is Economically Underdeveloped” (Dlaczego Bliski Wschód jest ekonomicznie niedorozwinięty) ekonomisty i kulturoznawcy Timura Kurana z Uniwersytetu Południowej Kalifornii.
Potem (lata 1500–1820) mamy zjawisko, które historycy gospodarki nazywają „pierwszym rozjazdem”. Gdy Zachód wchodzi na ścieżkę szybkiego rozwoju, a Wschód (w tym niestety nasza część Europy) powoli zostaje w tyle. Dlaczego? Swoje teorie na ten temat prezentowało już bardzo wielu badaczy. Mnie najbardziej przekonują prace Nico Voigtlaendera i Hansa Joachima Vogta (opisywane nawet w tym miejscu), które pokazują, że na Zachodzie (głównie z powodu dżumy i deficytu rąk do pracy) praca musiała być lepiej wynagradzana. Co zaowocowało pędem do innowacyjności i ogólnym bogactwem. Nie odwrotnie. Komu takie tłumaczenie nie w smak, może szukać innego. Bo jest w czym wybierać. Powiedzmy tylko tyle, że w 1820 r. ekonomiczne centrum świata jest już w okolicach dzisiejszego Kazachstanu.
W latach 60. gospodarki zachodnie odzyskują impet. Ale rosną też Japonia i Korea. Od tego czasu ekonomiczne centrum świata przesuwa się w kierunku północno-wschodnim. W okolice Morza Barentsa. W 2000 r. na scenę wschodzą kraje BRICS. Głównie Chiny i Indie. Robimy więc zwrot na południowy wschód. I tak lądujemy w okolicach Nowosybirska
Potem mamy rewolucję przemysłową i tzw. pierwszą globalizację (lata 1820–1914). To okres, gdy Zachód ucieka reszcie świata na całego. Robi też wiele, by zdobytą przewagę utrzymać. Środkami bynajmniej nie tylko pokojowymi. Jest to więc czas wielkiej industrializacji i urbanizacji, lecz również kolonizacji. W 1914 r. ekonomiczne centrum świata jest w okolicach Finlandii. Proszę zauważyć, że w ciągu niecałych stu lat przesunęło się dziesięciokrotnie dalej niż przez poprzednie 1800 lat! Dwie wielkie wojny XX w. sprawiają, że Stany Zjednoczone stają się niekwestionowanym globalnym mocarstwem. W efekcie nasz ekonomiczny pępek świata przesuwa się dalej na Zachód. W 1940 r. jest w Norwegii. A w 1950 r. w okolicach Islandii.
I to będzie punkt zwrotny. W latach 60. gospodarki zachodnie odzyskują impet (niemiecki cud gospodarczy). Rosną też Japonia i Korea. Centrum zawraca. Aż do 2000 r. przesuwa się stale w kierunku północno-wschodnim. Gdzieś w okolice Morza Barentsa. W tym momencie na scenę wschodzą kraje BRICS. Głównie Chiny i Indie. Robimy więc zwrot na południowy wschód. I tak lądujemy w okolicach Nowosybirska. W sumie nie tak znów daleko od miejsca, gdzie cała przygoda się zaczęła. Jakieś dwa tysiące lat wcześniej. I jak tu nie lubić wizualizacji?