80 proc. sprzedawanych przez Polskę za granicę towarów trafia do UE. Jeśli chcemy się dalej rozwijać, musimy wyjść poza Stary Kontynent. Wicepremier Morawiecki zapowiada powołanie nowej agencji wsparcia handlu zagranicznego.
Dziennik Gazeta Prawna
W 2010 r. Marcin Ciecierski, właściciel firmy produkującej napoje i soki Excellence, stanął przed dylematem. Jego biznes miał 25 proc. udziałów w polskim rynku i należał do grona czterech największych graczy w kraju. Ale przedsiębiorca wiedział, że detronizacja branżowego lidera – firmy Herbapol – wymagałaby wydania kosmicznych pieniędzy na marketing bez gwarancji sukcesu. Alternatywą było przeznaczenie tych środków na zdobycie klientów za granicą.
– Eksport był koniecznością, jeśli chcieliśmy się rozwijać – mówi Ciecierski. Szczególnie że – jak dodaje – działalność na krajowym rynku stawała się coraz trudniejsza. Po pierwsze dlatego, że stał się stabilny, więc perspektywy dalszego wzrostu były niewielkie. A do tego w handlu detalicznym doszło do konsolidacji, co wywołało presję na producentów, aby zaczęli obniżać ceny. – Uznaliśmy, że konieczna jest dywersyfikacja dostaw, by uniezależnić się od polskiego rynku – podkreśla Ciecierski.
Po pięciu latach udział eksportu w przychodach firmy sięgających 35 mln zł rocznie wynosi dziś 23 proc. Excellence działa na ośmiu rynkach, wśród których są tak odległe kraje, jak Kanada, USA czy Zjednoczone Emiraty Arabskie.
– Z każdym rokiem wartość sprzedaży zagranicznej rośnie o 3–4 proc. W 2016 r. chcemy ten trend kontynuować. W tym celu planujemy debiut w nowych państwach. Interesuje nas przede wszystkim Europa Zachodnia. Jesteśmy już obecni w Niemczech, w związku z czym mamy doświadczenie na rynkach rozwiniętych i konkurencyjnych – zapowiada Ciecierski.
W ten sposób Excellence dołoży kolejną cegiełkę do największego fenomenu polskiej transformacji – eksportu. A – jak zapowiada minister rozwoju Mateusz Morawiecki – właśnie ekspansja polskiego eksportu ma być jednym z priorytetów jego resortu. Wicepremier zapowiedział powołanie silnej agencji wspierania eksportu na wzór instytucji działających w Korei Płd., Niemczech czy Szwecji. – Dzisiaj przy eksporcie pomagają PAIiIZ, KUKE i BGK. Dobrze, że są takie programy, ale nijak to się ma do prawdziwych agencji wspierania eksportu w innych krajach, będących wzorami – mówił niedawno Morawiecki.
Według szacunków ekonomistów Banku Zachodniego WBK łączna wartość polskiego eksportu wyniesie w tym roku 170 mld euro i będzie o 7,5 proc. wyższa niż w 2014 r. W przyszłym roku specjaliści z BZ WBK prognozują nawet 10-proc. wzrost. Tempo, w jakim rośnie nasz eksport, sprawia, że zmniejszamy dystans eksportowych lokomotyw na Starym Kontynencie. Jak niedawno wyliczał DGP, o ile jeszcze w 2000 r. niemiecki eksport miał 17-krotnie większą wartość niż polski, o tyle w pierwszym półroczu 2015 r. znad Renu za granicę wysłano już tylko siedmiokrotność polskiego eksportu. Z kolei w porównaniu z Holandią w ciągu półtorej dekady różnica w wielokrotności eksportu zmalała z 5,9 do 2,1.
Największy udział w tegorocznym wzroście eksportu miały przedsiębiorstwa działające w branżach tradycyjnie silnych w tej dziedzinie: motoryzacyjnej, elektromaszynowej oraz rolno-spożywczej. – Maszyny, urządzenia i sprzęt transportowy dały około 4 mld z 9,5 mld euro wzrostu eksportu ogółem w okresie styczeń – sierpień 2015 r. – wskazuje ekonomista BZ WBK Marcin Luziński. Bardzo dynamicznie rozwija się także mniejsza wartościowo sprzedaż sprzętu fotograficznego, optycznego, zegarków i towarów podróżnych, jak walizki i torby.
Żywność stanowi obecnie 13,2 proc. całego polskiego wywozu. – W wielu sektorach jesteśmy europejskim, a nawet światowym liderem. Jako przykład można wymienić chociażby eksport drobiu, pieczarek czy jabłek – komentuje Radosław Jarema, szef Akcenty w Polsce, instytucji rozliczającej i zabezpieczającej transakcje walutowe eksporterów i importerów. – Poza żywnością eksporterzy mogą się pochwalić sukcesami w wielu innych branżach. Hitem eksportowym ostatnich lat są m.in. polskie okna i drzwi, jednostki pływające, meble czy kosmetyki. Swoje pięć minut mieli w tej połowie dekady również eksporterzy odzieży, obuwia i artykułów skórzanych – dodaje.
Jeśli jednak na poważnie myślimy, żeby stać się mocarstwem eksportowym, musimy zacząć planować wyjście poza Stary Kontynent. Na rynkach UE koncentruje się dziś 80 proc. naszego eksportu. Tę strefę komfortu trzeba poszerzyć, a na razie bywa z tym różnie. Chociaż eksport do Ameryki Płd. wzrósł w 2015 r. o ponad 40 proc., wartość ta jest wypadkową wzrostów (w przypadku Meksyku zanotowaliśmy o 80 proc. większą sprzedaż) i spadków (jak w przypadku Brazylii, gdzie spadła ona o 10 proc.). Szybko rósł nasz eksport do krajów Bliskiego Wschodu (głównie do Turcji), spowolnił za to do krajów afrykańskich. To samo w przypadku Dalekiego Wschodu, mocno poleciała w dół także wysyłka do krajów WNP. – Wzrost eksportu poza Europę był praktycznie zerowy – podsumowuje Luziński.
Problem z rynkiem europejskim polega zaś na tym, że polskie firmy mają tutaj coraz mniejsze perspektywy na wzrost. – W dalszych regionach w co najmniej kilku branżach istnieje popyt, który nasi producenci mogliby z sukcesem zaspokoić. Możliwości są potencjalnie nieskończone, choć rzeczywiście istnieje kilka nowych kierunków, gdzie perspektywy wydają się szczególnie dobre – twierdzi Robert Antczak z Banku Zachodniego WBK. Jego zdaniem szczególnym potencjałem dysponują polskie słodycze oraz mleko w Chinach i wybranych krajach Azji Południowo-Wschodniej, kosmetyki, biżuteria i inne towary luksusowe na Bliskim Wschodzie, produkty ze zbóż w Afryce Płn. oraz części i podzespoły dla branży motoryzacyjnej i lotniczej w Ameryce Płd.
O tym, że polskie firmy stawiają na eksport, świadczy ogromne zainteresowanie wsparciem udzielanym na ten cel ze środków krajowych. Mowa o czterech instrumentach promocji eksportu działających na podstawie rozporządzeń rządu, w tym pomocy finansowej na realizację projektów promocyjnych na rynku wewnętrznym UE, na uzyskanie certyfikatu wyrobu wymaganego na rynkach zagranicznych, na realizację przedsięwzięć w zakresie promocji i wspierania eksportu lub sprzedaży na rynku wewnętrznym UE oraz na realizację przedsięwzięć wydawniczych promujących eksport lub sprzedaż na rynku wewnętrznym Unii.
– W 2015 r. w ramach tych czterech instrumentów zawarto 335 umów na kwotę ponad 3,8 mln zł. To zdecydowany wzrost w porównaniu z 2014 r., w którym podpisano 166 umów na kwotę ponad 2,1 mln zł – informuje Ministerstwo Gospodarki.
Oprócz tego w latach 2010–2015 resort zrealizował finansowany ze środków UE projekt, którego celem było wzmocnienie konkurencyjności gospodarki poprzez poprawę jej wizerunku wśród partnerów międzynarodowych oraz dostępu do informacji o Polsce i możliwościach nawiązywania kontaktów gospodarczych. W ramach tego projektu wyłoniono 15 branż, które były objęte trzyletnimi programami promocji na wybranych rynkach. Przystąpiło do niego niemal 700 firm, które otrzymały zwrot kosztów poniesionych na udział w wybranych przez siebie działaniach promocyjnych.